Aktualności

Prawo i Sprawiedliwość chce fałszywych wyborów

.

Grzegorz Wojciechowski

.

 

Nocą napisałem tekst „Złoto w Dolinie Niedźwiedziej czyli jak PiS chce zorganizować wybory”, tekst poniżej. Spraw stała się jednak częściowo nieaktualna. Dzisiejszy ranek przyniósł kolejną „bombę” wyborczą autorstwa pisowskich intelektualistów.

Postanowiono, że komisje wyborcze maja być zamknięte, a głosować będzie można tylko korespondencyjnie. Nie wiem czy jest to owoc skrajnej głupoty, czy też zatrute jabłko nieuczciwości.

W Polsce, jak i w całym cywilizowanym świecie obowiązuje zasada wyborów bezpośrednich, czyli głosujący ma oddać swój głos osobiście w komisji wyborczej. Wówczas wiadomo, że to konkretny wyborca oddał ten głos. Po to jest ta zasada.

Jeśli PiS rozesłałby karty do głosowania wszystkim wyborcom, a przecież wiadomo, że głosuje około 50 % społeczeństwa. To co by się stało z kartami do głosowania tych, którzy by nie głosowali? Stały by się przedmiotem obrotu, mogłyby zostać odstępowane, albo po koleżeńsku, albo za przysługi, bądź pieniądze. Jest absolutni prawdopodobne, że znaleźliby się tacy obrotni aktywiści polityczni, którzy pozyskaliby i wysłali do komisji kilka, kilkanaście, a może i nawet kilkadziesiąt kart do głosowania na swojego kandydata. Nikt nie będzie w stanie tego sprawdzić. jest więc absolutnie pewne, że takie wybory zostaną sfałszowane, nie tylko przez rząd, ale p;rzez być może nawet tysiące nieuczciwych wyborców o różnej opcji politycznej.

Tego idiotyzmu nie ma nawet co komentować.

Druga sprawa to kwestie techniczne. Trzeba rozesłać takie karty do głosowania i uzyskać potwierdzenie, że wszyscy je dostali.

Jest to całkowicie niewykonalne technicznie. 30 000 000 potwierdzeń otrzymania kart do głosowania.

Następnie przyjmując, że głosowałoby 50 % uprawnionych, którzy by musieli oddać swój głos przesłać pocztą. Na moim osiedlu jest jedna agencja pocztowa, obsługiwana przez jednego człowieka. Mieszka tu 20 000 ludzi, z czego do głosowania statystycznie powinno być upoważnionych 15 000 osób, 50% głosujących to 7500 wyborców. Agencja jest czynna 8 godzin dziennie, przez 5 dni w tygodni. Zawsze czekać trzeba w kolejce kilkanaście minut. Teraz agencja musiałaby obsłużyć dodatkowo 7500 interesantów. Zakładając tylko 3 minuty na osobę to daje 160 osób dziennie, tygodniowo 800 osób. łatwo więc obliczyć, że wysyłanie kart do głosowania zajęłoby 10 tygodni. W Polsce na jedna placówkę pocztową przypada właśnie około 20 000 mieszkańców.

Sprawa trzecia, potencjalne źródło zakażenia przeniesiono by z komisji na pocztę. Ludzie staliby w gigantycznych kolejkach i zarażali się. Co by się więc zmieniło w sprawach bezpieczeństwa?

Jak pracowałaby komisja, która miałaby liczyć przychodzące pocztą głosy? Komisja wyborcza siedziałaby w zamkniętym lokalu wyborczym kilka miesięcy, czekając, aż przyjdą wszystkie karty do głosowanie i ostatni człowiek w kolejce na pocztę odda swój głos.

Żeby coś takiego wymyślić trzeba być wysokiej klasy matołem.

.

 

 

 

 

Złoto w Dolinie Niedźwiedziej czyli jak PiS chce zorganizować wybory

.

Prawo i Sprawiedliwość to jest taka partia, w której tylko jeden człowiek ma prawo myśleć i podejmować decyzje, wiadomo o kogo chodzi. Reszta ma je natychmiast wykonywać i uzasadniać według z góry ustalonej propagandowej papki. Funkcjonariusze PiS-u zrezygnowali bowiem z prawa do samodzielnego myślenia, dla funkcji, władzy i kasy.

