Aktualności

Listek figowy i genitalia demokracji. Czy czeka nas religia bez Kościoła?

Grzegorz Wojciechowski

.

    Trzy lata temu, kiedy do władzy w Polsce doszło Prawo i Sprawiedliwość, stwierdziłem wbrew poglądom wielu, że najbardziej przegranym okresu rządów tej populistyczno-chadeckiej partii będzie Kościół Katolicki. Przyznam się jednak, że nie spodziewałem się, że instytucja ta znajdzie się już w tak krótkim czasie na krawędzi katastrofy.

   Lata sześćdziesiąte i początek lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku to okres, przypadający na pontyfikaty dwóch niezwykle mądrych papieży Jana XXIII i Pawła VI, okres kiedy Kościół realizował politykę opartą na myśli zrodzonej w czasie II Soboru Watykańskiego. Podstawowym przesłaniem tego okresu było to, że to Kościół, aby przetrwać i iść razem z rozwijającym i zmieniającym się społeczeństwem, musi dostosowywać się do nowych warunków społecznych, musi sam ewoluować i się przekształcać, tak, aby „pasować” do nowej rzeczywistości.

   Było to niewątpliwie mądre i dalekosiężne spojrzenie na przyszłość Kościoła. Co więc się stało, że jest tak źle?

   Bez względu, czy się to komuś podoba, czy też nie, trzeba powiedzieć prawdę. Kryzys zaczął się od pontyfikatu Jana Pawła II, który jako papież nie dorósł do swojej epoki, nie rozumiał zmieniającej się rzeczywistości, dlatego nie potrafił wprowadzić Kościoła w XXI wiek. Jego wizja świata i społeczeństwa była zapóźniona co najmniej o jedna stulecie. Ponadto rzecz ważna, którą jednak należy uczciwie stwierdzić, Jan Paweł II nie interesował się prawie w ogóle tym co działo się w Kościele, zajęty był krzewieniem własnego kultu, po to, aby po śmierci zostać świętym. Dziś Kościół płaci za to ogromną cenę rosnącej społecznej niechęci. To on jako wieloletni szef swojej instytucji odpowiada za jej moralny upadek.

     Pontyfikat papieża Polaka, wywarł również niezwykle negatywny skutek na Kościół w Polsce. Polskie duchowieństwo wygrzewało się w aureoli papieskiego autorytetu, dodatkowo zmiana ustroju spowodowała, że zmieniające się rządy zabiegały o poparcie hierarchii przed wyborami, materialne dobrodziejstwa, będące tego skutkiem oraz konkordatowe przywileje rozleniwiały intelektualnie polski kler. Nie trzeba było się o nic martwić, była władza i pieniądze.

  Świat jednak bardzo zaczął przyśpieszać a polscy hierarchowie całkowicie tego nie byli wstanie zauważyć, zajęci pomnażaniem kościelnego majątku. Szybko okazało się, że nie posiadają żadnego pomysłu, aby zainteresować sobą i stać się autorytetem szczególnie dla młodych wykształconych Polaków, którzy szybko poznawali nowy świat, a polski – katolicki zaściankowy światopogląd nie tylko że wielu młodym ludziom nie pasuje, ale wręcz ich zniechęca do religii.

    Lenistwo intelektualne polskiego kleru, wykorzystał pewien energiczny kapłan z Torunia, głoszący skrajnie konserwatywne poglądy, i szerzący agresję polityczną wobec wszystkiego co jest inne niż on. Szybko zyskał poparcie leniwego kleru, który uznał to za pewien sposób na funkcjonowanie Kościoła i przeczekanie trudnych czasów, aż powróci fala religijności, zesłana przez Stwórcę na społeczeństwo. Zamiast tej fali, zgorszony Stwórca zesłał na kler karę, zezwalając na obnażenie zepsucia moralnego swoich funkcjonariuszy.

    Jeśli ktoś myśli jednak, że afery pedofilskie kleru, są główną przyczyną kościelnej katastrofy, to myli się, są one jedynie katalizatorem procesów laicyzacyjnych, które odbywają się w społeczeństwach, głównie europejskich i również w polskim.

