Artykuły

Opowieści Grzegorza Wojciechowskiego: Kryzys kubański czyli jak Chruszczow chciał wpuścić Kennedy’emu jeża w gacie.

Grzegorz Wojciechowski

    Początek lat sześćdziesiątych XX wieku, powszechnie uważany jest za okres szczytowy „zimnej wojny”. Wówczas to doszło do dwóch niezwykle istotnych incydentów, najpierw w sierpniu 1961 roku, praktycznie w ciągu jednego dnia wyrósł w Berlinie mur, który odgrodził od siebie dwa światy. Rok później doszło do najbardziej dramatycznego incydentu jakim bez wątpienia był tak zwany „kryzys kubański”.

    W 1961 roku Stany Zjednoczone rozmieściły na terytorium Turcji, będącej członkiem paktu NATO,  rakiety „Jupiter” przeznaczone do przenoszenia broni nuklearnej, będące nośnikami średniego zasięgu. Zainstalowano tam 15  rakiet na pięciu pozycjach położonych wokół Izmiru. W ten sposób wiele miast Związku Radzieckiego, w tym i Moskwa, znalazło się w  zasięgu rażenia nuklearnego z terytorium Turcji, zważywszy na to, że „Jupitery” potrzebowały zaledwie 15 minut, aby przygotować je do odpalenia, niewątpliwie stanowiły istotne zagrożenie dla ZSRR. Wprawdzie amerykańskie pociski balistyczne umieszczone na okrętach podwodnych były wstanie pokryć ten sam obszar co rakiety w Turcji, ale te były bardziej praktyczne w użyciu i stale dostępne, w przeciwieństwie do tych zainstalowanych na okrętach. Drugą ważną zaletą „Jupiterów” było to, że na osiągnięcie celów w ZSRR potrzebowały  zaledwie 10 minut lotu, co przy ówczesnych możliwościach obrony przeciwrakietowej, czyniło je niewątpliwie bardzo skutecznymi.

Amerykańska rakieta „Jupiter” w Turcji

     Władze ZSRR oficjalnie wyraziły swoje oburzenie na te działania Stanów Zjednoczonych, zdawały sobie bowiem sprawę, że nie posiadają żadnych możliwości strategicznych, aby  się temu przeciwstawić.

  Jak twierdzi w swoich pamiętnikach Nikita Chruszczow, ówczesny przywódca komunistów radzieckich, po raz pierwszy przyszło mu do głowy, aby rozmieścić pociski nuklearne na Kubie w maju 1962 roku, w czasie pobytu w Bułgarii. Tam bowiem, jeden z jego współpracowników wskazując mu  wybrzeże Morza Czarnego, powiedział, że w Turcji znajdują się już rakiety, które w ciągu 15 minut są wstanie osiągnąć ważne cele przemysłowe w ZSRR.

  Chruszczow powrócił z Bułgarii do Moskwy i już 20 maja zwołał pilną naradę, na którą zaprosił ministra spraw zagranicznych Andrieja Gromykę, ministra obrony marszałka Rodiona Malinowskiego oraz członka Prezydium KPZR Anastasa Mikojana.

  To właśnie zapewne w czasie tego spotkania padły wypowiedziane przez Chruszczowa pełne grozy słowa, po których ludzkość z przerażenia wstrzymała oddech:

 „A gdybyśmy tak wpuścili wujowi Samowi jeża w gacie?”

   Do swych odwetowych celów postanowił wykorzystać Kubę i jej przywódcę Fidela Castro. Umieszczenie radzieckich instalacji nuklearnych w samym centrum „podbrzusza” Stanów Zjednoczonych, było niewątpliwie nie tylko pomysłem ryzykownym, co ewidentnie awanturniczym.

   Działano szybko, już na drugi dzień odbyło się kolejne posiedzenie Rady Obrony i Prezydium Komitetu Centralnego KPZR, gdzie przedstawiono pomysł Chruszczowa, jedynie Mikojan odniósł się do tej awantury z dużą rezerwą, reszta go poparła. Teraz trzeba było się dogadać z Fidelem Castro.

Radziecka rakieta R-12

   Działano niezwykle szybko, już 28 maja 1962 roku udała się na Kubę delegacja radziecka, w jej skład weszli ambasador  A. I. Aleksiejew, naczelny dowódca strategicznych sił rakietowych  marszałek S. S. Biryuzow oraz generał pułkownik S. P. Iwanow. Już na drugi dzień, tj. 29 maja spotkali się z Fidelem Castro i przedstawili mu propozycję radziecką. Kubański przywódca nie odpowiedział od razu, poprosił o dzień zwłoki na przemyślenie i konsultacje. Po dniu wyczekiwania  zakomunikował, że się zgadza. Uzgodniono, że w lipcu brat Fidela Raul Castro przyjedzie do Moskwy, aby omówić całą sprawę.