Sprawa wyborów korespondencyjnych to ewidentny dowcip kabaretowy. Prezes to wymyślił i tak ma być.

Przypomina mi się scena z jednego westernu, który oglądałem wiele lat temu.

Do zatłoczonego saloonu wszedł pewien człowiek, chciał się nachłeptać whisky przy barze, ale wszystkie miejsca były zajęte. Stanął więc przy wejściu i wystrzelił z colta dwa razy w górę. Zapanowała cisza, wówczas krzyknął głośno:

       – Złoto w Dolinie Niedźwiedziej!!!

Wszyscy rzucili się do wyjścia dosiedli swoich rumaków i pognali na oślep. Został tylko ten, który strzelał i barman. Podszedł do baru zamówił drinka i siedział w spokoju. Nagle drzwi się otwierają i ukazał się z nich zdyszany człowiek.

     –  A ty czego nie pojechałeś?

     – Pół mili za miastem przypomniałem sobie, że tutaj nigdzie nie ma Doliny Niedźwiedziej.

Właśnie z podobną sytuacją mamy do czynienia obecnie. Pan Prezes publicznie oddał wiatry i teraz wszyscy się tym zajmują.

Przeanalizujmy to na spokojnie.

Na moim osiedlu, gdzie mieszka ponad 20 000 ludzi, jest jedna agencja pocztowa. Uprawnionych do głosowania będzie więc około 15 000 ludzi, z czego frekwencja powinna wynieść 50%, czyli 7500. Załóżmy, że połowa z nich w obawie przed wizytą w lokalu wyborczym chciałaby zagłosować korespondencyjnie, czyli 3750 osób. Każdy z tych wyborców musiałby udać się na pocztę raz, albo dwa razy. Wysłać zgłoszenie i odebrać kartę do głosowania. Zakładam, że połowę dostarczyłby listonosz, który i tak chodzi tu wyjątkowo rzadko. Czyli ta mała agencja pocztowa, gdzie pracuje jedna osoba i jest tylko jedno stanowisko pracy musiałaby obsłużyć około 5500 klientów.

Liczymy dalej: 8 godzin pracy, na każdego klienta 3 minuty, tj. 160 klientów dziennie, czyli 800 klientów tygodniowo. Czyli obsłużenie tylu chętnych zajęłoby jej 7 tygodni. Agencja jednak ma i innych interesantów, ludzie dokonują tam wpłat, odbierają paczki i inna korespondencję.

Żeby wymyślić coś takiego, to trzeba być inteligentnym inaczej.

Teraz sprawa zagrożenie epidemiologicznego. Idąc do komisji wyborczej wyborca naraża się na zakażenie, podobnie członkowie komisji wyborczych. Mieliśmy więc jedno newralgiczne miejsce – komisje. Teraz mamy dwa, bo również i pocztę, gdzie czekają w kolejce dziesiątki osób. Jestem złej myśli, uważam, że pracownik mojej agencji pocztowej mógłby tego nie przeżyć, tym bardziej, że jest to osoba w wieku emerytalnym. Do komisji wyborczych wpłynęłyby miliony listów z oddanymi głosami, część z nich na pewno byłaby zakażona.

PiS chce więc zwielokrotnić potencjalne punkty zakażenia, aby skuteczniej rozwijać epidemię, albo też zakłada frekwencję na poziomie 5-10 %. Kogo reprezentowałby taki prezydent?

Nie będę więcej komentował tego idiotyzmu.

 

Przeczytaj także:

PiS chce złamać Konwencję o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności

 

Inne z sekcji 

Nieruchomości

..

ZNÓW BĘDĄ OKALECZAĆ DZIEWCZYNKI

. AVAAZ W Gambii już kilkumiesięcznym dziewczynkom zawiązuje się oczy, przytrzymuje siłą, a następnie usuwa zewnętrzne narządy płciowe. Wkrótce ten horror może znów stać się całkowicie legalny. Tamtejsi politycy chcą znieść zakaz okaleczania żeńskich genitaliów. Kobiety, które doświadczyły tego procederu, walczą o utrzymanie zakazu w mocy, aby uchronić dziewczynki, którym do tej pory udało się […]