Artykuły

STAN WOJENNY WE WROCŁAWIU (cz.3)

.

Krzysztof Małecki (młodszy), Mirosław Małecki

.

              WYBUCH NIEZADOWOLENIA SPOŁECZNEGO W POLSCE

Iskrą która uruchomiła wybuch społeczny w Polsce, była próba  podwyżki cen na niektóre gatunki mięsa . Miała zostać wprowadzona z dniem 1 lipca 1980 r. Już 1 lipca rozpoczęły się strajki w niektórych zakładach pracy. W związku z tym, że władze nie przewidywały rekompensat za podwyżki, te akcje strajkowe – określane w środkach masowego przekazu jako „przerwy w pracy”- obejmowały coraz więcej zakładów. 9 lipca wybuchł strajk w Świdniku, który następnie rozszerzy się na zakłady pracy w Lublinie. Pojechała tam delegacja rządowa z Mieczysławem Jagielskim na czele i zgodziła się na znaczne podwyżki płac. W ten sposób rozładowano atmosferę w Lublinie. Jednak następstwem takiego załatwienia sprawy, było rozlanie się fali strajków na całą Polskę. Na początku ta sytuacja  nie zaniepokoiła kierownictwa partyjno-rządowego. Najlepiej o uśpionej czujności władz świadczy fakt, że w ten upalny lipiec, 12 spośród 19 członków Biura Politycznego i I Sekretarz KC PZPR przebywało na urlopach /10. Tymczasem strajki przybierały na sile. Dyrektorzy zakładów w których dochodziło do strajków obiecywali, za zgodą swoich zwierzchników, podwyżki płac. Trzeba jednak przyznać, że ani raz nie doszło do wyjścia strajkujących przed bramy zakładów pracy. Zresztą strajki lipcowe zaskoczyły także Komitet Samoobrony Społecznej KOR. Jego działacze nie nawoływali do strajków, a jedynie apelowali o poparcie dla strajkujących.

    Kościół w tym czasie nie angażował się sprawy strajków. Robotnicy nie zapraszali jeszcze księży na teren strajkujących zakładów. Sytuacja zmieniła się wraz ze strajkiem w Stoczni Gdańskiej. 14 sierpnia 1980 roku, na odbywającym się wówczas posiedzeniu Biura Politycznego o początku tego strajku poinformował Stanisław Kania. Stwierdził „rej wodzą dwaj korowcy oraz zwolniony z pracy Wałęsa związanych z grupą Kuronia”/11. Był to pierwszy zaplanowany przez działaczy opozycyjnych – związanych z KSS KOR i Wolnymi Związkami Zawodowymi działającymi w Gdańsku od 1978  roku i zrealizowany strajk.  

     Dopiero informacje nadchodzące ze stoczni zelektryzowały kierownictwo partyjne. Podjęto energiczne działania. Przegrupowano w Gdańsku siły Milicji Obywatelskiej oraz postawiono w stan gotowości część wojska. Jednocześnie postanowiono poprosić o powrót z urlopu Edwarda Gierka i odwołać z urlopu członków Biura Politycznego  oraz nasilić w prasie, radiu i telewizji kampanię propagandową.  Wykluczono możliwość użycia sił porządkowych, a zaproponowano aby strajki „lokalizować”, nie pozwolić, żeby dalej rozlewały się na cały kraj.

 Następne posiedzenie Biura Politycznego odbywały się prawie codziennie. Informowano na nich o działaniach Konfederacji Polski Niepodległej oraz KSS KOR  i wskazywano, że to są prawdziwi organizatorzy akcji strajkowych. Mówiono o politycznych żądaniach strajkujących, oraz coraz powszechniejszej obecności wśród strajkujących księży. Na posiedzeniu BP w dniu 16 sierpnia,  powołano Zespół Koordynujący Działania Władz Centralnych przy Likwidowaniu Strajku. Jego przewodniczącym został Stanisław Kania. Obok niego Mieczysław Jagielski, Józef Kowalczyk, generał Józef Baryła- Szef Głównego Zarządu Politycznego Wojska Polskiego, wicepremier i z-ca członka BP Tadeusza Pyka, sekretarz KC Józef Pińkowski, kierownik Wydziału Prasy, Radia i Telewizji KC PZPR Kazimierz Rokoszewski, Przewodniczący Centralnej Rady Związków Zawodowych i członek BP Jan Szydlak, oraz członek BP i Sekretarz KC Zdzisław Żandarowski. Tego samego dnia zarządzeniem nr 031/80, minister spraw wewnętrznych powołał sztab MSW do kierowania operacją „Lato 80” . Powołano także  odpowiednie sztaby we wszystkich Komendach Wojewódzkich milicji. Jego pierwszą decyzja było wprowadzenie „stany wzmożonej czujności” we wszystkich jednostkach resortu. /12.

      Żarty się skończyły. Władza z należytą uwagą zaczęła reagować na sytuacje strajkową. Zadaniem sztabu operacyjnego „Lato 80” było przeprowadzenie przygotowań do rozbicia strajków w Trójmieście. Sztab ten zbierał się codziennie do 1 września 1980 roku. W Sztabie Generalnym Wojska Polskiego, dnia 14 sierpnia, powołano zespół, który miał się zajmować sytuacją strajkową i współpracą z MSW. 17 sierpnia ogłoszono stan podwyższonej gotowości bojowej w marynarce wojennej. Podkreślić należy jednak, że w kierownictwie PZPR przeważali przeciwnicy rozwiązań siłowych.