   Do 10 czerwca, radzieccy wojskowi ustalili szczegóły operacji i tegoż dnia przedstawili je na posiedzeniu Prezydium Komitetu Centralnego KPZR, plan zreferował marszałek Malinowski.

    Na Kubie planowano rozmieszczenie dwóch rodzajów rakiet balistycznych: R-12 o zasięgu 2000 km oraz R-14 o zasięgu ok. 4000 km wszystkie one miały być wyposażone w głowice termojądrowe o sile 1 MT. Łącznie planowano rozmieścić na wyspie 60 rakiet, aby było to możliwe postanowiono wycofać 40  z terenu Ukrainy i innych europejskich terenów Związku Radzieckiego.

Radziecki statek i amerykański samolot u wybrzeży Kuby

  Oprócz tego na Kubę miało trafić: pułk śmigłowców Mi-4, cztery pułki piechoty zmechanizowanej łącznie 10 000 żołnierzy z ich sprzętem bojowym, dwa bataliony czołgów T-55, wówczas najnowocześniejszy tego rodzaju sprzęt, jaki posiadali Rosjanie, 42 lekkie bombowce Ił-28, eskadra myśliwców MiG 21, kilka baterii dział przeciwlotniczych i jednostki pomocnicze.

   Na Kubę planowano również skierować flotę, w tym: 2 krążowniki, 4 niszczyciele, 11 okrętów podwodnych, z tego 7 wyposażonych w głowice nuklearne, 12 łodzi rakietowych „Komar”.

   Łącznie radziecki korpus miał liczyć około 51 000 ludzi.

   Prezydium KC KPZR jednogłośnie przyjęło uchwałę w tej sprawie.

   Przerzucenie na wyspę, w pobliżu terytorium Stanów Zjednoczonych, tak dużej liczby żołnierzy i sprzętu było pod względem logistycznym zadaniem niezwykle trudnym . Trzeba było wykonać wiele działań pozornych, które kamuflowały te prawdziwe.

    Operacja przerzutu broni i ludzi na Kubę nosiła kryptonim  „Anadyr”, była opracowana przez marszałka Iwana Bagramjana, oraz generałów Siemiona Iwanowa i Anatolija Gribkowa. Plan zakładał, że wojsko biorące udział w akcji ma być pozornie przerzucone na Czukotkę, dlatego też żołnierze biorący udział w tej akcji otrzymali na wyposażeniu sprzęt zimowy, między innymi narty, ciepłą odzież taką jak kożuchy, buty filcowe i ciepłe rękawice.

    Transport żołnierzy i sprzętu odbywał się z portów położonych nad Bałtykiem, Morzem Czarnym i Morzem Barentsa, takich jak: Bałtijsk,  Kronstadt,  Liepaja, Sewastopol, Teodozja, Nikołajew, Poti i Murmańsk. W okresie od lipca do października w operacji „Anadyr” wzięło udział aż 85 statków pasażerskich i towarowych, które odbyły łącznie 183 rejsy na Kubę i z powrotem.

    Załadunek odbywał się w warunkach bardzo ścisłej konspiracji, na przykład kapitanowie statków, które udawały się w drogę z portów Morza Czarnego, zaraz po wypłynięciu otrzymali trzy koperty. Kopertę nr 1 można było otworzyć dopiero po wypłynięciu z portu na pełne morze, kiedy to uczyniono i ją otworzono, to w niej znajdowała się informacja, że kopertę nr 2 można otworzyć dopiero po przepłynięciu Bosforu i Dardaneli. Kiedy przepłynięto te cieśniny i otworzono kopertę, to w niej znajdowała się informacja, że kopertę nr 3 można będzie otworzyć dopiero, kiedy statek minie Gibraltar. Po przepłynięciu Cieśniny Gibraltarskiej, kiedy otworzono kopertę nr 3 to przeczytano informację o prawdziwym celu rejsu – kurs Kuba.

N. Chruszczow i J. Kennedy

   Statki przewożące głowice nuklearne zostały uzbrojone w karabiny maszynowe i lekkie działka przeciwlotnicze.

   10 lipca pierwsze jednostki opuściły radzieckie porty, do celu miały dotrzeć po 16 dniach żeglugi, tj. 26 lipca ich portami docelowymi były między innymi: Hawana, Santiago de Cuba, Mariel, Cabanas, La Isabela, Nicaro, Casilda.

    W czasie rejsów, samoloty zwiadowcze NATO przelatywały bardzo nisko nad statkami radzieckimi, jeden z nich zbliżył się na zbyt niebezpieczny pułap i wpadł do morza o 150 m od statku „Leninskij Komsomoł”.

