Artykuły

Rewolucja 1905 roku. Bomba na ul. Miodowej

.

Jan Krzesławski

.

Po odwołaniu z Warszawy generał – gubernatora Czertkowa, wsławionego rzezią dnia 29 stycznia 1905 roku, znaną pod nazwą „krwawej niedzieli”, został mianowany jego następcą generał kozacki Maksimowicz „ukazem ” z dnia 4 marca tegoż roku.

Wieści o dymisji Czertkowa już od dawna krążyły w Warszawie. Ugodowcy, którzy każdy  krok rządowy tłumaczyli społeczeństwu, jako wyraz dążeń do ustępstw, widzieli w dymisji Czertkowa niezadowolenie władz petersburskich z jego bestialskich poczynań w pamiętnych dniach styczniowych. Socjaliści jednak patrzyli na to inaczej, a ich poglądy znalazły usprawiedliwienie w danych, jakiem i dziś rozporządzamy. Dymisja Czertkowa nie była karą za jego krwawość. Przyczyny jej były zupełnie inne.

Gdyby chodziło o złagodzenie burzy, przysłano by kogo innego, a nie Maksimowicza, atamana wojska dońskiego.

.

Konstanty Kławdijewicz Maksymowicz ( Maksimowicz )

.

Wprawdzie w kilka dni po przyjeździe Maksimowicza do Warszawy, a mianowicie 27 marca 1905 roku, wydany został „najwyższy” reskrypt na jego imię z poleceniem opracowania reform ustroju w „kraju nadwiślańskim „, na nikim jednak to nie sprawiło wrażenia. Reskrypty szły jedne za drugimi, komisje specjalne pracowały powoli, nie śpiesząc się, a rewolucja szła szybkimi krokami, nie oglądając się na reskrypty i papierowe reformy.

Po zamachu Okrzei, po bombie na Wolskiej ulicy, liczba zamachów w kwietniu 1905 roku nieco się zmniejszyła.

Dopiero rzeź 1 maja wywołała powrotną falę akcji terrorystycznej. Krew przelana wołała o pomstę.

Za rzeź tę czyniono odpowiedzialnym w pierwszym rzędzie Maksimowicza. Wojska, które strzelały bez ostrzeżenia do bezbronnego tłumu podlegały przecież jego rozkazom .

W kilka dni po zaburzeniach majowych, pojawiają się na Zamku u Maksimowicza dwie delegacje. Pierwsza z nich składająca się przeważnie ze sfer szlachecko – ziemiańskich, prosi generał-gubernatora o złożenie „u stóp tronu” wdzięczności społeczeństwa polskiego za wydanie w ostatnich dniach kwietnia tolerancyjnego ukazu , na mocy którego unici, przymusowo nawróceni na prawosławie, mogli wrócić do wiary katolickiej lub unickiej. Druga, złożona ze sfer umiarkowanie mieszczańskich, prosiła Maksimowicza o wybranie specjalnej komisji dla zbadania zajść w dniu 1 maja i ukarania winnych. Delegacja w swym podaniu stwierdziła, że strzelano do ludu bez o strzeżenia, że zabijano nie tylko stawiających opór, lecz uciekających, że w bestialski sposób zabito dziewczynkę, chroniącą się do bramy i t. p.

.

Regulamin Organizacji Bojowej PPS

.

Maksimowicz zakomunikował pierwszej delegacji, że słowa wdzięczności złoży u stóp tronu. Drugiej zaś mniej wdzięczącej się delegacji, odpowiedział surowo, że zwołanie specjalnej komisji uważa za zbyteczne, gdyż śledztwo zostało ukończone. Z tłum upadły pierwsze strzały. Publiczność była uprzedzona specjalnymi plakatami o zakazie gromadzenia się, więc sama sobie musi winę przypisać.

To oświadczenie Maksimowicza otworzyło oczy nielicznym , którzy jeszcze łudzili się co do zmiany kursu. Socjaliści nie mieli złudzeń ani co do władz rosyjskich, ani co do stanowiska sfer ziemiańskich i mieszczańskich, które więcej bały się rewolucji, niż caratu i każdym oświadczeniem rządu dały się zadowolić. Przykre też wrażenie sprawiło zachowanie się duchowieństwa. Chociaż w dniu 1 maja sprofanowano kościół św. Krzyża w Łodzi, do którego strzelano z ulicy podczas powstania 1863 roku , i kościołom modlących się, chociaż w Kaliszu uszkodzono kulam i figurę św. Wojciecha, duchowieństwo nie reagowało na te wypadki tak, jak ks. Białobrzeski podczas powstania 1863 roku, i kościołów nie pozamykało. Jeden z duchownych dostojników łódzkich w swej odezwie uczynił odpowiedzialnym za wypadki nie wojsko, lecz — ludność robotniczą.

Dla P. P. S. jedno było jasnym . Z Maksimowiczem należy skończyć. Organizacja Spiskowo – Bojowa o trzymała w tej sprawie instrukcje. Ponieważ Maksimowicz odznaczał się niezwykłą ostrożnością, a nie celował wielką odwagą, dokonanie zamachu przedstawiało niemałe trudności. Dokonania zamachu podjął się inżynier Dzierzbicki.