       20 sierpnia 1980 kierownictwo partii, nie widząc wyjścia z zaistniałej sytuacji, zaczęło przygotowywać się do zmian kadrowych. Postanowiono rzucić ludziom „kozły ofiarne”. Na zwołanym posiedzeniu plenarnym KC PZPR odwołano osoby kojarzone z Edwardem Gierkiem. Na ich miejsce weszli ludzie uważani za „twardych”: Stefan Olszowski do BP i Tadeusz Grabski na wicepremiera. Premierem został Józef Pińkowski. Zmiany kadrowe na niewiele się zdały. Strajki w szybkim tempie rozprzestrzeniały się po całej Polsce. 26 sierpnia zostali wezwani do Warszawy, na posiedzenie plenum KC PZPR, negocjatorzy ze strony rządu: Kazimierz Barcikowski ze Szczecina i Mieczysław Jagielski z Gdańska. Warto w tym miejscu wspomnieć, że członkowie plenum KC przerwali obrady, żeby wysłuchać w telewizji kazania prymasa Wyszyńskiego z Jasnej Góry. Można powiedzieć, że linia zaproponowana przez kardynała Stefana Wyszyńskiego im odpowiadała. Zmanipulowane kazanie zostało przekazane społeczeństwu przez telewizje.

                                                     NEGOCJACJE

                 Negocjacje ze strajkującymi w Gdańsku prowadził najpierw  wicepremier Tadeusza Pyka. Po jego odwołaniu zastąpił go wicepremier Mieczysław Jagielski, który rozpoczął 23 sierpnia rozmowy z Międzyzakładowym Komitetem Strajkowym. Od 21 sierpnia w Szczecinie, negocjacje prowadził wicepremier Kazimierz Barcikowski. Zarówno w Gdańsku jak i w Szczecinie negocjacje prowadzono w bardzo nerwowej atmosferze. Negocjatorzy często kontaktowali się z Warszawą. W stolicy nie było pomysłu na to jakie decyzje powinny zapaść. Na decyzje partyjne coraz większy wpływ mieli obaj negocjatorzy. Byli oni mocno osadzeni w elicie władzy. Stąd brała się ich mocna pozycja na posiedzeniu BP w dniu 26 sierpnia 1980 roku. Sądy, które wygłaszali w trakcie posiedzenia były bardzo rzeczowe i wyważone. To oni zaproponowali uznanie postulatu o wolnych związkach zawodowych.       

     Przełom nastąpił na posiedzeniu Biura Politycznego KC PZPR w dniu 29 sierpnia 1980 roku. Wówczas to Edward Gierek powiedział, że w aktualnej sytuacji trzeba „wybierać mniejsze zło, a później starać się z tego wybrnąć”/ 13.. Najważniejsza decyzja o uznanie wolnych związków zawodowych zapadła. Podpisanie porozumienia było już tylko czystą formalnością. 31 sierpnia Jagielski podpisał porozumienie z MKS w Gdańsku. Zapanowała euforia. 1 września sztab operacyjny „Akcji Lato 80” odwołał stan pełnej gotowości. Nastał czas względnego pokoju między władzą i Solidarnością.

                SIERPIEŃ 1980 ROKU WE WROCŁAWIU

Polska Zjednoczona Partia Robotnicza we Wrocławiu liczyła około 50 tysięcy członków. Rok 1980 był rokiem kampanii wyborczej. Przed VIII zjazdem PZPR delegatem z Wrocławia, a konkretniej ze Śląskiego Okręgu Wojskowego, został wybrany generał Wojciech Jaruzelski. W trakcie zjazdu Wrocław otrzymał mocną reprezentacje we władzach partyjnych. Do KC weszli Ludwik Drożdż i Włodzimierz Trzebiatowski. Zastępcami członków zostali Janusz Owczarek i brygadzistka z Mera-Elwro Janina Kostrzewska. Z okazji tego zjazdu w zakładach pracy podejmowano dodatkowe zadania produkcyjne. W połowie marca odbyły się wybory do sejmu PRL. Posłami z Wrocławia zostali: generał Wojciech Jaruzelski, Ludwik Drożdż oraz rektor Politechniki Wrocławskiej -Tadeusz Porębski. Po udanych pochodach 1 – majowych, 9 maja zorganizowano 35 rocznicę zakończenia II Wojny Światowej, a także 35 rocznicę powrotu Ziem Zachodnich do macierzy. Z tej okazji, w wypełnionej po brzegi Hali Ludowej, pojawili się: Edward Gierek, Henryk Jabłoński- przewodniczący Rady Państwa i ówczesny premier Edward Babiuch. W podniosłej atmosferze nikt z władz lokalnych nie przewidywał co się niedługo wydarzy.

