Artykuły

Lądek Zdrój – najstarszy śląski kurort. Tu Fryderyk Wielki artretyzm leczył…

.

Wojciech W. Zaborowski

.

Stoję na rozdrożu. Dosłownie, nie w przenośni. Właśnie wysiadłem z autobusu, który dowiózł mnie do Lądka-Zdroju, może więc raczej „wylądkowałem”. Dwa kilometry w prawo jest uzdrowisko Lądek-Zdrój, dwa kilometry w lewo miasteczko Lądek-Zdrój. I jedno, i drugie warte zwiedzenia. Idę w prawo.
Mijając zadbany park Zdrojowy, uświadamiam sobie, że w okolicach tych bywał Fryderyk Wielki, Fryderyk Wilhelm III, car Aleksander I oraz prezydent USA John Quincy Adams. W pierwszych latach po wojnie w okolicy Lądka-Zdroju mieszkał pisarz Henryk Worcell (Tadeusz Kurtyka), nim w 1952 roku przeprowadził się do Wrocławia, obecnie zaś udziela się tu znakomity propagator opery i muzyki Sławomir Pietras, były dyrektor Opery Wrocławskiej i Teatrów Wielkich w Poznaniu, Łodzi oraz Warszawie. W końcu zjawiłem się też i ja. Ich przywiodła do Lądka sława kurortu lub cielesne dolegliwości, mnie, jak zwykle, dziennikarska ciekawość. Konkretnie – chęć bliższego poznania najstarszego śląskiego uzdrowiska, o którym wspominają już kroniki z 1241 roku. Niewiele też lat później, bo w 1282 roku, ten położony w Kotlinie Kłodzkiej kurort otrzymał prawa miejskie z rąk panującego księcia wrocławskiego Henryka IV Probusa.
Po polsku „Lądek-Zdrój”, (nazwę tę wprowadzono urzędowo w 1946 roku), po niemiecku „Bad Landeck” – w obu tych językach, których użytkownicy od lat licznie odwiedzają wspomniany kurort, usłyszeć można same pochwały na temat oddziaływania na ciało i duszę człowieka ciepłych termicznych wód, mających nie tylko lecznicze, ale – jak twierdzą niektóre kuracjuszki – wręcz odmładzające działanie. By się o tym przekonać, należy jednak przez około dwa tygodnie poddać się w jednym z kuracyjnych domów, którym patronują święci Wojciech, Jerzy, Jan i Adam, przewidzianym dla kuracjuszy odpowiednim ćwiczeniom leczniczym, jak kąpiele, gimnastyka, inhalacje, podwodne masaże, terapia laserowa, galwanizacja i szeregu innym, bardziej tajemniczo brzmiącym zabiegom.
Tak jak topograficznie Lądek-Zdrój składa się z dwóch części, które oprócz administracji łączy rzeka Biała Lądecka, tak też historia i dzień dzisiejszy nie za bardzo układają się dla przybysza z zewnątrz w jedną harmonijną całość. Korzeniami swymi Lądek tkwi w średniowieczu, natomiast symbole miasta są jak najbardziej współczesne i pozbawione tradycji. Dawny czeskiego pochodzenia herb przedstawiający białego lwa z dwoma ogonami na czerwonym polu zastąpiono w 1989 roku heraldycznie dyskusyjnym nowym (dwie kłody z czarną literą „L” poniżej). Podobne kłody, tyle że z tryskającym zdrojem, znajdują się na ustanowionej niedawno fladze. Również i hejnał autorstwa Grzegorza Helcyka, który codziennie rozbrzmiewa z wieży ratusza, skomponowany został w 2004 roku. W tymże samym roku święty Jerzy wygrał… konkurs na patrona miasta. W tym wypadku uzasadnienie jest przekonujące, św. Jerzy od dawna był patronem najstarszego w Lądku-Zdroju zakładu przyrodoleczniczego (powstał w 1498 roku).

Lądek Zdrój – Park Zdrojowy i Sanatorium „Wojciech” ( Wikimedia )

 


