Artykuły

Tajny Referat Chruszczowa – XX Zjazd KPZR 25 lutego 1956 r.

.

Nikita Chruszczow – o kulcie jednostki i jego szkodliwych następstwach – tajny referat wygłoszony na XX Zjeździe KPZR w dniu 25 lutego 1956 r.

.

( Skrót )

.

Towarzysze! W referacie sprawozdawczym Komitetu Centralnego Partii na XX Zjeździe, w szeregu przemówień delegatów na Zjazd, jak również poprzednio na posiedzeniach plenarnych KC KPZR mówiono niemało o kulcie jednostki i o jego szkodliwych następstwach.

Po śmierci Stalina Komitet Centralny Partii zaczął ściśle i konsekwentnie prowadzić politykę wyjaśniania, że niedopuszczalne jest i obce duchowi marksizmu-leninizmu wywyższanie jednej osoby, przekształcanie jej w jakiegoś nadczłowieka posiadającego cechy ponadnaturalne na podobieństwo boga. Człowiek ten rzekomo wszystko wie, wszystko widzi, za wszystkich myśli, wszystko potrafi zrobić, jest nieomylny w swym postępowaniu.

Takie mniemanie o człowieku, a mówiąc konkretnie o Stalinie, kultywowane było u nas przez wiele lat.

Zadaniem niniejszego referatu nie jest wszechstronna ocena życia i działalności Stalina. O zasługach Stalina napisano jeszcze za jego życia zupełnie wystarczającą ilość książek, broszur, studiów […].

Obecnie chodzi nam […] o to, jak stopniowo kształtował się kult osoby Stalina, który to kult stał się na określonym etapie źródłem całego szeregu niezmiernie poważnych i ciężkich wypaczeń zasad partyjnych, demokracji partyjnej, praworządności rewolucyjnej.

Wobec tego, że nie wszyscy jeszcze zdają sobie sprawę, do czego prowadził w praktyce kult jednostki, jak ogromną szkodę wyrządziło pogwałcenie zasady kolegialnego kierownictwa w partii i skupienie niezmiernej, nieograniczonej władzy w rękach jednej osoby, Komitet Centralny Partii uważa za konieczne podać do wiadomości XX Zjazdu Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego materiały dotyczące tej sprawy […].

Lenin stanowczo występował przeciwko wszelkim próbom pomniejszania lub osłabienia kierowniczej roli partii w ustroju Państwa Radzieckiego. Opracował on bolszewickie zasady kierownictwa partyjnego i normy życia partyjnego, podkreślając, że naczelną zasadą kierownictwa partyjnego jest jego kolegialność. Jeszcze w latach przedrewolucyjnych Lenin nazywał Komitet Centralny Partii kolektywem przywódców, strażnikiem i interpretatorem zasad partii […].

W grudniu 1922 roku w liście do Zjazdu Partii Włodzimierz Iljicz pisał: „Tow. Stalin po objęciu stanowiska sekretarza generalnego skupił w swych rękach niezmierną władzę i nie mam pewności, czy zawsze potrafi korzystać z tej władzy z należytą ostrożnością”. […]

Jeżeli przeanalizujemy praktykę stosowaną przez Stalina w kierowaniu partią i krajem, jeżeli zastanowimy się nad tym wszystkim, czego dopuścił się Stalin, przekonamy się, że obawy Lenina były słuszne. Ujemne cechy Stalina, które za czasów leninowskich były tylko w zarodku, przekształciły się w ciągu ostatnich lat w ciężkie nadużywanie władzy przez Stalina, co wyrządziło niezliczone szkody naszej partii.

Musimy poważnie rozważyć i we właściwy sposób przeanalizować tę sprawę, aby wykluczyć wszelką możliwość powtórzenia się w jakiejkolwiek formie tego, co miało miejsce za życia Stalina, który absolutnie nie znosił kolegialności w kierownictwie i w pracy, pozwalał sobie na brutalną przemoc wobec wszystkiego, co już nie tylko było mu przeciwne, lecz wydawało się mu, przy jego kapryśnym i despotycznym usposobieniu, sprzeczne z jego koncepcjami.

Stalin działał nie za pomocą przekonywania, wyjaśniania, cierpliwej pracy z ludźmi, lecz przez narzucenie swych koncepcji, żądając bezwzględnego podporządkowania się swemu zdaniu. Kto się temu sprzeciwiał lub starał się uzasadnić swój punkt widzenia, słuszność swojego stanowiska – skazywany był na wyłączenie z kierowniczego kolektywu, a następnie na unicestwienie moralne i fizyczne. Tak było zwłaszcza w okresie po XVII Zjeździe Partii, kiedy ofiarą despotyzmu Stalina padło wielu uczciwych, oddanych sprawie komunizmu wybitnych działaczy partyjnych i szeregowych pracowników partii.

Należy stwierdzić, że partia stoczyła poważną walkę przeciwko trockistom, prawicowcom, nacjonalistom burżuazyjnym, że rozgromiła ideowo wszystkich wrogów leninizmu. Ta walka ideologiczna przeprowadzona została pomyślnie, w jej toku partia jeszcze bardziej wzmocniła się i zahartowała. Tutaj Stalin odegrał pozytywną rolę. […]

Zwraca uwagę okoliczność, że nawet w toku zaciekłej walki ideologicznej przeciwko trockistom, zinowiewowcom, bucharinowcom i innym – nie stosowano wobec nich skrajnych represyjnych środków. Walka toczyła się na gruncie ideologicznym. Ale po upływie kilku lat, kiedy socjalizm w naszym kraju był już w zasadzie zbudowany, kiedy zlikwidowane zostały w zasadzie klasy wyzyskujące, kiedy zmieniła się w radykalny sposób struktura socjalna społeczeństwa radzieckiego, kiedy gwałtownie skurczyła się baza społeczna dla wrogich partii kierunków politycznych i ugrupowań, kiedy przeciwnicy ideowi partii byli już od dawna politycznie rozgromieni – wówczas rozpoczęły się przeciwko nim represje.

