Artykuły

Opowieści Wojciecha Macha. Wyborczy biznes z zaświatami

.

Wojciech Mach

.

Uwaga: nadchodzi czas jasnowidzenia i przepowiedni! Na finiszu kampanii przedwyborczej, przemęczone sztaby wyborcze usiłują niekonwencjonalnymi metodami przewidzieć względnie „załatwić” wynik korzystny dla swego kandydata. Niezależnie od partyjnej przynależności, licząc także na przychylność zaświatów, obiecują siłom nadprzyrodzonym intensywne modły i pielgrzymki. A po udanym wyborze dopiero zrobią niejeden show! Również ukradkiem angażują różnych wróżbitów i media parapsychologiczne. Startujący w wyborach pojawiają się też na spotkaniach hipnoterapeutycznych, wmawiając cudownie dobre zmiany po wybraniu właśnie ich. No cóż, realne wyniki poznamy za dni kilka…

Wielkie przemiany społeczno – polityczne w XIX wieku przyczyniły się do gwałtownego a przy tym gruntownego zainteresowania się zaświatami. Nie tylko dla sensacji lecz i pod kątem praktycznego kontaktu oraz czynienia interesów z duchami.

Nowożytne próby badania życia pozagrobowego zaczęły się w roku 1848 od przerażających wydarzeń na farmie Foxów niedaleko Nowego Jorku. Tajemnicze zjawiska /pukanie w ściany, pękanie szkła, nagłe lodowate podmuchy w zamkniętym pomieszczeniu, przesuwanie się mebli/ występowały w obecności dwu córek farmera. Jak się okazało, były one niezwykle silnymi mediami parapsychologicznymi i dlatego dopiero po ich wprowadzeniu się na farmę duch zdołał ujawnić swa obecność i potrzeby. Dorosła Kate pracowała jako telegrafistka i dzięki temu „uzgodniono” z duchem alfabet pukający, wzorowany na Morsie. Duch podał istotne, nieznane informacje o morderstwie sprzed wielu lat i w efekcie pod podłogą odkopano szkielety zamordowanych osób. Sprawa stała się niezwykle głośna, o posmaku makabrycznym. Zainteresowały się nią gazety na całym ziemskim świecie dzięki czemu znacznie wzrosły ich nakłady i zyski…

W okolicy farmy zjawiły się tabuny dziennikarzy, niczym złe duchy żerujące na owych nadprzyrodzonych zjawiskach. Nota bene nawykowi szukania sensacji jako nakazowi zawodowemu hołduje dzisiaj wielu żurnalistów… Pod farmę przyjechały wesołe miasteczka i tancbudy będące protoplastami dzisiejszych dyskotek. Powstał z tego wielki festyn, na którym osoby przedsiębiorcze dorobiły się czysto materialnych fortun – i to na sprawach pozagrobowych !

Od owych wydarzeń rozwinął się ruch spirytystyczny czyli wywoływania duchów i intensywnych prób skontaktowania się ze zmarłymi. Przy tym przypominano o starodawnej magii plemienia Kahunów , których nieliczni potomkowie jeszcze dziś potrafią na co dzień obcować z duchami…

Dzięki owym pozagrobowym informacjom zaczęto próbować kontaktów duchowo – biznesowych. Pojawili się czysto fizyczni, ziemscy przedsiębiorcy – kapitaliści, marzący o zrobieniu realnych finansowych kokosowych interesów przy wsparciu duchów. Jednakże do dziś nikomu nie przekazano na seansach spirytystycznych numerów szczęśliwych liczb w totku czy właściwych działaniach biznesowych. Czyli istnieje jakaś cenzura między światem naszym a pozagrobowym!

Jednak z najdawniejszych czasów mamy przykłady owocnych działań dających operatywnym inicjatorom wymierne, materialne korzyści, niezależnie od wyznawanej religii. Przecież już w starożytnym Rzymie kapłani wystawiali na widok publiczny skorupki z jajka, które zniosła Leda – żona króla Sparty; za sprawką Zeusa pod postacią łabędzia zamieniona w łabędzicę i przez niego zapłodniona. Widok ten cudownie utrzymywał grono kapłanów, pobierających sowite haracze czyli dzisiejsze bilety wstępu od tłoczących się ciekawskich. W średniowieczu sprzedawano słoiczki z zamkniętymi w nich dźwiękami dzwonów watykańskich. Za słoną opłatą chętni kupowali rdzę z kluczy św. Piotra oraz szczeble z drabiny, o której śnił Jakub.

Przez długie lata źródłem bajecznych dochodów ówczesnych biznesmenów w miasteczku Yendome nad Loarą była święta łza. Uronił ja Chrystus po śmierci Łazarza, przechwycił anioł i przechował w złotej skrzyneczce. W aktualnej rzeczywistości ziemskiej bezpłatnie „udostępniane” nam są przedwyborcze banery – i to jeszcze długo po wyborach !

W każdym kraju masowo sprzedawano „w dużych nakładach” relikwie wszystkich świętych i organizowano wielkie odpusty, zależnie od wpłaconego datku ważne nawet przez wieczność… Gdyby jednak policzyć wszelkie krążące po ziemskim świecie relikwie, to okazałoby się, iż każdy święty miał kilkadziesiąt głów, kilkaset rąk i nóg, cały obrośnięty był gęstwiną włosów, posiadał hektolitry krwi oraz nieskończenie wiele paznokci, nosów i uszu. Tym niemniej ów święty biznes kręcił się i współcześnie kręci się nadal całkiem dobrze a realne, przyzwoite zyski handlowe pojawiają się rzeczywiście.

Dzisiaj często jesteśmy zapraszani na prezentacje zdrowotnych, cudownych naczyń i pościeli. Tylko nasze zasoby finansowe jakoś nie chcą się nadzwyczajnie rozmnożyć !

.

Opowieści Wojtka Macha: Wizja wśród spalin

Opowieści Wojciecha Macha. Biznes i cinkciarze

Opowieści Wojciecha Macha. Jak za PRL-u w kinach bywało

Inne z sekcji 

Fraszki Jana Zacharskiego: „Druga tura”

. Jan Zacharski .   Przysłowie Wyborco, pamiętać chciej, Baba z wozu, koniom lżej, Jest tego przysłowia wynikiem, Że Bodnar przegrała z Sutrykiem. Moment W radosnym się znalazł Sutryk momencie, Jest druga kadencja, panie prezydencie. Cele Wyborcze sobie postawili cele Jacka Sutryka współobywatele, Dla jego wrogów to chwila ponura, Bowiem zwycięska była druga tura. Odpowiednia […]

Berlinerschloss – dawnych Prus chwała. Historia na nowo odczytana

Wojciech W. Zaborowski   Betonowy kloc nad Szprewą w centrum Berlina w niczym jeszcze nie przypomina ani dawnej stylowej bryły cesarsko-królewskiego zamku zaprojektowanego przez mistrza barokowej architektury berlińskiej Andreasa Schlütera (1659–1714), ani wizji współczesnych architektów, którzy podjęli się rekonstrukcji obiektu (Biuro Architektoniczne Franco Stella z Vicenzy we Włoszech). Rzadko też któremu z przechodniów ów surowy […]