  9 września do portu w Casida dotarły pierwsze głowice nuklearne, kolejne wyładowano 15 września w porcie w Mariel.

   Ożywiony ruch statków radzieckich w portach kubańskich, nie mógł ujść uwadze amerykańskiego wywiadu. W okresie od stycznia do lipca do kubańskich portów przypływało miesięcznie średnio 14 radzieckich statków, to już w sierpniu liczba ta się podwoiła, a we wrześniu potroiła.

  Kuba przez cały czas znajdowała się pod stałą obserwacją amerykańskich samolotów szpiegowskich, w dniu 29 sierpnia jeden z samolotów U-2 zlokalizował wyrzutnie rakiet przeciwlotniczych  S-75 na wybrzeżu kubańskim.

    Trzeba przyznać, że Rosjanie mieli w tym czasie dużo szczęścia, Amerykanie zmuszeni bowiem zostali do zawieszenia lotów rozpoznawczych nad Kubą w okresie od 18 września do 13 października, z powodu zestrzelenia nad Chinami samolotu szpiegowskiego U-2. Zapewne dzięki temu dość późno dowiedzieli się o zainstalowaniu radzieckich rakiet z ładunkami nuklearnymi.

   Zaraz po wznowieniu lotów rozpoznawczych, to jest 14 października inny U-2, za którego sterami zasiadł pilot Richard Heyzer wykonał zdjęcia lotnicze radzieckich rakiet R-12.

.

   Na drugi dzień CIA dokonało analizy i interpretacji tych zdjęć. W oparciu o wiedzę dostarczoną przez amerykańskiego agenta Olega Pieńkowskiego, zidentyfikowano sfotografowane obiekty jako rosyjskie instalacje nuklearne podobne do posiadanych przez ZSRR na jej terytorium w Europie. Jeszcze tego samego dnia o północy poinformowano sekretarza obrony Stanów Zjednoczonych Roberta McNamarę o ustaleniach CIA. Z powiadomieniem prezydenta postanowiono poczekać do ranka 16 października.

    O godzinie 18.30 J.F. Kennedy zwołał posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Amerykanie nigdy nie zakładali, że Rosjanie mogliby zainstalować na Kubie swoje bomby atomowe, właściwie uważali też, że rządy Fidela Castro to sprawa sezonowa i niedługo ten problem  zostanie rozwiązany po ich myśli. Sytuacja jaka powstała była dla nich ogromnym zaskoczeniem.

   Kiedy brat prezydenta USA  Johna F. Kennedy’ego Robert Kennedy, pełniący wówczas urząd prokuratora generalnego, dowiedział się o obecności radzieckich instalacji na wyspie, zareagował niezwykle emocjonalnie:

– O żesz kur…, kur…, kur…! Te skurwysyny Ruscy!

  Trwały konsultacje jak rozwiązać ten problem, wojna rzeczywiście wisiała na przysłowiowym włosku. Wszyscy amerykańscy wysocy rangą wojskowi byli za militarnym sposobem rozwiązania konfliktu, uważając, że w przypadku amerykańskiego ataku na Kubę, Rosjanie nie staną w jej obronie.

   Kennedy widział ten problem znacznie szerzej, również poprzez to co działo się w Europie, a w szczególności poprzez  problem Berlina Zachodniego, zdawał sobie sprawę, że atak odwetowy ZSRR nie koniecznie musi dokonać się na Kubie, ale Rosjanie, którzy łakomym okiem patrzyli na Berlin Zachodni, będący enklawą na terytorium podległej im Niemieckiej Republiki Demokratycznej, zapewne zechcą w odwecie przyłączyć go do swojej strefy wpływów.

  Niewątpliwie najrozsądniejszym krokiem, który należało podjąć była konieczność blokady Kuby, w celu zapobieżenia dalszych dostaw radzieckiego sprzętu wojskowego i ludzi.

   W dniu 22 października Stany Zjednoczone ogłosiły decyzję o blokadzie Kuby, która miała rozpocząć się w dniu 24 października od godziny 10.00. Amerykanie operację tą nazwali „kwarantanną Kuby”. Wszystkie statki podążające do kubańskich portów miały zostać zatrzymywane i kontrolowane przez amerykańskich inspektorów. W przypadku odmowy kontroli miały zostać aresztowane i skierowane do portów amerykańskich.

    W tym czasie do Kuby zbliżały się 22 statki radzieckie, 6 z nich udało się jeszcze uniknąć blokady i w dniu 22 i 23 października zawinąć do kubańskich portów, wśród nich był statek „Aleksandrowsk”, w którego lukach towarowych znajdowały się głowice atomowe. Pozostałe jednostki zostały zawrócone i udały sie w drogę powrotną do radzieckich portów. Kierownictwo ZSRR  zmuszone zostało do podjęcia decyzji o zawieszeniu operacji „Anadyr”

    W tym czasie znajdujące się na wyspie pociski nuklearne były już gotowe do podjęcia ataku na terytorium amerykańskie.