            Pierwsze strajki we Wrocławiu pojawiły się w lipcu 1980 roku. Po 20 lipca strajkowały, lub groziły strajkiem załogi Pafawagu, Fadromy, Elwro, Hutmenu, Inco i Dolmelu. Strajki miały charakter ekonomiczny. Nowe fale strajkowe zaczęły ogarniać Wrocław w połowie sierpnia. Stanęła wówczas ASPA i IASE przy ulicy Tęczowej. Tam też po raz pierwszy powstał komitet strajkowy. Pojawienie się strajków we wrocławskich zakładach pracy bardzo szybko zaktywizowało miejscową opozycję. Rozpoczął się druk ulotek i pism informacyjnych. Na odzew ze strony SB nie trzeba było długo czekać. SB miało bardzo dobre rozeznanie w środowisku opozycyjnym. 23 sierpnia przeprowadzono falę aresztowań. Na 48 godzin zamknięto działaczy Komitetu Samoobrony Społecznej i Studenckiego Komitetu Solidarnościowego: Jarosława Brodę, Piotra Fronielczyka, Antoniego Roszaka, Danutę Stołecką i Krzysztofa Turkowskiego. Celem tych aresztowań miało być zdezorganizowanie niezależnego centrum informacyjnego/ 15.. Mimo to, 23 sierpnia we Wrocławiu, pojawiły się ulotki. Informowano w nich o tym, że Wybrzeże stoi. Ludzie dowiadywali się  jakie są postulaty strajkujących. We Wrocławiu czekano na wybuch. Nikt nie wiedział kiedy on nastąpi, ani w jakich okolicznościach. Oczywiście, nie wszystkim którzy podejmowali strajk zależało na pieniądzach. Jak twierdzi Władysław Frasyniuk, np. kierowcy MPK stanowili finansową elitę. Zarabiali po 18,5 tysiąca złotych. Jednak w tych sierpniowych dniach denerwowała ich głównie zła organizacja pracy, oraz zabiegi antystrajkowe, jakie były podejmowane przez kierownictwo zakładu. One to właśnie miały być powodem strajku w VII zajezdni przy ulicy Grabiszyński/16. Warto w tym momencie zacytować fragment wspomnień Władysława Frasyniuka o początku strajku :„Wypadam na balkon (…) i widzę, jak tramwaj rusza z przystanku. No nie! Nie ma siły żeby Wrocław stanął! Jaki wstyd wobec Gdańska. Oni pisali na wagonach, które przyjeżdżały do Wrocławia z Wybrzeża „Ukraińcy, ruszcie się! Gdańsk na was czeka!”, a my nic. Było to strasznie upokarzające. Myślę sobie, co tu zrobić? Przecież ja jestem strasznym gówniarzem, nie mam autorytetu, kto mnie posłucha? I nagle patrzę, jedzie autobus 111 (na autobusie 111 zawsze dobrze się zarabiało – mało przystanków, a przystanki były bardzo od siebie oddalone, dobra trasa do oszczędzenia paliwa). I ta pusta zwykle 111 aż się ugina! Ludzie Upchani jak sardynki… Jak 111 taka zapchana, to znaczy, że nie jeżdżą”./ 17..

 Mimo kontrakcji dyrekcji i sekretarza organizacji partyjnej wspieranych przez SB i milicję tego dnia w zajezdni przy ulicy Grabiszyńskiej powstał MKS, w skład którego weszli delegaci ze strajkujących wrocławskich zakładów pracy. Pierwszym przewodniczącym został 24 letni kierowca PKS – u Jan Ziobrowski, szybko zastąpił go Jerzy Piórkowski- kierowca autobusu, który jednak od kilkunastu lat należał do PZPR. Ten fakt wzbudzał oburzenie u części strajkujących. Po powstaniu Międzyzakładowego  Komitetu  Strajkowego, do pracy w nim zgłosili się ludzie ze Studenckiego Komitetu Solidarnościowego (SKS). To oni uruchomili pierwszą drukarnię strajkową. Krzysztof Turkowski redagował i wydawał komunikaty. Całe środowisko opozycyjne było zaangażowane w pracy przy strajku. Pod koniec strajku, do MKS należało 176 zakładów pracy. Negocjacje w imieniu rządu prowadził wojewoda – Janusz Owczarek. MKS postawił sprawę jasno, nie miał własnych postulatów. Solidaryzował się ze Stocznią Gdańską. Już drugiego dnia strajku, MKS nawiązał kontakt z wrocławską Kurią Metropolitarną. Pośrednikiem był wiceprzewodniczący Klubu Inteligencji Katolickiej – Maciej Zięba. 29 sierpnia ksiądz Stanisław Orzechowski odprawił w zajezdni VII mszę. Strajk we Wrocławiu zakończył się, gdy w Gdańsku podpisano porozumienie sierpniowe. Jego tekst w nocy z 31 sierpnia na 1 września dotarł do Wrocławia. Był on autoryzowany przez Annę Walentynowicz. Przywiozła go wrocławska delegacja MKS, która wróciła z Gdańska.                                                 

                                   WŁADZA  A  SOLIDARNOŚĆ

 Strona partyjno-rządowa zdawała sobie sprawę, od samego początku rozmów ze strajkującymi, z powagi sytuacji.  Już 26 sierpnia 1980 roku, na posiedzeniu BP- I sekretarz KC Edward Gierek mówił, że strajkujący dziś żądają związków, a później jak już urosną w siłę, to przypuszczą szturm na partię, rząd i Sejm. Na tym samym posiedzeniu Stanisław Kania powiedział, że wolne związki zawodowe mogą w efekcie przynieść utratę władzy przez partię. Nie widząc dobrego wyjścia z zaistniałej sytuacji, zgodzono się więc na zarejestrowanie wolnych związków zawodowych. Przyjęły one nazwę: Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność”.

