Biblioteka Lewicy

Aleksander Sulkiewicz ( 1867 – 1916 )

.

Jan Cynarski ( Krzesławski )

.

ALEKSANDER SULKIEWICZ (1867-1916) (pseudonimy: Michał, Mały, Tatar, Kizia, Robert, Smolak, Przybylski) [1937]

.

Aleksander Sulkiewicz (ściślej mówiąc Iskander Mirza Duzman Beg Sulkiewicz) urodził się 8 grudnia 1867 roku na Suwalszczyźnie w Skirsobolach, w rodzinie mahometańskiej, z rodziców Aleksandra i Rozalii z Kryczyńskich. Pochodził z muzułmańskich Tatarów, od końca średniowiecza osiadłych w Polsce, spolszczonych od dawna, odznaczających się gorącym patriotyzmem i zasłużonych dla sprawy niepodległości. Był spokrewniony z rodziną Bielaków, z których jeden był generałem armii kościuszkowskiej. W dzieciństwie uczęszczał do szkoły tureckiej w Konstantynopolu. Zetknięcie się z emigrantami polskimi w Turcji i z ich ideologią powstańczą wywarło na nim wielkie wrażenie. Wróciwszy do kraju, uczył się w Suwałkach i Sejnach. W Wilnie zetknął się z kółkami socjalistów polskich i zapoznał się z ideologią socjalistyczną, która w jego umyśle zharmonizowała się gruntownie z ideą niepodległości Polski.

Był przy narodzinach PPS, która najbardziej odpowiadała jego przekonaniom, jako uczestnik paryskiego zjazdu 1892 r. Zaraz potem, wróciwszy do kraju, łączy kółko wileńskie z PPS za pośrednictwem Mendelsona.

Wyznanie mahometańskie stworzyło Sulkiewiczowi drogę do służby państwowej, do której na terenie historycznej Polski nie dopuszczano katolików, faworyzując jedynie prawosławnych, a dopuszczając protestantów i muzułmanów. Postawiwszy sobie zadanie zorganizowania „granicy” dla przemytu bibuły, postarał się specjalnie w tym celu Michał o posadę w 1890 roku najpierw w Suwałkach w izbie skarbowej, a potem w komorze celnej na pograniczu niemieckim na rodzinnej Suwalszczyźnie. Z początku Władysławów, a potem przez długie lata Kibarty pod Wierzbołowem były miejscem jego urzędowania. Tam można było zorganizować „granicę” dla przewozu bibuły i oddawać ogromne usługi partii, jeżeli się zachowywało zasady konspiracyjności i nie zwracało na siebie podejrzeń. Michał posiadał zalety konspiracyjności w najwyższym stopniu. Jego krewni znani byli na Suwalszczyźnie jako bardzo spokojni obywatele i nikt członka tej rodziny nie mógł posądzać o rewolucyjność. Dobroduszny wygląd Sulkiewicza wzbudzał zaufanie. Był miłym, koleżeńskim, uczynnym dla wszystkich i nie sprawiał zupełnie wrażenia ponurego spiskowca. Nawet wytrawni żandarmi nie mogli poznać, co ukrywają jego przebiegłe oczy, zasłonięte okularami. Uważano poza tym, że między światem muzułmańskim a polskimi dążeniami wyzwoleńczymi istnieje głęboka przepaść.

Urzędnicy celni na pograniczu mieli możność przekraczania granicy niezliczoną ilość razy, co ogromnie ułatwiało rewolucyjną działalność. Michał wkrótce po objęciu stanowiska znalazł punkt oparcia w miejscowości pogranicznej po stronie niemieckiej, Ejdkunach. Stąd utrzymywał stosunki z socjalistami polskimi w Genewie i w Londynie, gdzie był główny skład wydawnictw PPS-owych i skąd szły przez Lipsk i przez Prusy Wschodnie bezustanne transporty do Michała.