I właśnie w owym okresie (lata 1935-1937-1938) przyjęła się praktyka masowych represji po linii państwowej, najpierw wobec przeciwników, od dawna już politycznie rozgromionych przez partię, a następnie również wobec wielu uczciwych komunistów, wobec tych kadr partyjnych, które dźwigały na swoich barkach wojnę domową oraz pierwsze, najtrudniejsze lata industrializacji i kolektywizacji, które aktywnie walczyły przeciwko trockistom i prawicowcom o leninowską linię partii.

Stalin wprowadził pojęcie „wróg ludu”. Ten termin od razu zwalniał od konieczności wszelkiego udowadniania błędów ideologicznych człowieka albo ludzi, z którymi polemizowano; umożliwiał on zastosowanie najokrutniejszych represji, wbrew wszelkim normom praworządności rewolucyjnej, wobec każdego, kto w czymkolwiek nie zgadzał się ze Stalinem, kto był tylko podejrzany o wrogie zamiary, kto został po prostu oszkalowany. To pojęcie „wróg ludu” w gruncie rzeczy już samo wykluczało możliwość jakiejkolwiek walki ideologicznej lub wyrażania swych poglądów na to lub inne zagadnienie nawet o charakterze praktycznym. Jako główny i w gruncie rzeczy jedyny dowód winy traktowano, wbrew wszelkim normom współczesnej nauki prawa, „przyznanie się” samego oskarżonego, przy czym to „przyznanie się”, jak stwierdziła później kontrola, uzyskiwano przez fizyczne środki oddziaływania na oskarżonego.

Doprowadziło to do jaskrawego gwałcenia praworządności rewolucyjnej, do tego, że ofiarą padło wielu ludzi zupełnie niewinnych, którzy w przeszłości bronili linii partii.

Należy stwierdzić, że w stosunku do ludzi, którzy w swoim czasie występowali przeciwko linii partii, nie było częstokroć dostatecznie poważnych podstaw, by unicestwić ich fizycznie. Aby uzasadnić fizyczne unicestwienie takich ludzi, wprowadzono właśnie formułę „wróg ludu”.

Przecież wiele osób, które później unicestwiono, uznając ich za wrogów partii i ludu, za życia W.I. Lenina pracowało razem z Leninem. Niektórzy z tych ludzi również za czasów Lenina popełniali błędy, ale mimo to Lenin korzystał z ich pracy, korygował ich, dążył do tego, by pozostali w ramach partii, prowadził ich za sobą […]

Zupełnie inny stosunek do ludzi charakteryzował Stalina. Stalinowi całkowicie obce były cechy Leninowskie: cierpliwa praca z ludźmi, uporczywe i żmudne wychowywanie ich, umiejętność poprowadzenia za sobą ludzi nie w drodze przymusu, lecz w drodze ideologicznego oddziaływania na nich przez cały kolektyw. Odrzucał on Leninowską metodę przekonywania i wychowywania, przechodził z pozycji walki ideologicznej na drogę przemocy administracyjnej, na drogę masowych represji, na drogę terroru. Działał na coraz szerszą skalę i coraz uporczywiej poprzez organa karne, gwałcąc przez to wszelkie istniejące normy moralności oraz ustawy radzieckie. […]

Nie sprzyjało to oczywiście zespoleniu szeregów partii i wszystkich warstw ludu pracującego, lecz przeciwnie pociągało za sobą unicestwienie, stawianie poza nawias partii pracowników uczciwych, ale niewygodnych dla Stalina. […]

Włodzimierz Iljicz żądał bezwzględnego rozprawienia się z wrogami rewolucji i klasy robotniczej i gdy zachodziła konieczność, stosował takie środki bez litości. […] Jednakże Lenin uciekał się do tych środków przeciwko rzeczywistym wrogom klasowym, nie zaś przeciwko tym, którzy mylą się, błądzą, których można przez ideologiczne oddziaływanie poprowadzić za sobą i nawet utrzymać w kierownictwie.

Stalin natomiast stosował najskrajniejsze środki, represje masowe już wówczas, gdy rewolucja zwyciężyła, gdy wzmocniło się państwo radzieckie, gdy klasy wyzyskujące zostały już zlikwidowane i stosunki socjalistyczne ugruntowały się we wszystkich dziedzinach gospodarki narodowej, kiedy nasza partia okrzepła politycznie i zahartowała się zarówno ilościowo, jak i ideologicznie. Rzecz jasna, że tutaj Stalin ujawnił w całym szeregu wypadków nietolerancyjność, brutalność, nadużywanie władzy. Zamiast dowodzić swej słuszności politycznej i mobilizować masy, szedł on często drogą represji i fizycznego unicestwienia nie tylko rzeczywistych wrogów; lecz i ludzi, którzy nie popełnili zbrodni przeciwko partii i władzy radzieckiej. Nie ma w tym żadnej mądrości, lecz jest to przejaw brutalnej siły, co właśnie tak niepokoiło W.I. Lenina. […]

Rozpatrując kwestię kultu jednostki, powinniśmy przede wszystkim wyjaśnić, jaką szkodę przyniósł on interesom naszej partii […]

Za życia Lenina zjazdy partyjne odbywały się regularnie; zawsze, gdy następował radykalny zwrot w rozwoju partii i kraju, Lenin uważał przede wszystkim za niezbędne szerokie omówienie przez partię zasadniczych spraw polityki wewnętrznej i zagranicznej, zagadnień budownictwa partyjnego i państwowego.

Jest rzeczą niezmiernie charakterystyczną, że Lenin swoje ostatnie artykuły, listy i uwagi adresował właśnie do Zjazdu Partii jako do najwyższego organu partyjnego. W okresie między Zjazdami Komitet Centralny Partii występował jako najbardziej autorytatywny kolektyw kierowniczy, ściśle przestrzegający zasad partii i realizujący jej politykę […].

