Anarchizm

Jan Wacław Machajski: Religia socjalistyczna a walka robotnicza ( cz. 3 )

.

Jan Wacław Machajski, ( 1867  – 1926 ), to bez wątpienia jeden z najciekawszych działaczy i teoretyków lewicowego polskiego ruchu robotniczego. Uważany jest powszechnie za ojca polskich anarchistów, był przyjacielem Stefana Żeromskiego, i to właśnie on jest pierwowzorem postaci Cezarego Baryki z „Przedwiośnia”. Niebawem więcej na jego temat.

Obecnie publikujemy pracę Machajskiego z roku 1909 – „Religia socjalistyczna a walka robotnicza”, ze względów technicznych, w celu łatwiejszego czytania, zdecydowaliśmy się podzielić ją na kilka części.

Redakcja.

.

Jan Wacław Machajski

.

Religia socjalistyczna a walka robotnicza ( cz. 3 )

.

Widzieliśmy, jak religia socjalistyczna usiłuje zatrzeć w dziejach świata całą odwieczną niewolę mas robotniczych i nazywa wszelkie państwo cywilizowane współpracownictwem, mającym na cela rozwój sił wytwórczych i zadośćuczynienie potrzebom ekonomicznym ludzkości. Opierając się na tej swojej „nauce”, klechy socjalistyczne obwieszczają, że cała historia jest wielowiekowym przygotowaniem ludzkości do przyszłego cnotliwego życia ludzi wolnych i równych. Jakże tajemnicze przy tym jest działanie opatrzności socjalistycznej: posiadacze niewolników myśleli jedynie o ich wyzyskiwaniu, o powiększeniu bogactwa własnego i bogactwa swojego związku grabieżczego, a jednak wśród jęków biczowanych niewolników nieprzerwanie odbywało się kształcenie rodu ludzkiego i przygotowywanie dlań przyszłego szczęścia.

Czemuż jednak społeczeństwo równych ludzi nie narodziło się dotychczas? Po prostu, dlatego, odpowiada religia socjalistyczna, że ludzkość jeszcze nie zdążyła przygotować się doń: środków materialnych jeszcze za mało, i ludzie sami nie są jeszcze dostatecznie udoskonaleni do braterskiego, komunistycznego współżycia. Należy tedy przygotowywać się wszystkimi siłami, ponieważ socjaliści upewniają, że przy wyzwoleniu klasy robotniczej główna trudność polega nie tyle na odebraniu burżuazji zagrabionych bogactw, ile na umiejętności urządzenia przy pomocy tych bogactw nowego, lepszego życia. Dopóki robotnicy nie mają jasnego wyobrażenia o przyszłym ustroju, dopóki nie przygotowali się doń w zupełności, nie ma, po co zaczynać rewolucji robotniczej, wołają socjaliści, starają się przy tym przekrzyczeć jeden drugiego – nie ma, po co napadać na burżuazję: wszystko jedno, lepiej nie będzie, przeciwnie – nieudana rewolucja odrzuci robotników wstecz, odbierze nawet to, co już jest zdobyte, zniweczy całą wieloletnią pracę nad przygotowywaniem raju socjalistycznego.

Za te złote słowa burżuazja gotowa jest obsypać socjalistów wszystkimi swoimi łaskami, darzy ich zupełną wolnością propagandy, obiecuje różne wygodne posadki aż do miękkiego fotela ministerialnego włącznie. Rozumie ona, że gadanina socjalistyczna może być dla niej równie pożyteczna, jak chrześcijańskie kazania i katechizmy, więzienia i kule. „Nie buntujcie się” napominają klechy: „utracicie królestwo niebieskie”. „Nie buntujcie się”, mówią zupełnie tak samo socjaliści: „zburzycie wszystkie podwaliny socjalistyczne”. Iluż to mówców i agitatorów, dziennikarzy i literatów socjalistycznych naucza masy robotnicze wszędzie, w każdym kraju! Ileż to stosów bibuły wypuszcza codziennie socjalistyczna prasa i nauka! I wszystkie te mowy i odezwy, wszystkie książki i gazety kończą się wiecznie jedną i tą samą śpiewką: Wejść zaraz do raju, w ciemnocie waszej, nie jesteście godni. Kształćcie tylko i doskonalcie siebie i innych. Inaczej – daremne próby.