     Prawdziwą przyczyną jest to, że Kościół przestał być kompatybilny z nowoczesnym społeczeństwem, głoszone przez hierarchów poglądy coraz bardziej są sprzeczne z poglądami szerokich rzesz społeczeństwa. Stosunek do aborcji, do in vitro, do małżeństw jednopłciowych, a przede wszystkim do roli państwa i relacji państwo – kościół. Polski kler, stanął w poprzek znacznej części społeczeństwa, w szczególności tej demograficznie młodej, i jest oczywiste, że musi ją stracić. Wymuszanie na państwie, aby ono było narzędziem przy pomocy którego Polak ma żyć tak, jak chce kościół, jest politycznym samobójstwem. Za 5, 10 czy 15 lat na skutek nieuchronnych procesów demograficznych odejdzie pokolenie tradycyjnie związane z Kościołem, na jego miejsce przyjdą inni ludzie wychowani w atmosferze jaka panuje obecnie, dla których dobrze odżywieni, aroganccy biskupi, kompletnie nie rozumiejący nowej rzeczywistości społecznej i obyczajowej, o niezlustrowanej przeszłości erotycznej, nie będą już żadnym autorytetem.

     Niech przykładem potwierdzającym to co piszę będą Czechy, gdzie właśnie taka jedność państwa i kościoła katolickiego w celu katolizacji tego społeczeństwa spowodowała jego masową laicyzację, dziś jest tam zaledwie 20-25% ludzi wierzących. Polscy biskupi idą dokładnie tą samą drogą.

    Pazerność kleru, jego zamiłowanie do pławienia się w luksusie i wymuszanie od polityków nowych pieniędzy, na swoje ekstrawagancje w zamian za poparcie wyborcze, spowoduje, że instytucja ta tracąc wiernych zacznie przekształcać się w organizację zarządzającą olbrzymim majątkiem, a o coraz mniejszym oddziaływaniu religijnym. Przy okazji afery z wieżowcami „Kaczka Tower”, okazało się, że w pobliżu ma stanąć inny wieżowiec „Kardynał Nycz Tower”. Ten kościelny dygnitarz zapewne myśli, że stojąc na dachu tego budynku bliżej mu będzie do Boga.

    Już dziś coraz więcej inteligentnych wierzących ludzi zadaje sobie pytanie, czy do wiary w Boga potrzebny jest ten cały zgnuśniały, zacofany i zdemoralizowany kler, i że może lepiej nie korzystać z drogich pośredników, lecz samemu porozmawiać sobie z Bogiem.

.

Nasi okupanci – List Biskupów

Kościół: Miedzy rewolucją a kompromisem

Czy socjaliści jedzą w wielkim poście kiełbasę?

Inne z sekcji 

Wszystkiego dobrego w dniu Święta Pracy

Dziś jest szczególny dzień, choć dla Lewicy szczególny był zawsze, nasz kraj bowiem znalazł się w wyjątkowo trudnej sytuacji.Wprawdzie wybory 15 października zmieniły w Polsce układ sił politycznych i władza przeszła w ręce partii demokratycznych, ale wiele problemów pozostało. Dalej istnieją  kłopoty, których nie da się rozwiązać, przez oportunizm obecnego prezydenta. Jego silnie destrukcyjne działania […]

Z historii robotniczego święta: „1 Maja 1892 r.”

. „NAPRZÓD” nr 9 (1 maja) 1892 r. . Szturm do Bastylii w r. 1789 rozpoczął dziewiętnaste stulecie; od międzynarodowego kongresu robotniczego w czerwcu 1889 przyszły historyk liczyć będzie początek dwudziestego stulecia. Dziewiętnaste stulecie rozpoczęło się walką miedzy feudalizmem (średniowieczne panowanie arystokracji) a burżuazją, która tej ostatniej dała władzę w ręce. Dwudzieste stulecie rozpoczyna się świadomym zespoleniem zorganizowanego, na […]