Podczas gdy w pierwszych latach po śmierci Lenina Zjazdy Partii i posiedzenia plenarne KC odbywały się mniej więcej regularnie, to później, kiedy Stalin zaczął coraz bardziej nadużywać władzy, zaczęto zasady te brutalnie naruszać. Ujawniło się to w szczególności w ciągu ostatnich 15 lat jego życia. Czy można uważać za normalny fakt, że między XVIII , a XIX Zjazdem Partii minęło przeszło 13 lat, w ciągu których nasza partia i kraj przeżyły tyle wydarzeń? Wydarzenia te stanowczo wymagały powzięcia przez partię uchwały w sprawach obrony kraju w warunkach Wojny Narodowej i w sprawach pokojowego budownictwa w latach powojennych. Nawet po zakończeniu wojny Zjazd nie zbierał się przeszło 7 lat.

Nie zwoływano prawie plenarnych posiedzeń Komitetu Centralnego. Wystarczy powiedzieć, że w ciągu wszystkich lat Wielkiej Wojny Narodowej nie odbyło się faktycznie ani jedno Plenum KC. Co prawda była próba zwołania Plenum KC w październiku 1941 roku, gdy z całego kraju specjalnie wezwano do Moskwy członków KC. Dwa dni czekali oni na otwarcie Plenum, lecz nie doczekali się. […]

Komitet Centralny, dysponując licznymi faktami świadczącymi o brutalnej samowoli wobec kadr partyjnych, wyłonił komisję partyjną z ramienia Prezydium KC, której polecił dokładne zbadanie, w jaki sposób stały się możliwe masowe represje przeciwko większości członków i kandydatów Komitetu Centralnego Partii, wybranego przez XVII Zjazd WKP(b). […]

Ustalono, że spośród 139 członków i kandydatów na członków Komitetu Centralnego Partii, wybranych na XVII Zjeździe, zostało aresztowanych i rozstrzelanych (głównie w latach 1937-1938) 98 osób, to znaczy 70%.

Jaki był skład delegatów na XVII Zjazd? Wiadomo, że 80% uczestników XVII Zjazdu z głosem decydującym wstąpiło do partii w latach konspiracji przed rewolucją i podczas wojny domowej, to znaczy do 1920 roku włącznie. Jeśli chodzi o skład socjalny, podstawową masę delegatów na Zjazd stanowili robotnicy (60% delegatów z głosem decydującym).

Dlatego było rzeczą absolutnie nie do pomyślenia, aby Zjazd o takim składzie wybrał Komitet Centralny, którego większość okazałaby się wrogami partii. Tylko w wyniku tego, że uczciwi komuniści zostali oszkalowani i że oskarżenia przeciwko nim zostały sfabrykowane, że dopuszczono do potwornych naruszeń praworządności rewolucyjnej – 70% członków i kandydatów KC, wybranych przez XVII Zjazd, uznano za wrogów partii i ludu.

Taki sam los spotkał nie tylko członków KC, lecz również większość delegatów na XVII Zjazd Partii. Spośród 1966 delegatów na Zjazd z głosem decydującym i doradczym – aresztowano na podstawie oskarżeń o przestępstwa kontrrewolucyjne znacznie więcej niż połowę 1108 osób […].

Dlaczego masowe represje przeciwko aktywowi wzmagały się coraz bardziej po XVII Zjeździe Partii? Dlatego, że Stalin w tym czasie tak bardzo wyniósł się ponad partię i ponad naród, że już zupełnie nie liczył się ani z Komitetem Centralnym, ani z partią. […] Stalin sądził, że może obecnie sam decydować o wszystkich sprawach, a pozostali potrzebni mu są jako statyści; wszystkich innych trzymał on w takiej sytuacji, że musieli tylko słuchać i wychwalać go.

Po zbrodniczym zamordowaniu S.M. Kirowa rozpoczęły się masowe represje i nastąpiły brutalne akty naruszania praworządności socjalistycznej. Wieczorem 1 grudnia 1934 roku z inicjatywy Stalina (bez uchwały Biura Politycznego – uczyniono to dopiero po dwóch dniach, obiegiem) sekretarz Prezydium CIK, Jenukidze, podpisał następujące zarządzenie:

  1. „Władzom śledczym poleca się prowadzić w trybie przyspieszonym sprawy oskarżonych o przygotowanie lub dokonanie aktów terroru.
  2. Organom sądowym poleca się nie wstrzymywać wykonywania wyroków śmierci w związku z prośbą przestępców tej kategorii o zastosowanie prawa łaski, ponieważ Prezydium CIK ZSRR nie uważa za możliwe przyjmowanie tego rodzaju próśb do rozpatrzenia.
  3. Organom Komisariatu Spraw Wewnętrznych poleca się wykonywać wyroki śmierci na przestępcach wymienionej wyżej kategorii natychmiast po wydaniu wyroków”.

Zarządzenie to stało się podstawą masowych faktów naruszania praworządności socjalistycznej. W wielu sfabrykowanych sprawach sądowych oskarżonym przypisywano „przygotowanie” aktów terroru, a to pozbawiało oskarżonych jakiejkolwiek możliwości rewizji ich spraw nawet wówczas, gdy przed sądem odwoływali wymuszone na nich „zeznania” i w sposób przekonywający obalali wysunięte wobec nich oskarżenia. […]

Masowe represje wzmogły się gwałtownie od końca 1936 roku po depeszy Stalina i Żdanowa z Soczi z 25 września 1936 r., adresowanej do Kaganowicza, Mołotowa i innych członków Biura Politycznego. Treść depeszy była następująca: „Uważamy za absolutnie konieczne i pilne mianowanie t. Jeżowa na stanowisko komisarza ludowego spraw wewnętrznych. Jagoda wyraźnie nie stanął na wysokości zadania w sprawie zdemaskowania bloku trockistowsko-zinowjewowskiego. OGPU spóźnił się w tej sprawie o 4 lata. Mówią o tym wszyscy pracownicy partyjni i większość obwodowych przedstawicieli NKWD”. Właściwie należy podkreślić, że z pracownikami partyjnymi Stalin nie spotykał się i dlatego nie mógł znać ich opinii.