 Walka z nim to była główna płaszczyzna konfliktu, który rozgrywała się od końca sierpnia 1980 aż do 13 grudnia 1981 roku. Wszystkie inne konflikty były pochodne od tego głównego. Warto w tym miejscu stwierdzić, że akcje strajkowe, których punkt krytyczny przekroczony został w dniach 25 – 26 sierpnia, nie zostały wyhamowane ani 31 sierpnia po podpisaniu porozumienia, ani 3 września kiedy odpisano porozumienie z górnikami w Jastrzębiu, ani 11 września, kiedy podpisano kolejne – z hutnikami. Wystarczy powiedzieć, że fala strajków, która przeszła po 3 września przez 800 zakładów pracy objęła około 1 miliona pracowników/18. Czyli była większa niż fala sierpniowa. Tam gdzie nie dochodziło do strajków organizowano wiece, zebrania, narady. Zbierały się stare związki zawodowe, nowe i organizacje partyjne. W samych zakładach pracy zgłaszano żądania płacowe, socjalne, reorganizacji produkcji, postulaty polityczne itd.

 Żywiołowo rozrastał się NSZZ Solidarność. We wrześniu skupiał 2,5 tysiąca członków, w październiku było już 5 tysięcy, a w grudniu 1980 – 9 milionów. Siłą Solidarności były olbrzymie rzesze członkowskie. Były one poza kontrolą i zasięgiem władzy. NSZZ interesował się szerokim spektrum życia społecznego i politycznego. Związek zorganizowany był w struktury regionalne, a  nie branżowe. To  powodowało, że był łatwy do zmobilizowania. Tak więc można było stawiać nie tylko lokalne, ale i ponadzakładowe żądania. Na siłę Solidarności miał także wpływ jej charyzmatyczny przywódca : 37 letni elektryk Lech Wałęsa. Wewnątrz związku działali jako doradcy, albo rzecznicy prasowi, ludzie ze struktur opozycyjnych (SKS, KSS KOR, KPN, ROPCiO). Dzięki takiemu umiejscowieniu, mieli oni zasadniczy wpływ na podejmowane decyzje. Jednocześnie ten wpływ doradców powodował, że próba wciągnięcia NSZZ Solidarność w otwarty konflikt, była dla władzy niemożliwy.

 Władza musiała nastawić się na długi marsz. Rozumieli to nawet członkowie Komisji Susłowa powołani w BP Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego, aby monitorować rozwój sytuacji w Polsce. Zakładali oni, że „kompromis będzie miał charakter przejściowy/19,  Według ówczesnych władz, należało przyjąć kolorowy, pozytywny program. Miało to na celu osłabienie w oczach opinii publicznej znaczenia postulatów wysuwanych przez komitety strajkowe. W tym celu potrzebne było wzmocnienie organizacji partyjnych, oraz zapobieganie rozwiązywaniu się dotychczasowych struktur związkowych. Tak zarysowane cele były realizowane przez stronę rządową. Aby łatwiej przeprowadzić ten plan, musiano pozbyć się ludzi odpowiedzialnych za kryzys. Na I części VI Plenum KC PZPR (5-6 września 1980) odsunięto od władzy Edwarda Gierka. Na jego miejsce wybrano Stanisława Kanię. Już na II części VI Plenum KC PZPR (4-6 październik 1980) generał Jaruzelski mówił, że zatrzymano proces cofania się partii i następuje proces jej oczyszczania. Jednak dyrektywa przejścia do ofensywy była wówczas trudna do zrealizowania.

 Roszady i przesunięcia w KC PZPR trwały aż do grudnia 1980. Zmiany te przeniosły się z wierzchołka władzy, aż na sam partyjny dół. Od 1 września 1980 r. do 23 kwietnia 1981 r. odwołano 26 pierwszych  sekretarz KC i 72 sekretarzy KW, 13 ministrów, 40 wiceministrów, 44 wojewodów i wicewojewodów 26 komendantów i zastępców komendantów wojewódzkich Milicji Obywatelskich. Obok zmian kadrowych wprowadzono inne hasła, które miały na celu uwiarygodnienie władzy w społeczeństwie. Zaczęto mówić o odnowie partii oraz potrzebie rozwiązywania trudnych konfliktów. Na tym tle pojawiły się struktury poziome, czyli nie statutowe, ale zinstytucjonalizowane struktury porozumień grup członków PZPR. Pierwsza taka struktura pojawiła się 27 października. Ruch ten był bardzo kłopotliwy dla władz.

      Kolejnym elementem uwiarygodniającym władzę miały być jego stosunki z Kościołem, ten zaś rósł w silę i stawał się bardzo ważnym czynnikiem stabilizującym sytuację społeczną, a nawet państwo. Ze swojej siły, ale i odpowiedzialności zdawał sobie sprawę episkopat, w imieniu którego dialog ze strona rządową prowadził biskup Dąbrowski. Na osobistej audiencji u prymasa , 7 grudnia 1980 roku, kardynał Wyszyński mówił Lechowi Wałęsie, że trzeba być bardzo rozważnym w działaniach. Trzeba ogarnąć teraźniejszość i przyszłość całego narodu. Trzeba mieć ducha pokory i pokoju oraz rozwagi w działaniach. Trzeba być cierpliwym i roztropnym oraz pozostawać blisko zarówno dla przeciwników jak i przyjaciół. Kościół mówił  wprost: władza ma uszanować świat pracy, a świat pracy ma pracować. Od początku przystąpiono także do izolowania i rozbijania Solidarności.