Dzierzbicki był człowiekiem dzielnym i oddanym idei. Widziałem go raz w życiu i sprawił na mnie bardzo dodatnie wrażenie. Było to w momencie, gdy wspólnie z kilku robotnikami towarzyszyłem zwłokom jego brata młodszego, studenta uniwersytetu warszawskiego, zabitego podczas „krwawej niedzieli”, w drodze do mieszkania. Inżynier Dzierzbicki prosił nas o mówienie cicho, aby nie trwożyć matki zabitego, którą trzeba powoli przygotować do wiadomości o śmierci syna. Na razie zawiadomiono ją, że jest ranny.

Jak się później dowiedziałem , w nocy przyszli do mieszkania policjanci i z polecenia władz wojskowych, zabrali zwłoki, aby nie dopuścić do demonstracji na pogrzebie.

Dzierzbicki postanowił wówczas pomścić się za śmierć brata i postanowienie to wykonał.

Ponieważ 19 maja przypadał dzień galówki carskiej i wszyscy najwyżsi dygnitarze musieli być obecni na nabożeństwie w soborze prawosławnym przy ulicy Długiej, dla bojówki P. P. S. nie ulegało wątpliwości, że Maksimowicz, jadąc z zamku, będzie przejeżdżał ulicą Miodową. Tam też przygotowano na niego zasadzkę.

Dzierzbicki ulokował się w kawiarni Trojanowskiego przy ulicy Miodowej 4 (według obecnej nomenklatury Nr. 6) i usiadł na werandzie z paczką zawieszoną niewidocznie na sznurku, Tyły miał zabezpieczone, gdyż z kawiarni było przejście na Podwale, gdzie jeden z wybitniejszych towarzyszy Harakiri (Bron. Żukowski) ulokował czterech bojowców, którzy mieli osłaniać odwrót Dzierzbickiego przez Podwale po dokonaniu zamachu.

Maksimowicz od dawna obawiał się zamachu, a nie dowierzając sprawności warszawskich szpiclów , domagał się przysłania z Petersburga jakiej wybitniejszej siły. Władze petersburskie przysłały do Warszawy najwybitniejszego z „filorów „, niejakiego Antona Antonowicza, który zaraz objął komendę nad warszawskimi szpiegami. Nawet Gurinowi, szefowi warszawskich szpiclów ulicznych, przypadło w stosunku do Antona Antonowicza stanowisko podrzędne. Wszyscy szpicle z Antonem Antonowiczem i Gurinem na czele, zajęli wcześnie przed południem stanowisko wyczekujące.

Około godziny 12 wstrząsnął wiatrem huk bomby, po czym rozległ się brzęk tłuczonych szyb. Gdy wszystko przeszło i dym się rozwiał nadbiegli przechodnie i policja ujrzeli widok następujący: Przed werandą cukierni i w jej pobliżu (przed sklepem Sommera) leżało trzech ludzi zabitych z poobrywanymi członkami a  opodal wiło się w bólach kilkunastu ludzi, przeważnie spokojnych przechodniów . Niektórzy z nich siedzieli przy stolikach w kawiarni Trojanowskiego. Do najciężej rannych zaliczał się Anton Antonowicz znajdujący się w pewnym oddaleniu od miejsca wybuchu bomby.

Cała kawiarnia znajdowała się w gruzach. Drzwi i okna wystawy były wtłoczone wewnątrz — niektóre z ram okiennych przyparte były do ścian przeciwległych. Cały gabinet frontowy uległ zniszczeniu. Zniszczony też został częściowo przyległy sklep Sommera. Kawałki poszarpanych ciał dostały się do magazynu mebli Jaszczołta , położonego na pierwszym piętrze. Z latarni pobliskiej nie zostało ani śladu, W promieniu 100 metrów kwiaty powiędły od żrącego dymu.

Szkody materialne były ogromne. Sam Trojanowski, właściciel kawiarni, obliczał je na 5 tysięcy złotych.

Ogółem było 17 osób rannych, w tej liczbie 3 ciężko. Trzy osoby zabite.

.

Warszawa ul. Miodowa bezpośrednio po zamachu.

.

Zabitym i okazali się: sprawca zamachu Dzierzbicki (którego tożsamość znacznie później została stwierdzona przez policję), oraz dwaj agenci policyjni, Jegor Kocznow i Wasyl Korotkij. Cóż się stało właściwie? Dzierzbicki, nie mogąc doczekać się przejazdu generał – gubernatora , denerwował się bardzo i co chwila wychodził przed werandę, rozglądając się. Agenci zauważyli to i w pewnej chwili podeszli doń jednocześnie, chwytając go za ramiona i usiłując poprowadzić w kierunku najbliższego policyjnego cyrkułu.

Dzierzbicki rozpaczliwym wysiłkiem wyrwał jedną rękę, oderwał z guzika sznurek, na którym była zawieszona bomba i cisnął bombę o bruk z wielkim hukiem . Nie mogąc wykonać uplanowanego zamachu zgładził siebie oraz dwóch swych prześladowców .