To Stalinowskie sformułowanie, że „NKWD spóźnił się o 4 lata” w stosowaniu masowych represji, że należy szybko „nadrobić” zaniedbania, bezpośrednio pchało pracowników NKWD na drogę masowych aresztowań i egzekucji. […]

Referat Stalina na lutowomarcowym Plenum KC 1937 roku „O brakach w pracy partyjnej i środkach likwidacji trockistowskich i innych dwulicowców” zawierał próbę teoretycznego uzasadnienia polityki masowych represji pod pretekstem, że w miarę naszego marszu naprzód do socjalizmu walka klasowa musi się rzekomo coraz bardziej zaostrzać.

Stalin twierdził przy tym, że uczy tego historia, uczy tego Lenin. […]

Potem, gdy zlikwidowane zostały już wszystkie klasy wyzyskiwaczy w naszym kraju i nie było żadnych w jakimkolwiek stopniu poważnych podstaw do masowego stosowania środków wyjątkowych, do masowego terroru, Stalin nastawiał partię, nastawiał organy NKWD na masowy terror. […]

Posługując się sformułowaniem Stalina, że im bliżej do socjalizmu, tym więcej będzie wrogów, posługując się rezolucją lutowo-marcowego Plenum KC powziętą na podstawie referatu Jeżowa, prowokatorzy, którzy przedostali się do organów bezpieczeństwa państwowego, jak również pozbawieni sumienia karierowicze, zaczęli osłaniać imieniem partii masowy terror przeciwko kadrom partyjnym i kadrom państwa radzieckiego, przeciwko szeregowym obywatelom radzieckim. Wystarczy powiedzieć, że liczba aresztowanych na podstawie oskarżenia o przestępstwa kontrrewolucyjne zwiększyła się w 1937 roku w porównaniu z 1936 rokiem przeszło 10-krotnie.

Większość członków i kandydatów na członków KC, wybranych na XVII Zjeździe i aresztowanych w latach 1937-1938 została wykluczona z partii bezprawnie, przy brutalnym pogwałceniu statutu partii, ponieważ sprawa ich wykluczenia nie była rozpatrywana na Plenum KC. Obecnie, gdy zbadano sprawy niektórych z tych rzekomych „szpiegów” i „szkodników”, ustalono, że sprawy te zostały sfabrykowane. Przyznanie się do winy wielu aresztowanych, oskarżonych o wrogą działalność, uzyskano za pomocą okrutnych, nieludzkich tortur. […]

W wyniku tego potwornego fałszowania takich „spraw”, w wyniku tego, że dawano wiarę różnym oszczerczym „zeznaniom” oraz wymuszonemu oczernianiu siebie i innych, zginęło wiele tysięcy uczciwych, niewinnych komunistów. W taki sam sposób zostały sfabrykowane „sprawy” wybitnych działaczy partyjnych, państwowych – Kosiora, Czubara, Postyszewa, Kosariewa1 i innych […]

Przyjęła się wstępna praktyka polegająca na tym, że w NKWD sporządzano wykazy osób, których sprawy podlegały rozpatrzeniu przez Kolegium Wojskowe, i z góry ustalano wymiar kary. Wykazy te Jeżów wysyłał do Stalina osobiście w celu zatwierdzenia proponowanych kar. W latach 1937-1938 skierowano do Stalina 383 takie wykazy, obejmujące wiele tysięcy pracowników partyjnych, radzieckich, komsomołskich, wojskowych i gospodarczych i uzyskano jego sankcję […]

Oskarżamy Jeżowa o zwyrodniałe praktyki 1937 roku, i słusznie. Ale trzeba odpowiedzieć na takie pytania: czy mógł sam Jeżów bez wiedzy Stalina aresztować na przykład Kosiora? Czy była wymiana poglądów lub uchwała Biura Politycznego w tej sprawie?

Nie, nie było, tak samo jak nie było w innych tego rodzaju sprawach. Czy mógł Jeżów decydować o tak ważnych sprawach, jak los wybitnych działaczy partii? Nie, byłoby naiwnością uważać to za dzieło rąk samego Jeżowa. Jasne jest, że o takich sprawach decydował Stalin, że bez jego wskazówek, bez jego sankcji Jeżów nie mógłby nic zrobić. […]

Był on głównym prokuratorem w tych sprawach. Stalin nie tylko udzielał zezwoleń, lecz z własnej inicjatywy wydawał polecenia w sprawie aresztowań. Trzeba to powiedzieć, aby dla delegatów na Zjazd było wszystko jasne, aby mogli właściwie to ocenić i wyciągnąć odpowiednie wnioski. […]

Kiedy Stalin mówił, że należy tego a tego aresztować, to trzeba było przyjmować na wiarę, że to jest „wróg ludu”. A banda Berii, która rządziła się w organach bezpieczeństwa państwowego, wyłaziła ze skóry, aby wykazać winę aresztowanych osób, prawdziwość sfabrykowanych przez siebie materiałów. A jakie dowody podawano? Przyznanie się aresztowanych. I sędziowie śledczy uzyskiwali te „przyznania się”. Ale w jaki sposób może człowiek przyznać się do przestępstw, których nigdy nie popełnił? Tylko w jeden sposób – przez stosowanie fizycznych metod oddziaływania, przez tortury, pozbawienie świadomości, pozbawienie rozsądku, pozbawienie godności ludzkiej. W ten sposób uzyskiwano rzekome „przyznanie się”.