Socjaliści pracują nie na próżno. W ciągu całego ubiegłego stulecia, poza kościołem socjalistycznym, poza socjalistyczno-burżuazyjnymi rewolucjami, ukazuje się coraz wyraźniej droga do wyzwolenia robotników, droga do obalenia odwiecznej niewoli robotniczej. Ani jeden z myślicieli socjalistycznych – chociaż liczą się oni prawie na setki – drogi tej nie wymyślił i nawet nie dojrzał jej. Drogę tę wynalazły masy robotnicze same, i wszyscy uczeni ludzie, wszyscy socjaliści nie mogą bez nienawiści wspomnieć o niej. Tą drogą jest masowa ekonomiczna walka robotników, ekonomiczny strajk powszechny.

Iluż to mędrców socjalistycznych łamało sobie, zdawało się, głowy nad pytaniem, w jakiż sposób robotnicy mają się wyzwolić, jak winni się urządzić, aby w nowym społeczeństwie nie odrodzili się grabieżcy?… Porzućcie rozpustny świat złotego cielca i w dalekich krajach, na wyspach bezludnych zakładajcie gminy na zasadach komunistycznych. Ta mrzonka pierwszych socjalistów została naturalnie uwieńczona równym powodzeniem, jak usuwanie się w pustynie religijnych fanatyków i szaleńców w celu obcowania z bogiem… Załóżcie własny bank, własną giełdę i wymieniajcie produkty bez pośrednictwa kupców i kapitalistów. Lecz i ten późniejszy wymysł prysł bezzwłocznie jak bańka mydlana… Nie tak, nie tak, krzyczą socjaliści-politycy, obalcie trony, niech władza przejdzie „w ręce ludu” – będzie to dyktatura proletariatu, ona to urządzi przyszłe społeczeństwo. Obalono trony, wprowadzono republiki, lecz „władza ludu” okazała się dyktaturą nie proletariatu, lecz burżuazji… Demokratyzujcie machinę państwową, wybierajcie jak najwięcej swych posłów socjalistycznych. I oto, gdy w Niemczech znalazła się blisko setka tych posłów, okazali się oni równie bezpożytecznymi gadułami, jak i wszyscy inni „przedstawiciele ludu”… Zdobądźcie powszechne prawo wyborcze! Lecz przez zdobycie tego powszechnego, bezpośredniego itd., itd. zwiększa się tylko liczba kierowników i rządców, siedzących na karkach robotniczych… Upaństwowimy, chociaż ziemię, proponowali jeszcze rosyjscy socjaliści-ludowcy – choć ziemię oddamy ludowi. Lecz przez oddanie ziemi ludowi (dobrze o tym wiedzą wszyscy – nawet rosyjscy socjaliści-rewolucjoniści), pomnaża się jedynie liczba gospodarzy-chłopów, którzy umieją, nie gorzej od obszarników, wyciskać pot z pozbawionych mienia i bezdomnych ludzi…

Słowem, ze wszystkich nieprzeliczonych wynalazków socjalistycznych wynikały albo brednie, albo pomnożenie liczby zdzierców; umocnienie niewoli robotniczej.

Na wszystkie te mrzonki socjalistyczne masy robotnicze odpowiadają ciągle jednym i tym samym, jasnym i prostym żądaniem: podwyższenie płacy zarobkowej, skrócenie dnia roboczego! „Jakież to poziome, ordynarne”, za każdym razem powtarza socjalista. Tak, jakież to poziome dla jego wzniosłego serca komunistycznego! Jakież ordynarne dla jego duszy inteligenckiej! Jednakowoż, dzięki uporczywym buntom robotniczym burżuazja zmuszona była przynajmniej niektórym warstwom robotniczym skrócić dzień roboczy i podwyższyć płacę. I cóż się okazało”

Podczas gdy każdy „wzniosły” pomysł socjalisty przynosił za sobą tylko wyzwolenie burżuazji, tylko pomnożenie liczby grabieżców, „poziome” zdobycze robotników niosły ulgę w niewolniczej pracy całym warstwom klasy robotniczej, nie dodając ani jednego nowego grabieżcy. Po raz pierwszy w historii nastąpiła taka walka ujarzmionych, w której posuwają się oni po drodze swego wyzwolenia, nie stając się z kolei nowymi wyzyskiwaczami, jak to było dotychczas, jak to było np. podczas wyzwolenia rzemieślników lub chłopów.