Ówczesne elity władzy pełne były haseł typu oddzielenia zdrowego nurtu odnowy od graczy politycznych itp. Temu służyły całe kampanie telewizyjne i prasowe, jakie były prowadzone od września 1980 do grudnia 1981 roku. Jednocześnie kierownictwo ministerstwa spraw wewnętrznych i obrony narodowej przygotowywali rozwiązanie ostateczne, czyli wprowadzenie stanu wojennego. W tym kierunku zostały wdrażane działania SB, które miały za zadanie „rozpoznawać”, „rozpracowywać”, „dezintegrować” i „pozyskiwać”. Taka była główna płaszczyzna konfliktu na linii władza – Solidarność, aż do wprowadzenia stanu wojennego – 13 grudnia 1981 roku. Solidarność co jakiś czas sprawdzała stanowczość władzy i jej zdolność do ustępstw. Stąd pomysły na strajk generalny i akcje protestacyjne w różnych sprawach.

Ciągłą presje na polskie władze wywierało kierownictwo moskiewskie. Domagała się ostatecznego rozwiązania kwestii Solidarności. Ruch ten stawał się  wzorem do naśladowania dla wszystkich działalności opozycyjnych w krajach Bloku Wschodniego. W tej sprawie rozpoczęto konsultacje  (pod koniec listopada 1980 roku) pomiędzy przywódcami państwa socjalistycznych, a kierownictwem sowieckim. Groźba zewnętrznej interwencji stawała się oczywista. W tej sytuacji, została ogłoszona w Moskwie, pilna potrzeba taktycznych manewrów, która miała odbywać się na terenie NRD, Czechosłowacji i ZSRR . Oczywiście nie zapytano Polski o zdanie. Wydawało się iż klamka zapadła. Tylko zdecydowana postawa prezydenta USA zapobiegła tej inwazji. Ale sam fakt jej groźby pozostał w świadomości polskiego kierownictwa. 4 grudnia 1980 r. po na radzie pierwszych sekretarzy komitetów partii państwa socjalistycznych, wieczorem, delegacja polska usłyszała od strony radzieckiej „nie wejdziemy”. Ćwiczenia sojuszu zostały odwołane. Po napięciach w jakim żył kraj, od 24 listopada do 7 grudnia, przyszedł czas odprężenia. 16 grudnia odsłonięto pomnik stoczniowców poległych w czasie masakry z grudnia 1970 roku.

 Tymczasem w resorcie MSW i MON prace nad wprowadzaniem stanu wyjątkowego trwały w najlepsze. Wtedy przyjęto m.in. regulamin pobytu osoby internowanej w ośrodkach odosobnienia. Przygotowano 13640 takich miejsc w 34 zakładach karnych/20. Z dużą dynamiką rozbudowywano agenturę w środowiskach opozycyjnych. Przygotowywano także koncepcje obrony poszczególnych, ważnych dla władzy,  obiektów.

7 grudnia 1980 roku premierem został generał Jaruzelski. Czynny oficer został szefem aparatu państwowego. Ruch ten został powszechnie przyjęto jako pozytywny w nowych gremiach kierowniczych Solidarności, o Kościele nie wspominając. Generał Jaruzelski w swoim expose zwrócił się bezpośrednio do społeczeństwa o „dziewięćdziesiąt spokojnych dni”. Zaczęła się kolejna fala odprężenia w Polsce. Jednocześnie nieustannie trwały przygotowania do wprowadzenia Stanu Wojennego. 16 lutego przeprowadzono międzyresortową grę, która była przeglądem możliwości wprowadzenia tego stanu w kraju. Jednocześnie nasilały się naciski na polskich „sojuszników” aby rozprawić się opozycją. Temu służyła zapowiedz manewrów Sojuz 81, które miały odbyć się na krótko przed obradami VIII Plenum KC PZPR. W tym czasie, na teren Polski, zaczęły przybywać rosyjskie grupy „rekonesansowe” , które rozpoznawały wytypowane przez kierownictwo radzieckie budynki, węzły łączności i drogi.            

Na Konferencji Plenarnej Episkopatu Polski (12-13 marzec 1981) hierarchowie apelowali o spokój społeczny. I w tym czasie 19 marca odbył się „incydent bydgoski”, gdzie funkcjonariusze jednostki specjalnej MSW pobili w Bydgoszczy trzech działaczy Solidarności. Polska znalazła się na progu strajku generalnego. Wspólnym wysiłkiem władzy i Solidarności groźbę tę zażegnano. Sama PZPR była w tym czasie nie zdolna do mobilizacji. Z jej szeregów odeszło 30% członków. A działalność struktur poziomych oraz Katowickiego Forum Partyjnego (tzw. beton partyjny) dodatkowo osłabiły jej zdolność działania. Zdawali sobie z tego sprawę sowieccy przywódcy, którzy stawiali na swoich zaufanych w partii, czyli: Grabskiego, Żabińskiego czy Kociołka. Rozpoczęła się nie tylko gra nacisków na cale kierownictwo partyjne, ale próby rozgrywanie wewnątrz elity władzy.

Do rozgrywki w łonie KC PZPR doszło 9 czerwca 1981 roku. W wyniku  głosowań, ocalało stare kierownictwo partii. Wtedy postanowiono zwołać IX Nadzwyczajny Zjazd PZPR. W jego wyniku, grupa Kani – Jaruzelskiego wyszła wzmocniona. Sama partia, mimo strat kadrowych utrzymała swoje wpływy.