Kiedy fala masowych represji w 1939 roku zaczęła słabnąć, kiedy kierownicy terenowych organizacji partyjnych zaczęli oskarżać pracowników NKWD o stosowanie metod fizycznego oddziaływania wobec aresztowanych – Stalin wystosował 20 stycznia 1939 roku szyfrowaną depeszę do sekretarzy komitetów obwodowych i krajowych, do KC narodowych partii komunistycznych, komisarzy ludowych spraw wewnętrznych i naczelników urzędów NKWD. Depesza ta brzmiała: „KC WKP(b) wyjaśnia, że stosowanie metod fizycznego oddziaływania w praktyce NKWD jest dopuszczalne od 1937 roku na mocy zezwolenia KC WKP(b)… Wiadomo, że wszystkie wywiady burżuazyjne stosują metody oddziaływania fizycznego wobec przedstawicieli proletariatu socjalistycznego i stosują je przy tym w formach najbardziej skandalicznych. Powstaje pytanie, dlaczego wywiad socjalistyczny powinien być bardziej humanitarny wobec zaciekłych agentów burżuazji, wobec śmiertelnych wrogów klasy robotniczej i kołchoźników. KC WKP(b) uważa, że metoda oddziaływania fizycznego powinna być obowiązkowo stosowana również nadal, jako wyjątek, wobec jawnych i zaciętych wrogów ludu, jako metoda całkowicie słuszna i celowa”.

Tak więc najbardziej brutalne łamanie praworządności socjalistycznej, torturowanie i znęcanie się, prowadzące, jak wyżej stwierdzono, do szkalowania i samooczerniania się niewinnych ludzi, były sankcjonowane przez Stalina w imieniu KC WKP(b).

Niedawno, zaledwie kilka dni przed obecnym Zjazdem, wezwaliśmy na posiedzenie Prezydium KC i przesłuchaliśmy sędziego śledczego Rodosa , który w swoim czasie prowadził śledztwo i przesłuchiwał Kosiora, Czubara i Kosariewa. Jest to nikczemny człowiek, o ptasim mózgu, pod względem moralnym dosłownie wyrodek. […]

Na posiedzeniu Prezydium KC oświadczył nam, co następuje: „Powiedziano mi, że Kosior i Czubar są wrogami ludu, dlatego ja, jako sędzia śledczy, musiałem wydobyć od nich przyznanie się, że są wrogami”.

Mógł on doprowadzić do tego tylko drogą długotrwałych tortur, co też robił, otrzymując szczegółowe instrukcje od Berii. Trzeba powiedzieć, że na posiedzeniu Prezydium KC Rodos cynicznie oświadczył: „Uważałem, że wykonuję polecenie partii”. Oto jak wykonywano praktycznie polecenia Stalina w sprawie stosowania wobec aresztowanych metod oddziaływania fizycznego […].

Jednoosobowa władza Stalina doprowadziła do ciężkich następstw w czasie Wielkiej Wojny Narodowej.

Jeśli wziąć liczne nasze powieści, filmy i „studia naukowe” historyczne, to w sposób wprost nieprawdopodobny przedstawia się w nich rolę Stalina w Wojnie Narodowej. Kreśli się zazwyczaj następujący schemat: Stalin wszystko przewidział. Armia Radziecka, omalże na podstawie z góry opracowanego przez Stalina planu strategicznego, prowadziła taktykę tzw. „aktywnej obrony”, tj. taktykę, która jak wiadomo, dopuściła Niemców pod Moskwę i Stalingrad. Stosując taką taktykę, armia radziecka rzekomo tylko dzięki geniuszowi Stalina przeszła do ofensywy i rozgromiła wroga. Epokowe zwycięstwo, odniesione przez siły zbrojne Kraju Rad, przez nasz bohaterski naród, przypisuje się w tego rodzaju powieściach, filmach i „studiach naukowych” całkowicie geniuszowi Stalina. […]

Jakie są fakty w tej sprawie?

Przed wojną w naszej prasie i w całej pracy polityczno-wychowawczej górował chełpliwy ton: jeśli wróg napadnie na świętą ziemię radziecką, to na cios wroga odpowiemy potrójnym ciosem, a wojnę będziemy prowadzić na terytorium wroga i wygramy ją, ponosząc nieduże straty. […]

W toku wojny i po wojnie Stalin wysunął tezę, że tragedia, którą przeżył nasz naród w pierwszym okresie wojny, jest rzekomo wynikiem „niespodziewanej” napaści Niemców na Związek Radziecki. Ale przecież, towarzysze, to całkowicie nie odpowiada rzeczywistości. […] Liczne fakty z okresu przedwojennego wymownie świadczyły, że Hitler poświęca wszystkie swe wysiłki temu, by rozpętać wojnę przeciwko państwu radzieckiemu, i że skoncentrował wielkie jednostki wojskowe, w tym także jednostki pancerne, w pobliżu granic radzieckich.

Z opublikowanych obecnie dokumentów wynika, że już 3 kwietnia 1941 roku, Churchill za pośrednictwem ambasadora angielskiego w ZSRR, Crippsa, uprzedzał osobiście Stalina, że wojska niemieckie rozpoczęły nową dyslokację, przygotowując się do napaści na Związek Radziecki. Rozumie się samo przez się, że Churchill nie zrobił tego bynajmniej z powodu przyjaznych uczuć wobec narodu radzieckiego. […] Jednakże Stalin nie brał pod uwagę tych ostrzeżeń. Co więcej, Stalin polecał, by nie dowierzano informacjom tego rodzaju, by rzekomo nie sprowokować rozpoczęcia działań wojennych. […]

Mimo tych niezwykle ważnych sygnałów nie podjęto dostatecznych kroków, by dobrze przygotować kraj do obrony i wykluczyć moment zaskoczenia.

