Historia

Żołnierze wykleci czy przeklęci cz. III.

.

Prof. dr hab. Zbigniew Wiktor

.

Obecnie tym aktom terroru niektórzy nadają wielkie cechy bohaterstwa, gdyż nie poddali się, byli niezłomni i do końca walczyli z „nowym okupantem” i jego „pachołkami”. Nic bardziej błędnego, akty te są  i pozostają zbrodniami, a próby ich zafałszowania są wyrazem  obłudy historycznej i wprowadzania w błąd opinii publicznej. Szczególnie jest to niebezpieczne wobec młodego pokolenia, któremu przedstawia się fałszywych bohaterów i  wzory postępowania niezgodne z prawdą historyczną. Wysławianie  „żołnierzy wyklętych”, budowanie ich rzekomo wielkiej historii martyrologicznej nie znajduje  potwierdzenia w faktach historycznych. Ich apologeci nie potrafią wymienić bodaj jednej nazwy miasta, miasteczka, czy nawet wsi, które mieli rzekomo wyzwalać spod niemieckiej okupacji, zresztą ich dowódcy nie stawiali sobie nawet takich celów wojskowo-operacyjnych, a kiedy zbliżał się front (ofensywa styczniowa 1945 r.), uciekali pod zbrojnymi skrzydłami  Wehrmachtu, Gestapo, Abwehry  do Bawarii i pod przyszłą okupację amerykańską. 11/ [ 11. Faktów tych nie ukrywają nawet Czesław Brzoza i Andrzej Leon Sowa, Historia Polski 1918 – 1945. Wydawnictwo Literackie, Kraków 2006, s. 668. ]

Dobitnym przykładem takiego wyboru były losy Brygady Świętokrzyskiej NSZ, liczącej ok. 1500 dobrze uzbrojonych żołnierzy, o której już wspomniano. Ich ucieczka w grudniu 1944 r. przebiegała m.in. przez Częstochowę, Lubliniec, Nysę i tereny powiatów wałbrzyskiego i kamiennogórskiego do Trutnova w dawnym Protektoracie Czech i Moraw, by znaleźć się w Bawarii. Do nowego haniebnego symbolu urosło niedawne złożenie wieńca pod kamieniem pamiątkowym w zachodnich Czechach przez premiera RP  M. Morawieckiego  na cześć tej brygady. Daje to nam wiele do myślenia, jakie siły ideowo-polityczne rządzą obecnie Polską i jaki jest ich rodowód historyczny.

Ta polityka jest szczególnie groźna i niebezpieczna  na Dolnym Śląsku i szerzej na Ziemiach Odzyskanych po wiekach, gdzie masowo burzone są pomniki chwały dawnych wyzwolicieli z Armii Radzieckiej i Ludowego Wojska Polskiego, wymazuje się imiona  dawnych ich dowódców i zasłużonych postaci dla przywracania tych ziem do Macierzy. Jest jeszcze gorzej, gdyż jednocześnie odbudowuje się dawne wojenne pomniki pruskiego i niemieckiego militaryzmu, a nawet jak na Opolszczyźnie formacji SS. Ten nawrót niemczyzny znajduje obecnie masowy wyraz w odbudowie dawnych pomników niemieckich, świadczących o postaciach niemieckiej kultury. One nie muszą nam przeszkadzać pod warunkiem, że owe postacie np. nie splamiły się kolaboracją i poparciem dla reżimu hitlerowskiego. Czynimy także ukłon pod adresem wybitnych antyfaszystów niemieckich, np. von Moltkego z Krzyżowej. Ale powstaje pytanie, dlaczego usunięto pomniki i nazwy ulic z imionami wybitnych komunistów i socjaldemokratów niemieckich jak np. E.Thaelmanna we Wrocławiu i Wałbrzychu? Odpowiedź jest prosta, właśnie dlatego, że byli komunistami czy socjaldemokratami i choć zostali zamęczeni przez hitlerowskich siepaczy, nie zasługują na miejsce w polskiej przestrzeni publicznej, podobnie jak Finder, Wieczorek, Wasilewska, Bierut, Fornalska, Świerczewski, Gomułka , Luksemburg, Fiderkiewicz i wielu innych. Niestety tym zmianom ochoczo patronują  niektóre władze samorządowe, które wyraziły zgodę na usunięcie w Polsce ponad 500 pomników (a wcześniej nazw licznych ulic), które rzekomo „propagowały komunistyczny totalitaryzm”. W Legnicy usunięto wspaniały Pomnik Polsko-Radzieckiego Braterstwa Broni  (z dziewczynką na rękach), także w Bolkowie wywieziono na cmentarz Pomnik Chwały, To tylko dwa przykłady, nie przynoszą one chluby miejscowym decydentom, więcej, takie działania są przysłowiowym podcinaniem gałęzi, na której siedzą nie tylko oni. Musimy pamiętać, że Rosja, kiedyś ZSRR jest i pozostanie naszym sąsiadem, czy tego chcemy, czy nie i że podpis ich przedstawiciela widnieje na tekście Deklaracji Jałtańskiej i Umowy Poczdamskiej i także obecna Rosja jest jednym z gwarantów naszej granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej.