    Decyzja o wprowadzenie stanu wojennego zapadła około 12 września 1981 roku, po powrocie generała Jaruzelskiego z rozmów w ZSRR. Teraz pozostawało tylko wybrać pretekst do jego wprowadzenia. 18 października, z funkcji I sekretarza KC PZPR zrezygnował Stanisław Kania. Na jego miejsce wybrano generała Wojciecha Jaruzelskiego. Skupiał on w swoich rękach całą władzę w kraju. Razem z Jaruzelskim do kierownictwa partii weszło wielu ważnych oficerów. Z początkiem października przygotowania do wprowadzenia stanu wojennego weszły ostateczną fazę. Widoczne było  zmęczenie społeczeństwa akcjami strajkowymi. Także poparcie społeczne dla Solidarności, mimo, że ciągle było duże, to nie było już tak bezgraniczne. Władza brała pod uwagę wszystkie te elementy.

Próba generalna nastąpiła podczas przełamywania strajku w Wyższej Oficerskiej Szkole Pożarniczej w Warszawie. 2 grudnia jednostki specjalne, desantem z helikopterów odblokowały szkołę. W odpowiedzi Solidarność ogłosiła pogotowie strajkowe i zwołanie Krajowej Komisji a 11-12 grudnia 1981 roku. Sytuacja rozwijała się tak, jak zaplanowali  analitycy i planiści z MON i MSW. W grudniu kończono ostateczne przygotowania do wprowadzenia stanu wojennego. Tymczasem 11 grudnia w Gdańsku (był to piątek) odbywały się obrady Krajowej Komisji Solidarności. Decyzja o wprowadzeniu stanu wojennego w dniu 13 grudnia 1981 była już podjęta.

                 WROCŁAWSKI   FESTIWAL  SOLIDARNOŚCI

Zakończenie wrocławskiego sierpniowego strajku, było początkiem zmian jakie objęły całą społeczność miasta. Międzyzakładowy Komitet Strajkowy przemianował się w Międzyzakładowy Komitet Założycielski Niezależnych, Samodzielnych Związków Zawodowych. W połowie października do nowych związków zawodowych zdeklarowało przynależność 125 tysięcy osób. Pod koniec września liczba ta wzrosła do 250 tysięcy. Nowy związek przyjął nazwę, która została zaproponowana na zjeździe w Gdańsku przez wrocławskiego delegata Karola Modzelewskiego- „SOLIDARNOŚCI”/ 21. Jego struktury tworzyły się od dołu. Składały się z osób, do których załogi pracownicze miały zaufanie. Ludzie decydowali o najważniejszych sprawach, które tyczyły się pracowników. Aktywność, jaka zapanowała w społeczności wrocławskiej była nie spotykana we wrocławskich dziejach PRL. Wrocławska „Solidarność” zaprezentowała swoją siłę w trakcie strajku ostrzegawczego, jaki miał miejsce 3 października. Wiązał się o z naciskami na władze PRL, żeby te zalegalizowały nowo powstały związek zawodowy. Wtedy też zamarło całe miasta, a protest odbywał się w atmosferze porządku i pokoju.

 2 października na wiecu na Politechnice Wrocławskiej proklamowano powstanie Niezależnego Samorządnego Związku Studentów (późniejszego, ogólnopolskiego NZS). Ogólny ferment społeczny ogarnął wszystkie uczelnie wyższe, oraz szkoły średnie. Wrzało także w środowiskach twórczych. Domagano się zniesienia cenzury, oraz wolności artystycznej. Zwracano uwagę na sprawę „Panoramy Racławickiej”, oraz losów zbudowanej na ten cel Rotundy.    Podkreślić można fakt, że stosunki „Solidarności” z ówczesnymi władzami układały się poprawnie. Wojewoda, Janusz Owczarek, regularnie gościli u siebie członków nowych związków zawodowych. Starał się, w granicach swoich możliwości, załatwić ich problemy. Godny jest także uwagi fakt, że działacze związków zawodowych wierzyli w reformowalność istniejącego systemu politycznego, oraz zajmowali się autentycznymi problemami pracowniczymi.

W organizacji wojewódzkiej PZPR już od jesieni 1980 powstał ferment. W jego wyniku na plenum Komitetu Wojewódzkiego, w dniu 11 października ,odwołano Ludwika Drożdża, a na jego miejsce powołano Tadeusza Porębskiego – dotychczasowego rektora Politechniki Wrocławskiej. Drożdż odszedł także z funkcji Przewodniczącego Wojewódzkiej Rady Narodowej. Od 22 stycznia zaczął ją pełnić Józef Kaleta, rektor Akademii Ekonomicznej. Już 24 października doszło do spotkania delegacji MKZ z nowym I sekretarzem KW PZPR. MKZ nie podważał kierowniczej roli partii, ale domagał się respektowania swojej niezależności.

Doszło także do spotkania Tadeusza Porębskiego z wrocławskim metropolitą , arcybiskupem Gulbinowiczem. Do generalnej zmiany klimatu między partią, a kościołem wrocławskim nie doszło. Nie dziwi to zważywszy na fakt, że Kościół we Wrocławiu udzielił natychmiastowego poparcia strajkującym. Sam metropolita, we wrześniu,  poświęcił nową siedzibą Solidarności. Kościół i Związek stawały się jedynymi nie kwestionowanymi wartościami, które stały w opozycji do realnego socjalizmu i dążyły do zmian w tym ustroju  /22,.