Czy mieliśmy czas i możliwości dokonania takich przygotowań? Tak, mieliśmy czas i możliwości. Przemysł nasz był już na takim poziomie, że mógł w pełni zaopatrzyć armię radziecką we wszystko, co jej było potrzebne. […]

Gdyby przemysł nasz został w porę należycie zmobilizowany do zaopatrzenia armii w broń i niezbędny sprzęt, to ponieślibyśmy niepomiernie mniej ofiar w tej ciężkiej wojnie, Jednakże mobilizacji takiej nie przeprowadzono na czas. I już w pierwszych dniach wojny okazało się, że armia nasza jest źle uzbrojona, że nie mieliśmy dostatecznej ilości artylerii, czołgów i samolotów dla odparcia wroga.

Nauka i technika radziecka wyprodukowały przed wojną wspaniałe wzory czołgów i artylerii. Ale nie zorganizowano masowej produkcji tego wszystkiego i w istocie rzeczy przystąpiliśmy do modernizacji uzbrojenia armii dopiero w sam przeddzień wojny. Wskutek tego w chwili napaści wroga na ziemię radziecką nie mieliśmy dostatecznej ilości ani starego sprzętu, który wycofaliśmy z uzbrojenia, ani nowego sprzętu, który zamierzaliśmy wprowadzić. […]

Tak przedstawiała się sprawa z uzbrojeniem. Nie można nie wspomnieć w związku z tym np. o takim fakcie. Krótko przed napaścią wojsk hitlerowskich na Związek Radziecki Kirponos, będący dowódcą Kijowskiego Specjalnego Okręgu Wojskowego (zginął on później na froncie), napisał do Stalina, że armie niemieckie podeszły do Bugu, przygotowują się usilnie do ataku i w najbliższym czasie prawdopodobnie przejdą do ofensywy. W związku z tym wszystkim Kirponos proponował stworzenie mocnej obrony, wysiedlenie z rejonów nadgranicznych 300 000 ludzi i stworzenie tam kilku potężnych umocnionych stref: wykopanie rowów przeciwczołgowych, budowę schronów dla żołnierzy itd.

Na propozycje te odpowiedziano z Moskwy, że jest to prowokacja, że nie należy przeprowadzać żadnych prac przygotowawczych na granicy, że nie należy dawać Niemcom pretekstu do rozpoczęcia przeciwko nam działań wojennych. Toteż granice nasze nie były należycie przygotowane do odparcia wroga. […]

Jak widzicie, ignorowano wszystko: i ostrzeżenia poszczególnych dowódców wojskowych, i zeznania zbiegów z armii nieprzyjacielskiej, a nawet jawne działania wroga. […]

Bardzo ciężkie następstwa, zwłaszcza dla początkowego okresu wojny, miała także ta okoliczność, że w ciągu lat 1937-1941 wskutek podejrzliwości Stalina unicestwiono na podstawie oszczerczych oskarżeń wielu dowódców wojskowych i pracowników politycznych. W ciągu tych lat zastosowano represje wobec kilku warstw kadr dowódców, począwszy dosłownie od kompanii i batalionu, a skończywszy na wyższych ośrodkach wojskowych, w tym prawie całkowicie zlikwidowano te kadry dowódców, które zdobyły pewne doświadczenie w prowadzeniu wojny w Hiszpanii i na Dalekim Wschodzie.

Polityka zakrojonych na szeroką skalę represji wobec kadr wojskowych doprowadziła także do tego, że podważała podstawę dyscypliny wojskowej, ponieważ w ciągu kilku lat dowódców wszystkich stopni, a nawet żołnierzy w komórkach partyjnych i komsomolskich, uczono, by „demaskowali” swoich starszych dowódców jako ukrytych wrogów. Jest rzeczą naturalną, że wywarło to ujemny wpływ w pierwszym okresie wojny na stan dyscypliny wojskowej. […]

Byłoby niesłuszną rzeczą nie wspomnieć, że po pierwszych ciężkich niepowodzeniach i klęskach odniesionych na frontach Stalin uważał, że nastąpił koniec. W jednej z rozmów w owych dniach powiedział on: Wszystko, co stworzył Lenin, zaprzepaściliśmy bezpowrotnie […].

Stalin był bardzo daleki od zrozumienia realnej sytuacji, jaka kształtowała się na frontach. Jest to naturalne, ponieważ podczas całej Wojny Narodowej nie był ani na jednym odcinku frontu, ani w żadnym z wyzwolonych miast, jeśli nie liczyć króciutkiego wyjazdu na Szosę […]. Równocześnie Stalin mieszał się bezpośrednio do przebiegu operacji i wydawał rozkazy, które często nie uwzględniały realnej sytuacji na danym odcinku frontu i nie mogły nie doprowadzić do olbrzymich strat w ludziach. […]

Wiele krwi kosztowała nas także taktyka, na którą nalegał Stalin, nie znając istoty prowadzenia operacji bojowych, gdy udało się powstrzymać przeciwnika i przejść do ofensywy.

Wojskowi wiedzą, że już od końca 1941 roku zamiast prowadzenia wielkich operacji manewrowych z obchodzeniem przeciwnika z flank i przenikaniem na jego zaplecze, Stalin domagał się nieustannych ataków czołowych i zdobywania jednej wsi za drugą. Ponosiliśmy z tego powodu olbrzymie straty […]

Tym bardziej był haniebny fakt, że po naszym wielkim zwycięstwie nad wrogiem, które kosztowało nas tak wiele, Stalin zaczął gromić wielu spośród dowódców, którzy wnieśli niemały wkład do sprawy zwycięstwa nad wrogiem, ponieważ Stalin wykluczał wszelką możliwość, by zasługi zdobyte na frontach były przypisywane komukolwiek poza nim samym. Stalin interesował się bardzo oceną tow. Żukowa jako dowódcy wojskowego. […] Po wojnie Stalin zaczął opowiadać o Żukowie wszelkiego rodzaju bajdy, […] by pomniejszyć rolę i zdolności wojskowe marszałka Żukowa.