Wielu zapomniało, że imperializm niemiecki, choć w czasie 2. wojny światowej został poważnie osłabiony, nie upadł całkowicie, a obecnie w rezultacie zjednoczenia Niemiec, wzmocnienia ich pozycji i roli w rezultacie brexitu i unifikującej się pod ich komendą Unii Europejskiej, odradza się w przyspieszonym tempie i w związku z tym odgrzewane są dawne plany imperialistycznej ekspansji, tradycyjnie głównie na Wschód (Drang nach Osten). Oczywiście wyciągnął on wnioski z dwóch przegranych wojen światowych, dlatego dziś preferuje formy ekspansji gospodarczej, inwestycyjnej, finansowej, kulturalnej, historycznej, sztucznej odbudowy mniejszości niemieckiej, w polityce międzynarodowej, a głównie w budowaniu i umacnianiu tzw. jądra europejskiego, tym bardziej, że Unia znajduje się na historycznym rozdrożu.  Polska w tych planach traktowana jest jako cel ekspansji, częściowo już osiągnięty, a więc zniszczenie polskiego przemysłu, potężne bezrobocie i  odpływ młodego pokolenia jak nowych gastarbeiterów, Polska jako duży rynek zbytu dla głównie niemieckiej produkcji. Stajemy się  w sensie gospodarczym nowym niemieckim protektoratem. Źle to prognozuje Polsce, ale jeszcze gorzej dla naszych Ziem Zachodnich, które kapitałowo, inwestycyjnie, komunikacyjnie i kulturowo są coraz mocniej integrowane z Niemcami pod hasłem łatwiejszej do strawienia przez Polaków integracji europejskiej.

Z tej krótkiej wypowiedzi wynikają pesymistyczne wnioski odnośnie aktualnie realizowanej polityki historycznej sił rządzących w Polsce. Z powodu klasowego interesu falsyfikują one  nie tylko najnowszą historię Polski, przedstawiają ją  w fałszywym świetle, a w szczególności przedstawiają dawnych szkodników i bandytów jako bohaterów narodowych. Bardzo niedobrą rolę w tym zorganizowanym w skali ogólnopaństwowej procederze realizuje Instytut Pamięci Narodowej  (IPN), który na masową skalę uprawia fałszerstwa historyczne, wydaje w licznych nakładach książki i broszury, plakaty i różne graficzne i elektroniczne pomoce dydaktyczne, które fałszują prawdziwą historię, szczególnie  na Ziemiach Zachodnich. Główny kierunek tych działań jest ześrodkowany na młode pokolenie, młodzież szkolną, która poddana jest systemowo- dydaktycznej obróbce historycznej w treści i duchu falsyfikacji historycznej. Dowodów na tę tezę dostarczają aż nadto treści podręczników i innych książek o najnowszych dziejach Polski, gdzie np. wysiłek zbrojny polskiej lewicy w czasie 2. wojny światowej jest marginalizowany bądź przedstawiany tendencyjnie a Wojsko Polskie pod komendą gen. Z .Berlinga sprowadza się do minimum i opatruje się nieprawdziwymi bądź zjadliwymi komentarzami. Burzone są pomniki gen. Z. Berlinga, gen. K. Świerczewskiego, ich nazwiska dawno zdarto z ulic polskich miast. Polska Ludowa to  „sowiecka okupacja” bądź „czarna dziura” w polskiej historii.