            Rozpoczynająca się kampania wyborcza w strukturach „Solidarności”, była dla tysięcy obywateli pierwszą w życiu prawdziwą lekcją demokracji. Jednocześnie nasilały się kłopoty z zaopatrzeniem na rynku. Coraz częściej wyłączano prąd, były kłopoty z dostawami gazu, niedogrzewaniem mieszkań. Te trudności zderzały się z rozwojem struktur związkowych, oraz powiewem demokracji. Wrocław bardzo szybko stał się centrum związkowego makroregionu. W strukturach ogólnopolskich wspiął się na drugie miejsce. Następował bujny rozwój wydawnictw związkowych. Wydawano wówczas „Solidarność Dolnośląską”, oraz liczne biuletyny i gazetki zakładowe. Od lipca 1981 wydawano dziennik „Z dnia na dzień”. Był on wyjątkowo skuteczny w docieraniu z informacją do społeczeństwa. W walce o świadomość społeczną wyjątkowo skuteczne były związkowe wszechnice. Autorami tego pomysłu byli Aleksander i Barbara Labudowie. Tematyka tych spotkań opierała się na zagadnieniach z dziedziny nauk społecznych, prawa, ekonomii i literatury.

            Największe organizacje zakładowe Solidarności znajdowały się na Politechnice Wrocławskiej (5431 członków), PZL – Hydral (4625 CZŁONKÓW), Pafawag (4600 członków), Elwro (4183), Dolmel (3500), MPK (2718), Uniwersytet (2478). Związki zawodowe skupiały  ponad 86% ogółu zatrudnionych. Wrocławska „Solidarność” wielokrotnie ukazywała swoją siłę. Początkowo w walce o wolne soboty. Te akcje zawsze kończyły się sukcesem. Wraz z postępującymi trudnościami życia codziennego radykalizowały się także struktury związkowe. W styczniu 1981 roku związkowcy z MPK, na drodze strajkowej, postanowili upomnieć się o swoje postulaty. Kiedy nie spotkały się to z pozytywnym odzewem ze strony władz partyjnych, 3 lutego stanęła komunikacja całego miasta. Po wydarzeniach w Bydgoszczy, w dniu 20 marca 1981 roku, wrocławski MKZ przekształciło się w Międzyzakładowy Komitet Strajkowy. Studenci stworzyli Międzyuczelniany Komitet Gotowości Strajkowej. Ostatnie dni marca we Wrocławiu to okres szczególnych napięć społecznych. W strukturach Związkowych przygotowywano się do wprowadzenia stanu wyjątkowego.

Działacze „Solidarności” poważnie brali pod uwagę możliwość interwencji zewnętrznej. Od 5 marca 1981 MKS (po całkowitej rezygnacji z pracy związkowej Piórkowskiego) był kierowany przez Władysława Frasyniuka. 26 marca przeniósł on  siedzibę związkową do Pafawagu i Dolmelu, aby stamtąd kierować strajkiem generalnym na terenie Wrocławia. W tym czasie kondycja PZPR we Wrocławiu stawała się coraz gorsza. Powszechne stało się oddawanie legitymacji, oraz krytyka władz partyjnych przez szeregowych członków partii.  Z dużą nadzieją patrzono się na działania struktur poziomych. Po raz pierwszy we Wrocławiu nie zorganizowano pochodu 1 maja. To była najbardziej widoczna klęska władz partyjnych.

Kolejny raz Wrocławska Solidarność pokazała siłę organizując marsz protestacyjny w obronie więzionych za przekonania. Wzięło w nim udział ponad 10 tysięcy osób. W imieniu „Solidarności” przemawiali Karol Modzelewski, oraz Władysław Frasyniuk. Ten pierwszy, powoli, ale systematycznie nie tylko na terenie Wrocławia, ale i całej Polski zdobywał uznanie i szacunek. Stał się cenionym doradcą. Był do tego bardzo dynamiczną i żywiołową osobą, a to  w znacznej mierze pomagało mu funkcjonować w strukturach władzy „Solidarności”. Obrady IX zjazdu PZPR przebiegły we Wrocławiu bardzo spokojnie. Pojawiły się tylko plakaty i ulotki ukazujące go jako zjazd głodu i niedostatku zaopatrzenia. Z województwa wrocławskiego wzięło udział 58 delegatów. Dla Tadeusza Porębskiego i Mariana Orzechowskiego był to początek ich kariery. Porębski został członkiem Biura Politycznego, a Orzechowski członkiem KC. Po V Plenum KC PZPR został również Sekretarzem KC.

            Wraz z nasilającymi się niedoborami na rynku radykalizowała się opinia publiczna. Zaczęło brakować nawet żywności  na kartki. Władze Zarządu Regionu Solidarności zorganizowały 31 lipca wiec, pod hasłem „Głodni, ale solidarni”. Przekonywano na nim, że jedyną możliwością naprawy gospodarczej, jest reforma oparta na samorządzie pracowniczym. Zresztą ruch ten na terenie Wrocławia bardzo prężnie się rozwijał od wiosny 1981 roku. Walka o przejęcie władzy w samorządach pracowniczych zakładów pracy, takich jak ZNTK czy DOLMEL, stała się osią walki o władzę. Znaczącym wydarzeniem, była odmowa druku prasy partyjnej. Nie ukazała się wtedy, ani „Trybuna Ludu”, ani Gazeta Robotnicza”. W zamian za to drukowano Solidarnościowy „Z dnia  na dzień”. W rocznice strajków sierpniowych, makroregion dolnośląska liczył 916 tysięcy członków. Na I Zjazd „Solidarności” wyjechało 91 członków, odgrywali oni w jego obradach znaczący udział.  Stawali się motorem do podjęcia działań na rzecz samorządu pracowniczego. Działacze związku nie dopuszczali myśli, że wadze sięgnął po rozwiązanie siłowe.