Jak widzieliśmy, socjaliści bez ustanku przestrzegają robotników, że zbyt szybkie ich wyzwolenie nie będzie trwałe, ponieważ pozwoli zrodzić się nowym wyzyskiwaczom. Lecz niechaj socjaliści wyobrażą sobie jak najszybszy postęp walki ekonomicznej, jak największe zdobycze robotników na drodze podwyższenia płacy zarobkowej i zmniejszenia dnia roboczego – takie zwycięstwo ulży tylko niewoli wszystkich robotników, nie stworzy jednak ani jednego zdzierczego, uprzywilejowanego stanowiska, ani jednej pańskiej posady, z dochodem. Płynącym z wyzysku. Przeciwnie, właśnie powolne podwyższanie płacy zarobkowej, jakie miało miejsce dotychczas, nie przyniosło żadnego uszczerbku burżuazji, stało się udziałem tylko niektórych, najlepiej zabezpieczonych warstw klasy robotniczej. Lecz szybkie i znaczne podwyższenie płacy zarobkowej, które może być osiągnięte przez powszechny strajk ekonomiczny, polepszy położenie wszystkich robotników.

Takie szybkie i znaczne zwycięstwa robotników, które by im przyniosły od razu bardzo wielkie podwyższenie płacy zarobkowej, mogłyby być dokonane tylko przez wywłaszczenie grabieżców. Przed tym właśnie wynikiem powszechnej walki ekonomicznej drżą socjaliści. Gdy po rozerwaniu demokratycznych i socjalistycznych sideł uda się robotnikom podnieść powszechny strajk ekonomiczny – żądania ich będą tak wie1kie i nieprzeparte – że zadośćuczynienie im pociągnie za sobą nie tylko wywłaszczenie wielkich kapitalistów, lecz i gruntowne zmniejszenie wszystkich dochodów uprzywilejowanych. Tutaj właśnie występuje wyraźnie różnica pomiędzy rewolucją robotniczą a rewolucją polityczną. Podczas gdy ta ostatnia zamienia tylko jedno pasożytnictwo na drugie, rewolucja robotnicza w rozwoju swym znosi wszelkie rodzaje pasożytnictwa.

Rewolucje polityczne znoszą władzę monarchów, lecz władza ta przechodzi do rąk bogaczy i całego społeczeństwa burżuazyjnego. Zmniejszają one dochody generałów, żandarmów i klechów w tym tylko celu, aby zwiększyć dochody inteligencji, uczonych dozorców „porządku społecznego”. Lecz dla robotników oczywiście zupełnie wszystko jedno, czy dźwigać na swym karku takiego, czy innego gatunku pasożyta. Inteligenci mogliby, dajmy na to, zdecydować się wreszcie na swoją rewolucję socjalistyczną, która by miliony odebrane bogaczom rozdała wszystkim „pracownikom umysłowym”, paniątkom „białorękim”, lecz robotnicy i na tym nic nie skorzystają, cała, bowiem suma dochodu narodowego, cały fundusz, służący do utrzymywania pasożytów, nie zmniejszyłby się ani na jotę.

Rewolucja robotnicza, tj. powszechny strajk ekonomiczny, zdobywający bardzo wysoką płacę zarobkową, zmniejsza cały ten fundusz, z którego żyją zarówno monarchowie, jak i bogacze, zarówno „wojskowi”, jak i „cywilni” pasożyci, zarówno państwowi, jak i prywatni „pracownicy umysłowi”, zarówno kapitaliści, jak i inteligencja. Na żebraczej, niewolniczej pracy robotników, pracujących fizycznie, opiera się istnienie wszystkich grabieżców. Dlatego też podwyższenie płacy zarobkowej robotnika pracującego fizycznie, jest jedyną drogą, jedyną bronią, od której giną wszelkiego rodzaju grabieżcy i już więcej się nie rodzą.