 Na masową skalę organizuje się  akademie, rocznice, rajdy historyczne, pielgrzymki historyczno-kościelne do nowych miejsc „pamięci narodowej żołnierzy wyklętych”, także „walk z komuną”, które budują  nie tylko nową pamięć o prawdziwych czy rzekomych ich  zasługach, ale mają na celu budowanie nienawiści do Polski Ludowej, jej wielkich osiągnięć i wszystkich tych, którzy zasłużyli się w walkach o jej powstanie, obronie, budowie i umacnianiu. Następstwem tej zorganizowanej ofensywy sił reakcyjno-prawicowych jest osłabienie  w Polsce sił  patriotyczno-lewicowych, które do niedawna dawały skuteczny odpór tym niebezpiecznym działaniom. Jednocześnie daje o sobie znać biologia, gdyż szybko odchodzą przedstawiciele dawnych pokoleń, które z autopsji znały dawne dzieje i przekazywały je w środowiskach rodzinnych młodemu pokoleniu. Znamieniem nowych czasów jest Internet i telefonia komórkowa, telewizja. Słownictwo i argumentacja starych dziadków rzadko trafia do młodzieży, ukształtowanej na przekonaniach i racjach płynących z mądrości Internetu czy komórki. W wyniku zmian w komunikacji cywilizacyjnej następuje zerwanie tradycyjnej więzi międzypokoleniowej, kiedyś tak ważnej w budowaniu jedności światopoglądowej grup społeczno-rodzinnych. W związku z tym trzeba bić na alarm i walczyć o prawdę. Prawda jest bardzo czułą i delikatną materią. Co prawda jest przysłowie, że „oliwa nieżywa, ale zawsze (niczym prawda) na wierzch wypływa”, ale prawda sama się nie obroni. Trzeba jej pomóc poprzez dyskusję publiczną, nowe czasopisma, odbudowę nowych stowarzyszeń, aktywizację różnych dotychczasowych postępowych partii i organizacji społeczno-kulturalnych, trzeba bardziej wykorzystać elektroniczne środki komunikacji. Musimy pamiętać, ze jako naród polski mieliśmy piękną i pełną chwały historię, ale na skutek egoizmu klasowego kiedyś Polską rządzących dochodziło do jej tragicznego upadku. Miejmy to na uwadze, negliżując i zwalczając obecne niebezpieczeństwa. Potrzebna jest większa odwaga i zaangażowanie środowisk inteligenckich, twórczych, nauczycieli w obronie prawdy. Powtórzmy raz jeszcze, prawda sama się nie obroni.

Zarysowane zjawiska są  szczególnie ważne na Dolnym Śląsku i Ziemiach Odzyskanych; gdzie polskość nosi wymiar historyczny (Polska piastowska), ale  musimy pamiętać, że poza Śląskiem państwowość piastowska szybko została wyparta przez niemiecki żywioł etniczny i państwa niemieckie, z Ziemi Lubuskiej przez Brandenburgię już w poł. XIII w. Pomorze Zachodnie było rządzone przez rodzimą dynastię książąt pomorskich, luźno związanych stosunkiem lennym z Polską Bolesława Chrobrego i Bolesława Krzywoustego a od końca XII w. weszło ono w skład Rzeszy Niemieckiej. Trwalszy był związek z Polską Pomorza Gdańskiego, ale także tam panowała miejscowa dynastia książęca. Rozbicie dzielnicowe Polski od XII do początków XIV w. radykalnie przyczyniło się do osłabienia Polski i oderwania od niej  także Pomorza Gdańskiego, co ostatecznie wykorzystali Krzyżacy, zagarniając je podstępnie w 1308 r. Piastowscy książęta śląscy szybko się niemczyli i od początku XIV w. masowo uznawali zwierzchnictwo lenne królów czeskich, wchodząc pośrednio w skład Rzeszy Niemieckiej. Pewnym wyjątkiem byli Bolkowie z Księstwa Jaworskiego i Świdnickiego, którzy do końca XIV w.  opierali się dominacji czesko-niemieckiej. Ziemia Kłodzka do 1741/63 r. należała do Korony Czeskiej, a od tych dat weszła po wojnach śląskich w skład Królestwa Pruskiego i Niemiec i Polsce przypadła w 1945 r. jak przysłowiowa manna z nieba, choć bardzo energicznie po 1. i 2. wojnie światowej Czesi zabiegali u zwycięskich mocarstw, by w oparciu o argumentację historyczną Hrabstwo Kłodzkie powróciło do Czeskiej Macierzy. Polsce po 1945 r. przypadła nawet 1/3 historycznych Łużyc, które tylko  przez ok. 20 lat należały do Polski w okresie Bolesława Chrobrego i Mieszka II. Prusy z wyjątkiem Warmii od 1456  do 1772 r. do Polski nigdy nie należały. Do Polski piastowskiej (do Kazimierza Wielkiego) na trwałe nie należały ruskie i litewskie zachodnie  rubieże, a więc południowo-wschodnia Rzeszowszczyzna, Ziemia Chełmska, Drohiczyńska, duża część Podlasia. Obecnie tracą rację argumenty historyczne. Liczy się potencjał gospodarczy, finansowy, demograficzny, umiejętność negocjacji w Unii Europejskiej, inne sojusze zagraniczne, głównie z USA, liczą się także prawidłowe relacje z Rosją i Chinami.