O działalności tow. Michała i o doskonałym zorganizowaniu przezeń granicy można by pisać całe tomy. Istnieje o tym cała literatura anegdotyczna, zapewne nie w 100% prawdziwa. Wszystko w kraju sypało się, rozprzęgało, tylko „granica” Michała wychodziła cało z opałów, co należy zawdzięczać nie tylko talentom konspiracyjnym Michała, lecz i jego wyjątkowemu szczęściu. Ilu ludzi, poważnie narażonych i ściganych, przeprowadził z najniewinniejszą miną przez granicę, nakładając urzędową czapkę z daszkiem. Kogo Sulkiewicz przeprowadzał, tego żaden żandarm nie ośmielał się kwestionować.

Mając dar zjednywania sobie ludzi i budząc zaufanie, Michał umiał wykorzystywać dla celów konspiracyjnej PPS-owej roboty bardzo wielu ludzi, którzy nie mieli nic wspólnego z ruchem i wiele przysług wyświadczyli mu tylko przez przyjaźń i sympatię, aż w końcu, niepostrzeżenie dla siebie, stali się dzielnymi pracownikami w akcji pomocniczej.

Nikomu nigdy nie przyszło do głowy, że skromny i dobroduszny urzędnik jest jedną z najwybitniejszych postaci w rewolucyjnym ruchu socjalistycznym i jednym z założycieli PPS, w której pełnił najważniejsze funkcje. Był on członkiem CKR PPS od 1895 do 1897 r., po czym wyboru nie przyjął, jako zbyt zaabsorbowany „granicą”, potem od 1899 do 1902 i od 1903 do 1905.

Mimo całej ostrożności robota na pograniczu musiałaby się z czasem zakończyć wsypą, ale wreszcie we wrześniu 1900 r. tow. Sulkiewicz został ze swego niebezpiecznego posterunku odwołany przez partię, gdyż zarówno pewne tarcia w związku z powstaniem rozłamowej partii „Proletariat”, mogące się przyczynić do wsypy, jak konieczność powołania do życia nowej drukarni w Łodzi, do czego on najlepiej się nadawał, przemawiały za przeniesieniem się jego w głąb kraju. Na swym stanowisku Sulkiewicz zostawił Polaka, sympatyka PPS, Józefa Nowickiego, który, jako prawosławny, bez trudu otrzymał tę odpowiedzialną posadę i kontynuował pracę Michała z wielką ofiarnością, lecz z mniejszym powodzeniem, gdyż już w 1903 roku zasypał się, podczas gdy Sulkiewiczowi udało się utrzymać na posterunku około dziesięciu lat.

Po katastrofie łódzkiej drukarni, połączonej z uwięzieniem małżonków Piłsudskich, Michał, który niemal cudem ocalał, nie upada na duchu, lecz energicznie i umiejętnie doprowadza do końca plan ucieczki Józefa Piłsudskiego ze szpitala więziennego Mikołaja Cudotwórcy w Petersburgu, dokonując przez to czynu, który miał później bardzo zaważyć na losach Polski. Następnie opiekuje się zbiegłym więźniem i doprowadza go w bezpieczne miejsce. Nieco później przyczynia się do ucieczki Aleksandra Malinowskiego (Hamana).

Następnie Sulkiewicz kooptuje nowy CKR i nadal pracuje w kraju konspiracyjnie, umiejętnie stosując nabyte doświadczenie. Unika szczęśliwie aresztowania. Raz tylko wpada w ręce policji, ale jego zachowanie się nie budzi podejrzeń. Władze rosyjskie są zbite z tropu i posyłają pismo do Kibart z żądaniem opinii o Sulkiewiczu. Dzięki jego następcy J. Nowickiemu opinia nadchodzi jak najlepsza i władza po kilku miesiącach zwalnia Sulkiewicza za kaucją. Po tym epizodzie powraca do roboty jako nielegalny. Nieraz potem udawało mu się niemal cudem wyślizgnąć z rąk żandarmów.