 21 października miał miejsce we Wrocławiu prolog rozgrywki między władzą, a Solidarnością. Tego dnia uzbrojone odziały ZOMO zatrzymały działaczy związku, który jeździli samochodem z nagłośnieniem. Zebrany tłum usiłował odbić ekipę i samochód z Komedy milicji przy ulicy Łąkowej. Tym razem władze były przygotowane. Kordony ZOMO zamykały ulicę. W ostatniej chwili zajściom zapobiegła zdecydowana reakcja Zarządu Regionu, który zdołał na czas zorganizować własne służby porządkowe i w ten sposób oddzielić wielotysięczny tłum od kordonów ZOMO. Zademonstrowany przez milicję pokaz siły kontynuowany był w następnych dniach. Po ulicach w odkrytych samochodach jeździły patrole milicji i wojska.

 Kolejny ogólnopolski strajk ostrzegawczy, który miał miejsce na początku listopada,  pokazał postępującą apatię społeczeństwa. Studentów i pracowników naukowych interesował głównie konflikt, który powstał w radomskiej Wyższej Szkole Inżynierskiej. Trwała wojna na napisy i plakaty. Mimo zaogniającej się sytuacji ludzie wierzyli, że wszystko się jakoś ułoży. 7 grudnia,  Frasyniuk deklarował, że do konfrontacji nie dojdzie. 10 grudnia Modzelewski na posiedzeniu Krajowe Komisji Solidarności deklarował: (…) albo władza przyjmie na warunkach Związku kompromis, albo konfrontacja, którą przyjmie związek. Wówczas dla tej władzy będzie to bój ostatni./ 23,

Rankiem 13 grudnia na ulice Wrocławia wyjechały czołgi.

.

PRZYPISY

.

10. A. Paczkowski, Droga do „mniejszego zła”. Sytuacja i taktyka obozu władzy lipiec 1980 – styczń1982, Kraków 2002, s. 27.

11. PZPR a Solidarność 1980 – 1981. Tajne dokumenty Biura Politycznego, opr. Z Włodek, Londyn 1992, s. 24

12. A. Paczkowski, Droga …, s. 35

13. PZPR a Solidarność 1980 – 1981. Tajne dokumenty Biura Politycznego, opr. Z Włodek, Londyn 1992, s. 35

14 W. Suleja, Historia Wrocławia, t. III, s. 118

15. Wrocławska Droga do wolności. Sierpień 1980 – czerwiec 1989. Zeszyt 1, s. 2-3

16. Wrocławska Droga do wolności. Sierpień 1980 – czerwiec 1989. Zeszyt 1, s. 3

17. PZPR a Solidarność 1980 – 1981. Tajne dokumenty Biura Politycznego, opr. Z Włodek, Londyn 1992, s. 35

18. W. Błasiak, Centra i peryferie masowego ruchu pracowniczego w Polsce 1980-1981,W:Studia nad ruchami społecznymi, t.1, Warszawa 1987, s.147.

19.  A. Paczkowski, Droga …, s .66

20  tamże, s.121

21 . W. Suleja, „Historia Wrocławia”, T. III,s.122

22 . tamże, s. 125

23. „ Z dnia na dzień”.1981.nr 2 z 10 grudnia

 Tamże, s.34.

.

STAN WOJENNY WE WROCŁAWIU – ( cz. 1 – WSTĘP )

STAN WOJENNY WE WROCŁAWIU ( cz.2)

Stan Wojenny we Wrocławiu cz. 4

Stan wojenny we Wrocławiu (cz.5)

STAN WOJENNY WE WROCŁAWIU ( cz.6 )

Stan Wojenny we Wrocławiu ( cz.7 )

Inne z sekcji 

Tylko TAK znaczy TAK – Podpisz petycję w sprawie nowej definicji gwałtu

. Wujek zgwałcił 14-letnią dziewczynkę. Sąd oczyścił go z zarzutu gwałtu, bo… nie krzyczała. Na takie wyroki pozwala polskie prawo, bo zawiera definicję gwałtu sprzed II wojny światowej. Do Sejmu trafił projekt zmiany prawa, ale może napotkać opór konserwatywnych posłów oraz prezydenta. Dlatego zażądajmy głośno, by państwo przestało chronić gwałcicieli! Podpisz apel, a my dostarczymy […]

Z KRONIKI PAN…IG. nr 62

. Małgorzata Garbacz . Kolory jaj . Jaja mamy swojskie. Koloryt – też. Przykład: Rozpoczęła się procedura postawienia prezesa NBP przed Trybunałem Stanu. Kpiarze już dawno nazwali go ministrem dobrobytu. Chociaż, zapowiadany przez niego duży zysk roczny, nagle stopniał do wielomilionowej straty, gdy do władzy doszła koalicja 15 października. Dziennikarz TVN 24 zapytał prof. Przemysława […]