Nareszcie, przy pomocy tych samych wszechświatowych strajków ekonomicznych, robotnicy podniosą swą płacę zarobkową do takiej wysokości, że zniszczą wszystkie dochody grabieżców, zredukują wszelkie pensje do poziomu, jakiego dosięgnie ich własna praca zarobkowa. Wówczas runie odwieczna niewola robotnicza. Zdobycie przez robotników pracujących fizycznie najwyższej płacy zarobkowej jest jedyną drogą do wywłaszczenia wszystkich grabieżców.

Uczeni ludzie, jakimi są i chcą być także, między innymi, i socjaliści, choćbyś im gadał bez końca o powszechnej walce ekonomicznej robotników – jak gdyby nic zgoła w tej sprawie nie są w stanie zrozumieć. I nie dziwota: oni nie chcą powszechnej walki ekonomicznej i dlatego udają, że jest ona „niezrozumiała” i „niemożliwa”. Nie chcą zaś jej dlatego, że wywłaszczenia samej siebie nie zapragnie żadna klasa posiadaczy. A uczeni ludzie w ich liczbie mędrcy i wychowawcy socjalistyczni – są posiadaczami dochodów pańskich, które podlegają zniesieniu podczas rewolucji robotniczej.

Powszechną walkę ekonomiczną robotników pracujących fizycznie rozumieją tylko same masy robotnicze. Rozumieją ją wszystkie, nawet najmniej wykształcone warstwy klasy robotniczej. Rozumieją ją nawet zupełnie ciemne masy najbardziej zacofanych krajów. Jest to dowód, że zrozumienie owo pochodzi nie z książek, gdyż książki, chociaż dużo piszą o „kwestii robotniczej”, troszczą się jednak nie o robotników, lecz o społeczeństwo grabieżcze. Zrozumienie to wynika z samego odrzucenia tej niewoli, w której pogrążone są masy robotnicze, i dlatego jest jednakie we wszystkich krajach, na całym świecie, w Europie; czy w Ameryce we Francji, czy w Rosji.

Powszechna walka ekonomiczna, ekonomiczne bunty robotników wybuchają dotąd niezbyt często. Niełatwo masom przerwać wszystkie demokratyczne i socjalistyczne sieci, niełatwo odrzucić wszystkie usypiające piosenki własnych inteligentnych towarzyszów, oddanych planom i interesom inteligencji. Zresztą, jakże rozpoczynać takie bunty, dopóki nie ma organizacji gotowej zjednoczyć je i podtrzymać, dopóki nie ma spiskowej organizacji robotniczej, natomiast istnieją tylko spiski inteligenckie, bacznie czatujące na tę chwilę; gdy można przerobić bunt robotniczy na rewolucję polityczną, w imię tego lub innego ideału inteligencji.

Masy w ostatnich czasach wszczynają swój bunt ekonomiczny albo wtedy, gdy wierzą; że rewolucję robotniczą przygotowują ich komitety i organizacje – tak było podczas strajku południoworosyjskiego w r. 1903 i częściowo włoskiego w 1904 r., albo też w chwilach wielkiej rozpaczy lub gniewu i oburzenia, jak podczas powstań we Włoszech (1898 r.), w Genewie, Barcelonie (1902 r.) lub w Belfaście (Irlandia 1907 r.). Wówczas robotnicy burzą wszystkie legalne rogatki praw burżuazyjnych i nauki socjalistycznej. Wtedy niepowstrzymanie szerzy się pożar powstania robotniczego. Podnosi się żywioł robotniczy.

„Nieodgadniona psychologia mas”, objaśniają z wielce mądrą miną uczeni obłudnicy. Lecz robotnicy w takich chwilach dalecy są od stawiania zagadek. Podnosi się żywioł dlatego, że przed oczami wszystkich robotników stanęła ich własna sprawa. Podwyższenie zarobku, ulgi w katordze pracy fizycznej – to wspólna i wyłączna sprawa wszystkich ograbionych i na pracę niewolniczą skazanych. Tak, to jest właśnie ta „ciasna”, ta „pozioma” sprawa samych tylko wyłącznie niewolników.

