Artykuły

Opowieści Grzegorza Wojciechowskiego: Legenda o Piekielnej Dolinie koło Zamku Chojnik, diable i kogucie

 

Grzegorz Wojciechowski

       Najstarsi ludzie tego już nie pamiętają, który to z panów na Chojniku, zapragnął wznieść kamienny most, aby połączyć nim zamek z górą Żar. Nie piszą też o tym w uczonych księgach, albo zamkowych kronikach, tych bowiem nie ma, spaliły się zapewne w czasie pożaru w roku 1675.

   Jednak ludzie, którzy mieszkali w pobliżu spalonego zamczyska przekazywali sobie podanie o tym jak powstała Piekielna Dolina.

    Wiele lat myślał pan na Chojniku o swoim zamiarze wzniesienia mostu, ale nic nie przychodziło mu do głowy. Zwątpił już w to, że zrealizuje swoje marzenie, aż tu pewnego poranka do zamkowej bramy zapukał dziwny jegomość.

     Ubrany był szykownie, na głowie miał trójkątny kapelusz, którego nigdy nie ściągał z głowy, buty miał jakieś inne, jakby kopyta kozła i coś jeszcze z tyłu, co skwapliwie zakrywał.

     Przybyłego powitał władca zamczyska i spytał się, co sprowadza go w jego skromne zamkowe progi. Ten rzekł mu śmiało:

– Słyszałem Panie, że pragniesz wznieść most ogromny.

– O! Tak, ale nie mam inżyniera, który mi go zaprojektuje i majstra, który go wzniesie.

– Ja jestem Panie i inżynierem i majstrem w jednej osobie.

– Jak się zwiesz przybyszu?

– Jestem Rokitiusz Czartogórski.

      Gospodarz długo opowiadał przybyszowi o swoich zamiarach. Ten słuchał z uwagą i wreszcie rzekł do niego w te słowy:

– Panie! Jakem Czartogórski, przyrzec mogę, że zaprojektuję dla ciebie taki most i wzniosę go w ciągu jednej nocy.

  Ten zdziwił się i rzekł:

– Jak to możliwe, przecież nikt w całych Górach Olbrzymich nie potrafi tego zrobić?

– Nikt może nie, ale ja tak. Ja potrafię to uczynić.

– A jaką zapłatę chcesz panie Czartogórski ?

– Nie chcę pieniędzy, ale o tym dowiesz się jak wykonam swoją robotę. Jeśli przyrzekniesz mi, że się zgodzisz to niebawem ruszam do dzieła.

– Och, zgodzę się na wszystko czego żądasz.

– Cieszę się bardzo, nawet nie wiesz panie jak bardzo. Mam tylko jedną prośbę, gdy nocą będę pracował, a zastać może mnie świtanie, żaden kur nie ma prawa zapiać, by powitać poranka. To mój warunek.

– Masz moje słowo – rzekł pan na Chojniku – To kiedy zaczniesz ?

– Jutro o zmierzchu, przybędę tutaj by spełnić twoje marzenie.

      Tak rzekłszy kłaniał się i idąc tyłem, tak by nie pokazywać swych pleców i nie tylko, opuścił zamczysko.

     Burgrabia dumał przez chwilę i rzekł do dowódcy zamkowej straży:

– Weź ludzi z tuzin, albo i dwa jak potrzeba, będzie i zarekwiruj wszystkie koguty w całej okolicy, a później zabij je, niech ludność okoliczna rosołu dzisiaj nagotuje.

– Ależ Panie, przecież szkoda zwierząt.

– Milcz i rób co ci karzę!

      Zbiegli przeto żołnierze i wszelacy parobkowie z góry w dolinę, by wykonać te straszne dzieło.

      Całą tę rozmowę słyszała kobieta kuchenna Agata, która usługiwała warząc strawę dla pana swego i jego załogi. Była to niewiasta kształtów bardzo pełnych, nawet o wiele za bardzo pełnych. Mówiono o niej, że choć szorstka bardzo jest w obejściu, to serce ma dobre i każdego potrzebującego pod swoją pierzynę przygarnie.