Na Dolnym Śląsku mimo upływu 75 lat i 3 pokoleń już tu urodzonych Polaków polszczyzna nie jest głęboko zakorzeniona, nie wszyscy nawet tu urodzeni czują się Dolnoślązakami. Wielu nawiązuje do wartości, tradycji i folkloru okolic dziadków i rodziców, a nawet zdarzają się powroty na stare strony całych rodzin. Dotyczy to np. rodzin góralskich, także Łemków, przesiedlonych tu przymusowo po akcji „Wisła” w 1947 r.  W przeciwieństwie do Polski centralnej i wschodniej rolnicy na Dolnym, Śląsku łatwo rozstali się z własną ziemią, którą zagarnęli wielcy farmerzy, „ekolodzy” a nawet nie wiadomo jakiego pochodzenia spekulanci. Po 1989 r. na Ziemiach Zachodnich upadły liczne tu kiedyś zakłady pracy, nie tylko wałbrzyskie górnictwo węglowe, także przemysł ceramiczny, włókienniczy i wiele innych gałęzi. Świadczą o tym ruiny dawnych fabryk. Np. w Wałbrzychu i okolicach likwidacji uległo przeszło 20 tyś. miejsc pracy, owszem przybyła japońska „Toyota”, ale to tylko 4 tys. W Kamiennej Górze ubyło ok. 10 tyś miejsc pracy, w Dzierżoniowie, Bielawie, Pieszycach a także wielu innych lokalnych ośrodkach upadły liczne zakłady włókiennicze, nawet w Bolkowie  straty miejsc pracy liczy się  na 2 tyś. Upadła dawna „Silena”, garbarnia, przemysłowy młyn, mleczarnia, rzeźnia, POM, PGR, GS, liczne małe sklepy, rzemiosło i usługi. Za to przybyła filia niemieckiego „Schneidera” (niewielka), supermarkety i nieliczne nowe punkty usługowe, ale nie rekompensują one ujemnego bilansu.