Nie ma w niej ani jednej z tych szlachetnych uczonych idei, co to zawsze nowych pasożytów na kark niewolnikom podsadzały. Nie ma w niej ani jednego błysku tych „niebiańskich ideałów”, które uczą ograbionych żyć w niewoli z wiarą; otuchą i spokojem. Tak, to całkiem „poziomy” bunt niecywilizowanych niewolników przeciwko wszystkim cywilizowanym grabieżcom, przeciwko całemu światu uczonych pasożytów. Oto, z czego zdają sobie sprawę w chwili powszechnego strajku ekonomicznego wszyscy robotnicy, do najmniej uświadomionych włącznie. Oto, dlaczego powstają wszyscy, oto, dlaczego rodzi się jeden, jednolity żywioł buntowniczy.

Do walki o swą własną sprawę, do powszechnego strajku ekonomicznego robotnicy powstają bez -uprzedniego wychowania, przygotowania, propagandy, bez kongresów, zjazdów, głosowań. W taki właśnie sposób powstał strajk południoworosyjski w 1903 r. Nie przygotowywała go żadna partia socjalistyczna, żadna organizacja rewolucyjna. Przeciwnie, powstał on na przekór wszystkim socjalistom i rewolucjonistom rosyjskim, którzy wówczas nie wynaleźli jeszcze swego „strajku politycznego” i odrzucali wszelki strajk powszechny. Zupełnie w ten sam sposób powstają powszechne strajki ekonomiczne i w innych krajach. Wybuchają one poza związkami robotniczymi. Żadna z istniejących organizacji robotniczych, chociażby liczyła miliony członków, przygotować takiego strajku nie może, ponieważ wszystkie te organizacje są legalne, tj. istnieją o tyle tylko i dopóty, dopóki wyrzekają się natychmiastowej rewolucji robotniczej i szanują „podstawy społeczne” i cały „porządek państwowy”. Przy najmniejszej próbie niedozwolonego przez prawo oporu związki robotnicze rząd terroryzuje, choćby był najbardziej demokratyczny. Tak postępuje obecny rząd francuski, z ministrami socjalistycznymi na czele. Nie inaczej postąpi i rząd, składający się wyłącznie z socjalistów. Przecież na swoich narodowych i międzynarodowych kongresach decydują oni stale, że powszechny strajk ekonomiczny jest najszkodliwszą i najniebezpieczniejszą mrzonką.

Wszechświatowego strajku ekonomicznego, zrzucenie niewoli robotniczej nie przygotują tedy nigdy ani zawodowe związki robotnicze, ani jakiekolwiek inne legalne stowarzyszenia robotników i socjalistów. Z tego wynika, że wolność polityczna, nawet możliwie najszersza, wcale nie przybliża rewolucji robotniczej. Wszechświatowy rewolucyjny strajk ekonomiczny, wywłaszczający wszystkich grabieżców, może być przygotowany tylko w podziemiu, tylko w podziemnych związkach robotniczych, w tajemnicy przed wszystkimi jego wrogami – może być przygotowywany tylko drogą spisku robotniczego, robotniczego sprzysiężenia. Organizacja taka powstać może wtedy tylko, gdy wysunie, jako jedyny cel swój, osiągnięcie najwyższej płacy zarobkowej drogą strajków masowych i powszechnych, gdy dążyć będzie wyłącznie do wydarcia burżuazji tą drogą możliwie największej części jej bogactw, odrzuciwszy jako jedno wielkie kłamstwo wszystkie brednie socjalistyczne o wychowaniu mas dla życia przyszłego. Taka organizacja tajnego sprzysiężenia robotniczego świadczy, że dla zrzucenia niewoli robotniczej nie jest potrzebne uprzednie wychowanie mas, czy to pod względem moralnym, czy też umysłowym: pod względem moralnym żaden agitator; żaden bohater idealny nie jest w stanie odczuwać niewoli robotniczej silniej niż same masy i uporczywiej niż one walczyć z nią. I do dziś dnia rozchodzi się nie o to, że masy nie dorosły do poziomu swych agitatorów, ale przeciwnie o to, że agitatorowie nie potrafili wznieść się do wyłącznie robotniczych dążeń i zespolić się szczerze z tym żywiołowym oporem całej klasy robotniczej, co wybucha od czasu do czasu w gwałtownych powszechnych buntach. Te bunty robotnicze agitatorowie dotychczas umieli jeno zdradzać. Nie potrzebuje także organizacja spisku robotniczego czekać, dopóki nie podniesie się poziom umysłowy mas robotniczych. Organizacja taka wie, że w ustroju grabieżczym robotnicy, choćby najgoręcej dążyli do wiedzy, posiadać będą tylko wykształcenie niewolników; będą wykształconymi o tyle tylko, o ile korzystniejsze jest dla grabieżców posiadanie więcej oświeconych, więcej zysku przynoszących niewolników. Dopóki robotnicy nie odrzucą wszystkich socjalistycznych planów o samokształceniu, samoudoskonaleniu i przygotowywaniu się w ustroju niewoli do życia przyszłego – dopóty nie będą w stanie zorganizować sił dostatecznych i stworzyć organizacji spiskowej, zdolnej do obalenia ustroju grabieżczego.