   Już po latach od tych dramatycznych wydarzeń Chruszczow napisał, iż gdyby po ataku ocalała tylko część rosyjskich pocisków, a nawet dwa, to wciąż można by je odpalić i obrócić w pył Nowy Jork lub inne miasta na wschodnim wybrzeżu USA

  W tych dramatycznych dniach John F. Kennedy wykazał się dużą polityczną  rozwagą, ale i zdecydowaniem kategorycznie żądając, aby Chruszczow kazał natychmiast usunąć swoje rakiety z Kuby. Kennedy kazał podnieść stan gotowości bojowej Dowództwa Strategicznych Sił Powietrznych do poziomu  DEFCOIN 2, gdy stopień 1 oznaczał już wojnę. Nie zdecydował sie jednak na zaatakowanie wyspy, wbrew swoim doradcom wojskowym, zdając sobie sprawę z możliwych konsekwencji, które były trudne do przewidzenia.

   Rozpoczęły się chaotyczne negocjacje.

   Amerykanie kategorycznie zażądali usunięcia rakiet i wojska z Kuby. 26 października Chruszczow wysłał list do Kennedy’ego, iż zgodzi się na wycofanie rakiet, pod warunkiem, że Stany Zjednoczone nie zaatakują Kuby, na drugi dzień przyszedł kolejny list od radzieckiego przywódcy, zawierał on dodatkowe żądanie wycofania z terenu Turcji amerykańskich rakiet, postulat ten mocno zirytował Amerykanów. Po południu sytuacja zaostrzyła się jeszcze bardziej, bowiem radziecka artyleria przeciwlotnicza zestrzeliła amerykański samolot szpiegowski, którego pilot zginął.

    Do przesilenia doszło w nocy z 27 na 28 października, spotkali się wówczas ambasador ZSRR w Stanach Zjednoczonych Anatolij Dobrynin i brat prezydenta USA Robert Kennedy, który przedstawił mu stanowisko amerykańskie. Kennedy zażądał bezzwłocznego usunięcia rakiet, jeśli to nie nastąpi to Stany Zjednoczone będą musiały same je usunąć siłą. Rosjanie potwierdzili swoje warunki czyli zapewnienia bezpieczeństwa rządowi Fidela Castro i wycofanie rakiet :Jupiter” z terenu Turcji.

  Rano Chruszczow przesłał swoją formalną zgodę z zapewnieniem, że wydał polecenie ich usunięcia. Amerykanie zgodzili sie nie atakować Kuby i wycofać „Jupiter”, jeśli kryzys minie.

   W ten sposób zakończył się najbardziej dramatyczny moment w dziejach „zimnej wojny”, gdy prawdziwa wojna wisiała dosłownie na cienkim włosku.

Tekst objęty prawami autorskimi. Publikowanie i kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Artykuł był publikowany na łamach „Gazety Wrocławskiej 17 grudnia 2019 r.

.

10 września 1956 roku – „atomowy” desant na poligonie w Siemipałatyńsku

Ernesto Che Guevara – Wojna partyzancka jako metoda walki

Wrocławscy dziennikarze w pokojowych misjach ONZ. Panmundżon 1954-1955.

Broda Fidela Castro

Jak Fidel Castro chciał zdobyć koszary Moncada

Inne z sekcji 

Wspomnienia Pałacykowiczów; Pałac i Jazz

. Niedawno pożegnaliśmy naszego kolegę red. Czarka Żyromskiego, był on prawdziwym żywym archiwum wrocławskiej prasy. Z wielkim pietyzmem gromadził wiele wartościowych materiałów o dziejach wrocławskiej kultury, a także o Kresach Wschodnich z których pochodził. Dzięki uprzejmości prezesa Stowarzyszenia Dziennikarzy Rzeczpospolitej Polskiej Oddziału Dolny Śląsk red. Ryszarda Mulka, prezentujemy zebrane przez Czarka wspomnienia działaczy studenckich związanych […]

Tylko TAK znaczy TAK – Podpisz petycję w sprawie nowej definicji gwałtu

. Wujek zgwałcił 14-letnią dziewczynkę. Sąd oczyścił go z zarzutu gwałtu, bo… nie krzyczała. Na takie wyroki pozwala polskie prawo, bo zawiera definicję gwałtu sprzed II wojny światowej. Do Sejmu trafił projekt zmiany prawa, ale może napotkać opór konserwatywnych posłów oraz prezydenta. Dlatego zażądajmy głośno, by państwo przestało chronić gwałcicieli! Podpisz apel, a my dostarczymy […]