Nic dziwnego, że pojawiło się wielkie bezrobocie, masowa stała się bieda. Duża część głównie młodego pokolenia, z reguły dobrze wykształconego ogólnie i fachowo wyjechała do pobliskich Niemiec, Czech, Anglii, nawet Skandynawii, szukając tam pracy a niektórzy nowej ojczyzny. W tej sytuacji siły rządzące lansowały hasło „Europa da się lubić”, co w praktyce oznaczało drenaż Polski z najlepiej wykształconej i młodej polskiej siły roboczej. Szczególnie jest niepokojące, że obecnie odpływa także coraz więcej młodych ludzi po studiach nie tylko uniwersyteckich, także inżynieryjnych, ekonomicznych, lekarskich, pielęgniarskich. Tu tkwi główna przyczyna braku wykształconych kadr w polskiej gospodarce, lekarzy i pielęgniarek w szpitalach, co z drugiej strony częściowo jest łagodzone masową imigracją ukraińską. W Polsce mamy do czynienia ze zjawiskiem znanym w krajach tzw 3. świata, czyli z drenażem mózgów i to dokumentuje, w jakim stanie znajduje się Polska. Te negatywne procesy są szczególnie niebezpieczne na Ziemiach Zachodnich ze względu na bliskość i łatwość znalezienia pracy za zachodnią granicą. Miasta i wsie wyludniają się, pozostaje starsze pokolenie, zmniejsza się liczba par małżeńskich, dzieci. Innymi słowy osłabia się żywioł polski, a jak wiadomo przyroda i polityka nie znoszą próżni. 12/  [ 12. Bohaterowie polskiej transformacji ‘08’09. Opracował, wstępem i kalendarium opatrzył Krzysztof Gołata. Wydawnictwo W.A.B., Wydanie 1, Warszawa 2009, s. 24 i n. ]

Z drugiej strony tym bardziej godnym podziwu była siła polskiego żywiołu i woli mocnego zakotwiczenia  na tych ziemiach Polaków po 2. wojnie światowej, którzy nie bali się frontowych walk, zasiedlania wtedy obcej ziemi, odbudowy zrujnowanych fabryk, domów, zaciągnięcia wojskowej straży nad Odrą, Nysą Łużycką i Bałtykiem. Przypomnijmy młodemu pokoleniu, że często sytuacja była nadzwyczaj trudna. Ponad 70% Wrocławia leżało w gruzach, Strzelin był zburzony w 80%, Ścinawa w 75%, Oleśnica w 70%, Bolesławiec w 58%, pobliski Strzegom w 54%. W przemyśle dolnośląskim ofiarą dewastacji padło 1526 zakładów, co stanowiło 54% całości. W rolnictwie całkowicie zniszczonych było 54 tyś. zagród , co  stanowiło 20 % całości. Prawie drugie tyle było pozbawione  żywego inwentarza i narzędzi pracy. Duże obszary były zaminowane. 13/ [ 13. Ryszard .Majewski, Dolny Śląsk 1945…, op.cit., s. 205-206. ]

Wszystko to zostało  szybko odbudowane i rozbudowane a Dolny Śląsk stał się jednym z najbogatszych regionów polski. Dziś to już historia, powszechna stała się deindustrializacja starych okręgów przemysłowych, a nowe nie wypełniły dużej luki, podobnie jak nowe usługi, Dolny Śląsk pod względem PKB wyprzedza nawet woj. mazowieckie. 14/ [ 14. Polska Ludowa 1944-1956, Historia bez IPN. Pod redakcją Pawła Dybicza, Fundacja Oratio Recta, Warszawa 2014, s. 76 i n. ]

.

Żołnierze wyklęci czy przeklęci cz. I

Żołnierze wykleci czy przeklęci cz. II.

Żołnierze wyklęci czy przeklęci cz. IV

O tak zwanej „polityce historycznej”

Inne z sekcji 

Bohater getta – kawaler Virtuti Militari

. Lucjan Blit . „Wódz Naczelny nadał 18 lutego 1944 roku pośmiertnie srebrny Krzyż Virtuti Militari inż. Michałowi Klepfiszowi z Warszawy”. Ten krzyż nie zawiśnie na jego grobie. Grób ten pozostanie nieznany, jak prawie wszystkie groby żołnierzy wielkiej Armii Podziemnej w Kraju. Dziwnie, jak sława szła za młodym Michałem. A on sam był zaprzeczeniem wszelkiej za nią pogoni. […]

Biblioteka Lewicy: Uwagi o komunizmie

. „Przedświt” marzec 1919 Mieczysław Niedziałkowski .   Maurycy Barres powiedział, że socjaliści należą do ludzi bardzo konserwatywnych pod względem duchowym. W aforyzmie tym jest dużo prawdy, jeżeli idzie o kraje Europy Wschodniej. Rosyjska socjalna demokracja nie zdobyła się przez lat dwadzieścia swego istnienia na żadną myśl samodzielną, na żadną inicjatywę twórczą. Plechanow, Akselrod, Martow […]