
Grzegorz Wojciechowski
Jakoś mało kto pamięta już o tym, że mija właśnie 170 rocznica, gdy w Europie zachwiały się trony i nastał czas „Wiosny Ludów”. Pracując nad książką o dziejach tej rewolucji we Wrocławiu, wpadł w moje łapska pewien program polityczny z tamtych czasów, autorem którego był Arnold Ruge. Zdziwiłem się jak wiele spośród tamtych postulatów pasuje wciąż do naszej politycznej rzeczywistości. Chociażby ten, który pozwolę sobie zacytować: „Zmienienie owej nieustającej załogi urzędników, a zastąpienie ich tańszą instytucyą, której członkowie wybrani przez lud być powinni.”
Jak okazuje się problem z biurokracją państwową jest stary i ma długą i frapująca historię. Owa hydra rozrasta się i pleni ogarniając coraz szersze obszary naszego życia społecznego. Ten potwór istnieje bardzo często sam dla siebie, czerpiąc siłę i radość ze zniewalania obywateli i utrudniania im życia.
Pamiętam dobrze, bo żyłem w tamtych czasach, jak Nieboszczka Komuna była powszechnie krytykowana za „przerosty administracyjne”, bo tak właśnie nazywała się wówczas socjalistyczna biurokracja. Rządziło nami około 160 do 180 tyś. urzędasów; wyposażeni oni byli w jeden telefon na kilku pracowników i jeden samochód służbowy na wydział oraz archaiczną dziś maszynę do pisania. Naiwnym rewolucjonistom z lat 1980-1989 wydawało się, że zmieniając stosunki polityczne w państwie, pozbędą się również biurokracji. Dziś nastały złote czasy dla tej hydry, wciąż tworzy się nowe urzędy i instytucje, które mają nas kontrolować i „coś tam robić”, a armia urzędników wyposażonych w telefony komórkowe i komputery urosła już do 600 000 i ciągle się powiększa.
Jedną z głównych przyczyn, która do tego doprowadza jest „spieprzona” reforma podziału administracyjnego. Przeprowadzono ją zupełnie po amatorsku, nie zastanawiając się i nie analizując kosztów jakie trzeba ponosić na utrzymanie tej nowej administracji. Zlikwidowanie dwupoziomowego podziału administracyjnego i wprowadzenie zupełnie niepotrzebnych powiatów, a na szczeblu wojewódzkim zdublowanie administracji, niszczy nasze państwo. Obecna władza zamiast je reformować rozpoczęła proces „przemalowywania państwa” na swoje barwy, ostatnio znowu straszy utworzeniem kolejnego województwa, czyli powiększenia kosztów na administracje państwową i samorządową. To jakieś szaleństwo!
Co więc należy czynić, aby uwolnić społeczeństwo z tej niewoli?
Potrzebna jest i to od zaraz nowa reforma administracyjna. Należy zlikwidować powiaty; zmniejszyć liczę gmin, tak, aby zlikwidować te rachityczne i utworzyć silne jednostki zdolne do organizowania rozwoju swojego rejonu; powiększyć liczbę województw do około trzydziestu a na tym szczeblu wprowadzić jedną administrację, która realizowałaby zadania administracji państwowej i samorządów lokalnych. Odzyskane z tego bałaganu środki należy przeznaczyć na rozwój gospodarczych gmin, możliwość tworzenia własnych przedsiębiorstw samorządowych np. handlowych, budowlanych, tak, aby zyski z tej działalności pozostawały w gminach.
Wielu ludzi, polityków i działaczy samorządowych przyznaje mi rację, tylko… nikt nie chce tego zrobić,. Nie ma siły zainteresowanej rzeczywistymi zmianami, lepiej przemalowywać dalej to państwo i twierdzić, że się je reformuje.
.
Listek figowy i genitalia demokracji. Polska krajem samobójców
Listek figowy i genitalia demokracji. Destyropianizacja czyli taczki dla władzy