Najkompletniejsze brednie! Chórem krzyczą wszyscy socjaliści. Jeśli robotnicy nie zgodzą się, już teraz uczyć się i przygotowywać się do ustroju przyszłego, tg nigdy nie doczekają się swego wyzwolenia. Niechaj robotnicy otrzymają nawet jak najwyższą płacę zarobkową, jeśli nie nauczą się sami kierować produkcją, i rządzić całym życiem społecznym, to pozostaną w wiecznej zależności od dzisiejszych swych władców i panów. Jest to tak niewątpliwe – zapewniają socjaliści – jak dwa razy dwa cztery.

W danej kwestii powinni by socjaliści mniej hałasować; gdyż hałasem swym sami się demaskują, wzbudzając podejrzenie, że ich wiedza „proletariacka”, jak i wiedza całego uczonego świata, ma jedno i toż same pochodzenie grabieżcze, że zdobyto ją za taką cenę, iż pozostałe miliony ludzi skazane są na ciemnotę i niewolę dożywotniej pracy ręcznej.

Socjaliści i inteligencja zapatrują się na swoje wykształcenie zupełnie tak samo, jak przedsiębiorca na swe kapitały. Chcesz być bogaty, mówi robotnikowi kapitalista: pracuj, zarabiaj, oszczędzaj. Chcesz być uczonym jak ja, mówi zupełnie tak samo robotnikowi socjalista i inteligent: ucz się! Ucz się każdej wolnej chwili, nie pij, nie hulaj! Innej drogi nie ma! Jak kapitalista nie może przypuścić, żeby można było odebrać mu kapitał, tak samo socjalista uważa za niemożliwe „wywłaszczenie” inteligencji. Cóż to takiego, łamie sobie głowę: będą „wyskrobywać mózgi inteligencji”, czy co”

Socjaliści i inteligencja zapewniają, że wiedza przez nich posiadana to… czyste światło rodzące się w niebiosach a nie na tej naszej grzesznej ziemi, gdzie wszędzie króluje grabież. Za nic w świecie nie chcą przypomnieć sobie, że wiedza ta wyrosła z pieniędzy, z tego grabieżczego dochodu, co znajdował się w kieszeni ich burżuazyjnych rodzin; że mogli oni uczęszczać do różnych zakładów naukowych jedynie, dlatego, że inni grabieni ludzie dostarczali im na przeciąg tego czasu i odzienia, i pokarmu, i mieszkania, a własne swe dzieci od najmłodszych lat posyłali do tej samej katorgi, w której sami spędzają całe swe życie. Za nic też w świecie inteligenci-socjaliści nie chcą się przyznać, że ich wiedza, zrodzona z dochodu grabieżczego, przynosi również im samym dochód grabieżczy. Cóż znowu! Wszelki dochód inteligenta, to taka sama płaca zarobkowa, jak i robotnika, pracującego fizycznie, tylko płaca za pracę lepszej jakości, wyższej kategorii. Zupełnie tak samo zapewnia kapitalista, iż kapitał swój zdobył własną pracą.

Tym sposobem nauka socjalistyczna nie zawiera ani na jotę mniej kłamstwa od nauki burżuazyjnej, twierdzącej, że bogactwa powstają z oszczędności. Ta nauka burżuazyjna nie powstrzymała robotników od buntów, nie powstrzyma ich i nauka socjalistyczna. Podobnie jak odrzucone zostały nauki moralne szlachty i bogaczy, tak też odrzucone zostaną i bajki socjalistyczne o tym, że wiedza stała się udziałem inteligencji drogą nadzwyczajnej pracy umysłowej, dzięki jej niezwykłym zdolnościom. Robotnikom nie trzeba długo dowodzić, że jak wszystkie bogactwa, tak i wszelką wiedzę posiedli panowie drogą rabunku, że więc trzeba wyjąć tylko z pańskich kieszeni pieniążki, a okaże się, że wszyscy ludzie są równie uzdolnieni i rozumni, jak i przemądra inteligencja.