W związku z tym sam Stalin bardzo gorliwie popularyzował siebie jako wielkiego dowódcę, wszelkimi sposobami wpajał w świadomość ludzi wersję, że wszystkie zwycięstwa odniesione przez naród radziecki w Wielkiej Wojnie Narodowej są wynikiem męstwa, odwagi i geniuszu Stalina i nikogo więcej. Zupełnie jak Kuźma Kriuczkow nadziewał na włócznię od razu 7 osób. […]

Towarzysze! Sięgnijmy do niektórych innych faktów, Związek Radziecki słusznie uważany jest za wzór państwa wielonarodowego, albowiem w praktyce zapewniona została równość i przyjaźń wszystkich narodów, zamieszkujących naszą wielką Ojczyznę.

Tym potworniejsze są akcje, których inicjatorem był Stalin i które stanowią brutalne pogwałcenie podstawowych leninowskich zasad polityki narodowościowej państwa radzieckiego. Mowa jest o masowym przesiedlaniu z miejsc ojczystych całych narodów, w tym również wszystkich komunistów i komsomolców bez żadnego wyjątku, przy czym tego rodzaju akcje wysiedleńcze nie były dyktowane żadnymi względami wojskowymi.

Tak więc już pod koniec roku 1943, gdy na frontach Wielkiej Wojny Narodowej nastąpił trwały przełom na rzecz Związku Radzieckiego, powzięto i zrealizowano decyzję w sprawie wysiedlenia z zajmowanego terytorium wszystkich Karaczajewców. W tym samym okresie, w końcu grudnia 1943 r. taki sam los spotkał całą ludność Autonomicznej Republiki Kałmuckiej. W marcu 1944 r. wysiedlono wszystkich Czeczeńców i Inguszów, Autonomiczna Republika Czeczeńsko-Inguska zaś została zlikwidowana. W kwietniu 1944 r. z terytorium Autonomicznej Republiki Kabardyńsko-Bałkarskiej wysiedlono do odległych miejsc wszystkich Bałkarców, sama zaś Republika przemianowana została na Autonomiczną Republikę Kabardyńską. Ukraińcy uniknęli tego losu dlatego, że jest ich zbyt wielu i nie było ich dokąd wysłać. W przeciwnym razie wysiedliłby on również ich. […]

I oto w tym właśnie czasie powstaje nagle tak zwana „sprawa leningradzka”. Jak obecnie już dowiedziono, sprawa ta została sfabrykowana. Niewinnie zginęli tow. tow. Wozniesieński, Kuzniecow, Rodionow, Popkow i inni.

Jak wiadomo Wozniesieński i Kuzniecow byli wybitnymi i utalentowanymi działaczami. W swoim czasie stali oni blisko Stalina. Wystarczy powiedzieć, że Stalin wysunął Wozniesieńskiego na stanowisko pierwszego zastępcy Przewodniczącego Rady Ministrów, a Kuzniecow został wybrany na Sekretarza Komitetu Centralnego. Już sam fakt, że Stalin powierzył Kuzniecowowi nadzór nad organami bezpieczeństwa państwowego, świadczy o zaufaniu, jakim się cieszył […]

Należy stwierdzić, że po wojnie sytuacja jeszcze bardziej się skomplikowała, Stalin stał się jeszcze bardziej kapryśny, rozdrażniony, brutalny, w szczególności wzrastała jego podejrzliwość. Mania prześladowcza osiągnęła nieprawdopodobne rozmiary. […]

Niesłychaną podejrzliwość Stalina sprytnie wykorzystywał nikczemny prowokator, podły wróg Beria, który wymordował tysiące komunistów, uczciwych ludzi radzieckich. Wysunięcie Wozniesieńskiego i Kuzniecowa przerażało Berię. Jak obecnie zostało stwierdzone, to właśnie Beria „podsuwał” Stalinowi przez siebie i swoich zauszników materiały w postaci anonimowych listów, w formie różnych plotek i rozmów […]

Powstaje pytanie: dlaczego potrafiliśmy zorientować się w tej sprawie obecnie, a nie uczyniliśmy tego wcześniej, za życia Stalina, aby nie dopuścić do zguby niewinnych ludzi? Dlatego, że Stalin sam kierował „sprawą leningradzką” i większość członków Biura Politycznego z tego okresu nie znała wszystkich okoliczności sprawy i rzecz jasna nie mogła się do niej wtrącać.

Gdy tylko Stalin otrzymał od Berii i Abakumowa pewne materiały, polecił, nie wnikając w istotę tych fałszerstw, przeprowadzić śledztwo w „sprawie” Wozniesieńskiego i Kuzniecowa. Tym samym los ich został już przesądzony.

Pouczająca z tego punktu widzenia jest również sprawa mingrelskiej organizacji nacjonalistycznej, która rzekomo istniała w Gruzji. W sprawie tej, jak wiadomo, powzięte zostały w listopadzie 1951 i w marcu 1952 roku uchwały KC KPZR. Uchwały te powzięte zostały bez omówienia ich w Biurze Politycznym. Stalin osobiście je dyktował. Wysuwały one ciężkie oskarżenia przeciwko wielu uczciwym komunistom. Na podstawie sfałszowanych materiałów twierdzono, że w Gruzji istnieje rzekomo organizacja nacjonalistyczna, która sobie stawia za cel zlikwidowanie władzy radzieckiej w tej republice za pomocą państw imperialistycznych.

W związku z tym aresztowano szereg odpowiedzialnych pracowników partyjnych i radzieckich w Gruzji. […]

I jak się w rzeczywistości okazało, w Gruzji nie było żadnej organizacji nacjonalistycznej. Tysiące niewinnych ludzi radzieckich padło ofiarą samowoli i bezprawia. I wszystko to działo się pod „genialnym” kierownictwem Stalina – „wielkiego syna narodu gruzińskiego”, jak lubili nazywać Gruzini swego rodaka.