Sulkiewicz zajmuje nadal jedno z ważniejszych stanowisk w partii. Nie był mówcą ani agitatorem, ale technika była jego specjalnością i dzięki niemu partia nigdy nie narzekała na brak bibuły. Jeździ często nie tylko po Polsce, lecz i po całej Rosji, wszędzie odgrzebując stare stosunki i nawiązując nowe. Wszędzie go lubią i oczekują z upragnieniem jego powrotu. Widząc jego bezinteresowność, ofiarność i samozaparcie najostrożniejsi sympatycy, rozsypani w kraju i po całej Rosji, odczuwają wstyd, że tak mało z siebie dają dla idei, i oddają mu się do dyspozycji. Ten człowiek, który założył rodzinę i miał wielkie dane do cichego, rodzinnego życia, lubił spokój, ład i porządek, tłucze się przez całe życie po świecie i, choć narzeka na brud, zaduch i inne złe warunki, z którymi wciąż się spotyka w swych objazdach, nie zniechęca się nigdy do pracy.

Po rozłamie 1906 roku Sulkiewicz pozostaje w PPS – Frakcja Rewolucyjna, przebywając najwięcej w Krakowie i często wyjeżdżając do Królestwa na robotę i na rozjazdy. Niemal każdy powracający zza kordonu legalnie lub nielegalnie do pracy w Królestwie, lub jadący tam po raz pierwszy, musi przejść przez ręce Sulkiewicza i otrzymać, jeżeli egzamin dobrze wypadnie, jego błogosławieństwo na drogę. Do prób tworzenia Związku Walki Czynnej i pokrewnych organizacji odnosi się na razie ze sceptycyzmem, ale nie idzie w krytycyzmie tak daleko jak PPS – Opozycja. Przeciwstawiając się opozycji, umiał jednak zrozumieć pobudki poszczególnych jej działaczy i jego osobisty kontakt z wielu pośród nich się nie zrywał.

Gdy wybuchła wojna światowa, Michał przywdziewa mundur strzelecki i wkracza do kraju. Zawiaduje sprawami gospodarczymi w wielu okupowanych przez strzelców miejscowościach, a po zajęciu Kielc – również w Kielcach. Po powstaniu PON Sulkiewicz zostaje komisarzem powiatu wieluńskiego z ramienia tej organizacji, a nieco później – komisarzem powiatu łódzkiego. Dowiedziawszy się, że wojska niemieckie obsadziły w całości jego rodzinną Suwalszczyznę, przedostaje się tam, mimo trudności, i tam przeprowadza robotę, aby następnie na jakiś czas znowu potajemnie przedostać się za front i we wschodniej części Polski oraz na kresach prowadzić działalność propagandową dla Legionów. W kwietniu 1915 roku obejmuje czasowo zastępstwo w Warszawie po Żulińskim. Po zwiedzeniu Warszawy, Wilna i Petersburga, po drugiej podróży do Kijowa przez Berlin, Kopenhagę i Szwecję, wraca do Galicji. Po zajęciu przez Niemców Warszawy, w porozumieniu z J. Piłsudskim, jedzie znów do stolicy i tam, biorąc udział w pracach PPS i POW, wchodzi do Głównego Zarządu kuchni robotniczych. W związku z wsypą kuchni robotniczej „Społem” przy ul. Szpitalnej 12 w listopadzie 1915 roku Sulkiewicz zostaje aresztowany i z trudem unika wywiezienia do obozu jeńców, przypomniawszy sobie, że jest od niedawna obywatelem austriackim, i uciekłszy się nawet do dyplomatycznej interwencji austriackiej. Niemcy żądają wówczas odeń, aby skoro jest legionistą, szedł na front, i odstawiają go do granic okupacji austriackiej. Mając do terenu okupacji niemieckiej drogę zamkniętą, a marząc od dawna o służbie w polu, Sulkiewicz idzie do Legionów. Dają mu zajęcie spokojne, lecz on bezustannie upomina się o wysłanie go jako żołnierza na front, prosząc swego przyjaciela, Józefa Piłsudskiego, aby mu nie odmówił żołnierskiej radości walczenia w otwartym polu z wrogiem. Dwukrotnie mu odmawiano ze względu na wiek, lecz po trzecim zwróceniu się dano wreszcie pozwolenie.