Robotnicy nie zaprzestają swych strajków ekonomicznych. W strajkach tych napadać będą nie tylko na kapitalistów, lecz i na inteligencję. Rozprawiwszy się z milionerami, po podwyższeniu płacy zarobkowej kosztem ich bogactw, celem dalszego podwyższenia swej płacy robotniczej wezmą się do zmniejszenia wszystkich uprzywilejowanych dochodów inteligencji. Na tej drodze płaca zarobkowa robotnika zrówna się z dochodami inteligencji. Lecz wówczas dzieci robotników pracujących fizycznie będą mieć też same środki do kształcenia, co dzieci panów „pracowników umysłowych”. Z konieczności założone zostaną zakłady naukowe, jednakie dla wszystkich, i szkoła wychowywać przestanie, jak teraz, jednych na niewolników, drugich na panów: Wszyscy staną się jednakowo inteligentnymi ludźmi, nie będzie kogo skazywać na współczesną katorgę dożywotniej pracy fizycznej, nie będzie można nikogo ograbiać.

Lecz czyż my jesteśmy przeciwni powszechnemu, równemu wykształceniu” – pytają socjaliści. Przeciwnie, pragniemy go; każdy nasz program mówi, że w ustroju socjalistycznym będzie powszechne i równe wykształcenie.

O, rozumie się! Socjaliści nie są wstecznikami, nie stawiają żadnych przeszkód powszechnemu, równemu wykształceniu. Oni zabraniają tylko wywłaszczać inteligencję, odebrać rodzinom inteligenckim te pieniądze, przeznaczone na wykształcenie, których pozbawione są dzieci robotników, te pieniądze, dzięki którym potomstwo inteligentów wychowuje się na paniczyków, wolnych od wszelkiej pracy fizycznej. Poza tym socjaliści z całej duszy pragną powszechnego i równego wykształcenia.

Naturalnie, w przyszłym społeczeństwie socjalistycznym będzie wszystko, o czym tylko mogą zamarzyć dobrzy ludzie – tak właśnie, jak być powinno w każdym raju. Lecz za to z obietnic socjalistycznych równego wykształcenia dla wszystkich, tyle akurat będą mieli ludzie pociechy, co i ze wszystkich powabów raju niebiańskiego.

.

Życie i poglądy Wacława Machajskiego

Jan Wacław Machajski: Religia socjalistyczna a walka robotnicza ( cz. 1 )

Jan Wacław Machajski: Religia socjalistyczna a walka robotnicza ( cz. 2 )

Jan Wacław Machajski: Religia socjalistyczna a walka robotnicza ( cz. 4 )

Policyjne sprawozdanie z działalności Anarchistycznej Federacji Polski z roku 1927

Inne z sekcji 

Życie i poglądy Wacława Machajskiego

. Wiera Machajska . Jan Wacław Machajski urodził się 27 grudnia 1866 w Busku w guberni kieleckiej; umarł w Moskwie 19 lutego 1926. Straciwszy wcześnie ojca, który pozostawił liczną rodzinę bez żadnego zaopatrzenia, Machajski dowiedział się we wczesnym dzieciństwie co znaczy urodzić się synem biedaków. Już od przygotowawczej klasy gimnazjum począwszy zmuszony był dawać korepetycje kolegom z tej samej […]

Postulaty Ogólnopolskiego Strajku Kobiet

. ŻĄDAMY: . 1. Pełni praw reprodukcyjnych: – utrzymania standardów opieki okołoporodowej – dostępu do nowoczesnej bezpłatnej antykoncepcji i zabiegów sterylizacji – dostępu do bezpiecznego przerywania ciąży – dofinansowania in vitro – badań prenatalnych najnowszej generacji 2. Państwa wolnego od zabobonów: – rzetelnej edukacji seksualnej – edukacji szkolnej zgodnej z wiedzą naukową – opieki medycznej, […]