       Słyszał tę rozmowę jeszcze ktoś, był nim stary wysłużony kogut Donald, chodził on stale po zamkowym obejściu pilnując swoich kurek. Przerażony

pobiegł do Agaty i spojrzał na nią ze strachem, przerażonym swymi oczyma

.

      Agacie żal się zrobiło ptaka, chociaż nie bardzo go lubiła, bo kłamczuch był wielki i wiele innych wad jeszcze posiadał, lecz dobrotliwa niewiasta postanowiła uratować nieszczęśnika. Schowała go pod swoją pierzynę i kazała mu milczeć.

     Na drugi dzień wieczorem przyjechał na zamek pan Czartogórski. Przywiózł materiały przeznaczone do budowy mostu. Gdy ściemniło się zabrał się szybko do pracy. Robota paliła mu się w rękach i było widać, że pracując w takim tempie, do ranka most będzie zbudowany.

    Tymczasem w zamku, w pomieszczeniu dla służby kuchennej, Agata układała się do snu.

    Położyła się do łożnicy i chciała zapewne zasnąć snem sprawiedliwym, ale Donald nie dawał jej zamknąć zmęczonych powiek, wiercąc się niemożebnie i szturchając ją.

    Było już długo po północy i zbliżał się niechybnie poranek. Wtem z agacinej łożnicy wyskoczył radośnie kogut Donald, wskoczył na parapet okna i z całych sił radośnie zapiał.

    Nagle góra Chojnik cała zaczęła drżeć i rozległ się potężny huk. Ukończony już prawie most runął z łoskotem w dolinę.

    Pan Czartogórski uciekł w popłochu i więcej nie pojawił się już na zamku. Burgrabia Chojnika zaniechał na zawsze budowy mostu. Po całym tym zdarzeniu pozostała tylko legenda i skały leżące w dolinie, odtąd zwaną Piekielną Doliną.

Od Liczyrzepy usłyszał, spisał i trochę zmyślił Grzegorz Wojciechowski

Tekst objęty prawami autorskimi. Publikowanie i kopiowanie bez zgody autora zabronione.

.

Opowieści Grzegorza Wojciechowskiego: Latający „Rübezahl”

Wielka ucieczka z Festung Breslau

Henryka Worcella kłodzkie lata

Wiosna Ludów na Dolnym Śląsku. Masakra w Świdnicy

Opowieści Grzegorza Wojciechowskiego: Czy Karkonosze to Góry Wandalskie?

Opowieści Grzegorza Wojciechowskiego: Sprawa Hansa Ulricha Schaffgotscha pana na Chojniku

Inne z sekcji 

Fraszki Jana Zacharskiego: „Druga tura”

. Jan Zacharski .   Przysłowie Wyborco, pamiętać chciej, Baba z wozu, koniom lżej, Jest tego przysłowia wynikiem, Że Bodnar przegrała z Sutrykiem. Moment W radosnym się znalazł Sutryk momencie, Jest druga kadencja, panie prezydencie. Cele Wyborcze sobie postawili cele Jacka Sutryka współobywatele, Dla jego wrogów to chwila ponura, Bowiem zwycięska była druga tura. Odpowiednia […]

Berlinerschloss – dawnych Prus chwała. Historia na nowo odczytana

Wojciech W. Zaborowski   Betonowy kloc nad Szprewą w centrum Berlina w niczym jeszcze nie przypomina ani dawnej stylowej bryły cesarsko-królewskiego zamku zaprojektowanego przez mistrza barokowej architektury berlińskiej Andreasa Schlütera (1659–1714), ani wizji współczesnych architektów, którzy podjęli się rekonstrukcji obiektu (Biuro Architektoniczne Franco Stella z Vicenzy we Włoszech). Rzadko też któremu z przechodniów ów surowy […]