I oto na wiosnę 1916 roku (od 8 maja) widzimy Sulkiewicza na froncie wołyńskim nad Stochodem jako żołnierza V pułku Legionów (1 baon 4 kompania Styka – W. Stachiewicza). Miał już lat 49; był w wieku, w którym niełatwo znosić trudy życia okopowego. Wojskowi, dowiedziawszy się, kim był Sulkiewicz, starają się go oszczędzać, lecz on wzdraga się przed wszelkimi przywilejami – chce robić to, co wszyscy inni. W krytycznych momentach z trudem udaje się go nakłonić, aby opuścił miejsce narażone. Sulkiewicz naraża się jednak, bierze udział w walkach pozycyjnych (między innymi pod Optową), a 18 września 1916 roku w Sitowiczach, biegnąc z pomocą ciężko rannemu Adamowi Kocowi, zostaje ranny śmiertelnie kulą moskiewską i znajduje wreszcie po trudach swego bohaterskiego żywota odpoczynek w grobie w Piasecznie na Wołyniu.

Dnia 8 listopada 1925 roku zwłoki jego uroczyście przewieziono z Piaseczna do Warszawy. Prasa poświęciła wówczas jego pamięci gorące wspomnienia. Potem urządzono dla jego uczczenia parę akademii – z tych jedną PPS-ową 17 listopada 1935 roku w wielkiej sali „Ateneum”.

W pamięci potomnych Sulkiewicz zawsze pozostanie jako cichy i skromny bohater, który w nielegalnej pracy rewolucyjnej obrał sobie najtrudniejszy, najmniej efektowny, ale najbardziej odpowiedzialny dział pracy. Każdy, kto się z nim stykał, zachował jak najlepsze o nim wspomnienie. Nie było w nim nic biurokratyzmu. Gdy wciągał kogo do pracy partyjnej, starał się stworzyć dlań atmosferę rodzinną; chciał, aby nowo wstępujący widział w towarzyszach prawdziwych i serdecznych przyjaciół. Miał dużo tkliwości, na pozór tak mało harmonizującej z jego przenikliwością i podejrzliwością. Nikt mu w PPS nie dorównał jako konspiratorowi.

„Kronika Ruchu Rewolucyjnego w Polsce – kwartalnik poświęcony dziejom walki o niepodległość i socjalizm” nr 3 z 1937 roku.

Tekst inkorporowano z portalu Lewicowo.pl, który zaprzestał już swojej działalności.

Inne z sekcji 

Bohater getta – kawaler Virtuti Militari

. Lucjan Blit . „Wódz Naczelny nadał 18 lutego 1944 roku pośmiertnie srebrny Krzyż Virtuti Militari inż. Michałowi Klepfiszowi z Warszawy”. Ten krzyż nie zawiśnie na jego grobie. Grób ten pozostanie nieznany, jak prawie wszystkie groby żołnierzy wielkiej Armii Podziemnej w Kraju. Dziwnie, jak sława szła za młodym Michałem. A on sam był zaprzeczeniem wszelkiej za nią pogoni. […]

Biblioteka Lewicy: Uwagi o komunizmie

. „Przedświt” marzec 1919 Mieczysław Niedziałkowski .   Maurycy Barres powiedział, że socjaliści należą do ludzi bardzo konserwatywnych pod względem duchowym. W aforyzmie tym jest dużo prawdy, jeżeli idzie o kraje Europy Wschodniej. Rosyjska socjalna demokracja nie zdobyła się przez lat dwadzieścia swego istnienia na żadną myśl samodzielną, na żadną inicjatywę twórczą. Plechanow, Akselrod, Martow […]