Dzięki takim historyczno-współczesnym rozmyślaniom ani się spostrzegłem, jak znalazłem się w samym centrum uzdrowiska przed – jak słusznie go nazywają – „perłą lądeckich kurortów”, jednym z najpiękniejszych tego typu gmachów w Polsce, dysponującym 47 łóżkami sanatorium (zakładem przyrodoleczniczym) „Św. Wojciech” z 1678 roku. Dawny „Marienbad” wraz z pijalnią wód należy do najbardziej rozpoznawalnych obiektów Lądka -Zdroju. Architektonicznie nawiązujący do tureckiej łaźni w Budapeszcie (dokładniej: w Budzie) zachwyca swym wystrojem, m.in. marmurowymi wannami i neobarokowymi termicznymi basenami. Budynek przebudowany został w drugiej połowie XIX wieku, a i obecnie trwają w nim prace renowacyjne, które uniemożliwiły mi dokładniejszą penetrację gmachu. Do syta za to i ja, i inni goście zwiedzający Lądek – w tym jak zawsze wszędobylscy Japończycy z nieodłącznymi aparatami fotograficznymi – mogliśmy się delektować przylegającym do sanatorium parkiem, w którym znajduje się nie tylko termiczne źródło, ale również kawiarnie i basen.
Zostawiam kuracjuszy. Niech dalej korzystają z zawierających radon wód i leczą swe reumatyczne, ortopedyczne, neurologiczne schorzenia, nawet łuszczycę i impotencję. Wiele lat przed nimi wypoczywali tu i szukali zdrowia wielki Johann Wolfgang Goethe i nie najmilej przez Polaków wspominana – z wyjątkiem króla Stanisława Augusta Poniatowskiego – cesarzowa Rosji Katarzyna II.
Podążam wzdłuż Białej Lądeckiej do miasteczka Lądek-Zdrój. Gdybym przybył tu w czerwcu, mógłbym wziąć udział w Przeglądzie Piosenki Pielgrzymkowej, na początku lipca – w Lądeckim Lecie Baletowym, a w końcu września – w Przeglądzie Filmów Górskich im. Andrzeja Zawady.
Wijąca się w dolinie rzeczka sama w sobie przyciąga oko turysty, a przecież w krajobraz wpisane też są twory rąk ludzkich: interesujące w zamyśle i wykonaniu mostki, pieczołowicie odrestaurowane budynki, jak np. ten będący siedzibą poczty, czy kusząca zmęczonego wędrowca, usytuowana nad samą rzeczką, przydrożna restauracja „Polska chata”.
Ale oto i miasteczko. Miało szczęście w latach wojennej zawieruchy, bo nie poniosło żadnych materialnych strat, gdy „radzieccy” wkraczali tu 15 czerwca 1945 roku. Po wysiedleniu niemieckiej ludności zamieszkali w nim wysiedleńcy z dawnych wschodnich terenów Polski. To, co rzuca się w oczy po dotarciu na Rynek, to jakże typowy dla Śląska zestaw: ratusz (ostatnia wersja z 1872 roku), pręgierz (1666). i pochodząca z XVIII wieku kolumna wotywna dłuta M. Klahra ku czci Trójcy Świętej. Warto zwiedzić kościół Narodzenia NMP i choć przez chwilę podziwiać barokowy wystrój, dzieło najwybitniejszego na ziemi kłodzkiej snycerza, wspomnianego już Michała Klahra Starszego. Niezwykle cenne i malownicze są pochodzące z XVIII wieku renesansowe i barokowe kamieniczki na Rynku.

.

Bamberg to „miasto siedmiu wzgórz”. O cesarzu, świętych i… piwoszach

W słonecznym księstwie Monaco

Zapomniana królowa Polski. Nasze ślady w Kolonii

Nowe książki: Grzegorz Wojciechowski – „Sekrety ziemi kłodzkiej|”.

Opowieści Grzegorza Wojciechowskiego: Koleją i samolotem na Śnieżkę

Rozalia Saulson o kościółku Wang w Karpaczu

 

Inne z sekcji 

Wybory 2024: Dolnośląska dogrywka

. Grzegorz Wojciechowski .   Już w niedzielę 21 kwietnia zostaną wybrani prezydenci i burmistrzowie wielu miast oraz wójtowie gmin. W ten sposób zakończy się kolejny etap maratonu wyborczego; ostatni – wybory do Parlamentu Europejskiego odbędzie się już za siedem tygodni. We Wrocławiu wina Tuska. Tak. Platforma Obywatelska w wyborach do Rady Miasta uzyskała 42,13 […]

Bohater getta – kawaler Virtuti Militari

. Lucjan Blit . „Wódz Naczelny nadał 18 lutego 1944 roku pośmiertnie srebrny Krzyż Virtuti Militari inż. Michałowi Klepfiszowi z Warszawy”. Ten krzyż nie zawiśnie na jego grobie. Grób ten pozostanie nieznany, jak prawie wszystkie groby żołnierzy wielkiej Armii Podziemnej w Kraju. Dziwnie, jak sława szła za młodym Michałem. A on sam był zaprzeczeniem wszelkiej za nią pogoni. […]