Nie tylko dwóch. I przesławny Anton Antonowicz uległ temu samemu losowi. W szpitalu amputowano mu nogę. Maksimowicz co dzień wysyłał do szpitala jednego z urzędników wojskowych z zapytaniem o jego zdrowie. Pogarszało się ono z dniem każdym , aż w reszcie ten oberszpicel, chluba ochrany petersburskiej, dokonał swego nędznego żywota.

Małą to było pociechą dla partii, wobec śmierci tow . Dzierzbickiego, jednostki na bohaterską miarę, stworzonej dla wielkich czynów. Dzierzbicki wiedział z góry, że rewolucji nie przeżyje. Poświęcił się on w pełnej świadomości swej ofiary.

Dlaczego zamach się nie udał? Z początku przypisywano to nieostrożności i zdenerwowaniu Dzierzbickiego. Przedświt” ówczesny (miesięcznik, wydawany przez PPS. w Krakowie) główną przyczynę niepowodzenia zamachu widział w tym, że za dużo o nim trąbiono. W samej rzeczy o zamierzonym zamachu na Maksimowicza mówili w Warszawie ludzie niezwiązani z ruchem .Najważniejszym jednak powodem była prowokacja. Jak widać z niedawno ogłoszonych wspomnień Br. Żukowskiego, jeden i bojowców, znajdujących się p od jego komendą Ajzenlist, poprzedniego dnia wieczorem doniósł ochranie o zamierzonym zamachu. Ajzenlist jednak szczegółów nie wiedział, oprócz jednego, a mianowicie, że zamach ma być wykonany na Miodowej. Sprytowi Antona Antonowicza i zdenerwowaniu Dzierzbickiego przypisać należy, że zamach zdołano udaremnić, zanim powóz Maksimowicza ukazał się na Miodowej.

Maksimowicz wsiał do powozu w chwili, gdy rozległ się huk bomby. Niezwłocznie odprzężono konie i wyjazd nie nastąpił. Ulica Miodowa została niezwłocznie oddzielona kordonem policyjnym i w ciągu kilku godzin, zanim uprzątnięto rumowiska, nikogo na nią nią w puszczano.

Żukowskiego, wskazanego szpiclom przez Ajzenlista, aresztowano na jednej z przyległych ulic w kilka minut po zamachu. Udziału w zamachu nie zdołano mu jednak udowodnić.

Maksimowicz  miał dosyć przeżytych wrażeń na całe życie. Nie ukazał się już nigdy więcej na ulicach Warszawy. W parę dni po zamachu wyjechał do fortecy Zegrze i stamtąd rządził krajem aż do odwołania, które nastąpiło w sierpniu tegoż roku . Miejsce jego zajął Skałon. Władze centralne rosyjskie były niezadowolone z Maksimowicza i widziały w jego ucieczce do Zegrza uszczuplenie prestige u władzy generał – gubernatorskiej w chwili spotęgowania sił rewolucyjnych.

Zamach na Maksimowicza, choć nieudany, wywołał w całym kraju wrażenie doskonałe. Podziwiano śmiałość PPS., nie ograniczającej się do drobnych zamachów o znaczeniu lokalnym , lecz stosującej terror tam , gdzie jego znaczenie było dla każdego zrozumiałe. Maksimowicz wprawdzie uszedł cało, lecz karząca ręka ludu zaczęła odtąd dosięgać tych, którzy ponosili odpowiedzialność za absolutystyczny sposób rządzenia, za tyranię i mord niewinnych ludzi.

Robotnik” nr 141 z 21 maja 1930 r..

.

Rewolucja 1905-1907. Akcja pod Rogowem ( wspomnienia )

Z Pobytu II Brygady w Rosji

[ PPS ] Nasz stosunek do Józefa Piłsudskiego

Zasadnicza myśl polityczna Komuny Paryskiej. ( cz. 1 )

Józef Piłsudski. Jak stałem się socjalistą?

Siergiej Nieczajew i jego Katechizm Rewolucjonisty

Inne z sekcji 

Tylko TAK znaczy TAK – Podpisz petycję w sprawie nowej definicji gwałtu

. Wujek zgwałcił 14-letnią dziewczynkę. Sąd oczyścił go z zarzutu gwałtu, bo… nie krzyczała. Na takie wyroki pozwala polskie prawo, bo zawiera definicję gwałtu sprzed II wojny światowej. Do Sejmu trafił projekt zmiany prawa, ale może napotkać opór konserwatywnych posłów oraz prezydenta. Dlatego zażądajmy głośno, by państwo przestało chronić gwałcicieli! Podpisz apel, a my dostarczymy […]

Z KRONIKI PAN…IG. nr 62

. Małgorzata Garbacz . Kolory jaj . Jaja mamy swojskie. Koloryt – też. Przykład: Rozpoczęła się procedura postawienia prezesa NBP przed Trybunałem Stanu. Kpiarze już dawno nazwali go ministrem dobrobytu. Chociaż, zapowiadany przez niego duży zysk roczny, nagle stopniał do wielomilionowej straty, gdy do władzy doszła koalicja 15 października. Dziennikarz TVN 24 zapytał prof. Przemysława […]