Samowola Stalina występowała nie tylko przy decydowaniu o sprawach wewnętrznego życia kraju, lecz również w dziedzinie międzynarodowych stosunków Związku Radzieckiego.

Na lipcowym Plenum KC szczegółowo rozpatrywano przyczyny powstania konfliktu z Jugosławią. Podkreślono przy tym niegodną rolę Stalina. Przecież w „sprawie jugosłowiańskiej” nie było takich problemów, których nie można by było rozstrzygnąć w drodze partyjnej dyskusji wśród towarzyszy. Nie było poważnych podstaw dla powstania tej „sprawy”, było całkiem możliwe niedopuszczenie do zerwania z tym krajem. Nie oznacza to jednak, że przywódcy jugosłowiańscy nie popełniali błędów lub nie mieli niedociągnięć. Ale błędy te i niedociągnięcia zostały w sposób potworny wyolbrzymione przez Stalina, co doprowadziło do zerwania stosunków z zaprzyjaźnionym krajem.

Przypominam sobie pierwsze dni, gdy sztucznie zaczęto rozdmuchiwać konflikt między Związkiem Radzieckim a Jugosławią. Pewnego razu, gdy przyjechałem z Kijowa do Moskwy, zaprosił mnie do siebie Stalin i wskazując na kopię listu, niedawno wysłanego do Tito, zapytał: – Czytałeś? I nie oczekując na odpowiedź, powiedział: – Kiwnę małym palcem – i nie będzie Tito. Zleci… […]

Bez względu na to, ile kiwał Stalin nie tylko małym palcem, ale i wszystkim, czym mógł. Tito nie zleciał. Dlaczego? A dlatego, że w tym sporze z towarzyszami jugosłowiańskimi Tito miał za sobą państwo i naród, który przeszedł surową szkołę walki o swą wolność i niepodległość, naród, który udzielał poparcia swym przywódcom. […]

Należy również przypomnieć sprawę „lekarzy szkodników”. W istocie rzeczy żadnej sprawy nie było, poza oświadczeniem lekarki Timaszuk, która być może pod czyimś wpływem lub z czyjegoś polecenia (wszak była ona nieoficjalnym współpracownikiem organów bezpieczeństwa państwowego) napisała do Stalina list, w którym oświadczyła, iż lekarze stosują rzekomo niewłaściwe metody leczenia.

Wystarczył taki list, aby Stalin od razu wyciągnął wniosek, że w Związku Radzieckim są lekarze szkodnicy, i wydał polecenie aresztowania grupy wybitnych specjalistów medycyny radzieckiej. Osobiście udzielał on wskazówek, jak należy prowadzić śledztwo, jak przesłuchiwać aresztowanych. Powiedział on: akademika Winogradowa zakuć w kajdany, a takiego to bić. Obecny tu jest jako delegat na Zjazd były minister bezpieczeństwa państwowego tow. Ignatjew. Stalin powiedział mu wręcz: – Jeśli nie uzyskacie przyznania się lekarzy, to skrócimy was o głowę. Stalin osobiście wzywał sędziego śledczego, udzielał mu instrukcji, wskazywał metody śledztwa, a metody te były jedne – bić, bić i jeszcze raz bić.

Sprawa została postawiona w ten sposób, iż nikt nie miał możności sprawdzenia faktów, na podstawie których prowadzono śledztwo. Nie było możności sprawdzenia faktów przez kontaktowanie się z ludźmi, którzy przyznawali się do winy.

Czuliśmy jednak, że sprawa aresztowania lekarzy jest nieczysta. Wielu z tych ludzi znaliśmy osobiście, leczyli nas. I gdy po śmierci Stalina zbadaliśmy, jak „sprawę” tę tworzono, to zobaczyliśmy, że jest ona od początku do końca sfabrykowana. Ta haniebna „sprawa” została zmontowana przez Stalina, ale nie zdążył on doprowadzić jej do końca (w swoim zrozumieniu) i dlatego lekarze pozostali przy życiu. Obecnie wszyscy zostali zrehabilitowani, pracują na tych samych stanowiskach co poprzednio, leczą czołowych działaczy, nie wyłączając również członków Rządu, darzymy ich pełnym zaufaniem, a oni rzetelnie, tak jak poprzednio, pełnią swe obowiązki.

W organizowaniu rozmaitych brudnych i haniebnych spraw nikczemną rolę odegrał zajadły wróg naszej partii, agent obcego wywiadu – Beria, który wkradł się w zaufanie Stalina. […]

Czy były sygnały, że Beria jest wrogiem partii? Tak, były. Już w 1937 roku na plenum KC były komisarz ludowy ochrony zdrowia, Kamiński, mówił, że Beria pracował w mussawatowskim wywiadzie. Zaledwie skończyło się plenum KC, a już Kamiński został aresztowany i następnie rozstrzelany. […]

W akcie oskarżenia w sprawie Berii zostały szczegółowo omówione jego zbrodnie. […]

Stary bolszewik, tow. Kiedrow, został uniewinniony przez Kolegium Wojskowe. A mimo to został on rozstrzelany na polecenie Berii. Beria rozprawił się również okrutnie z rodziną tow. Ordżonikidze. Dlaczego? Dlatego, że Ordżonikidze przeszkadzał Berii w realizacji jego nikczemnych planów. Beria oczyszczał sobie drogę, pozbywając się wszystkich ludzi, którzy mogli mu przeszkadzać. Ordżonikidze zawsze był przeciwnikiem Berii, o czym mówił Stalinowi. Zamiast zbadać tę sprawę i podjąć odpowiednie kroki, Stalin dopuścił do zlikwidowania brata Ordżonikidze, a samego Ordżonikidze doprowadził do takiego stanu, że ten zmuszony był zastrzelić się. Oto kim był Beria.

Beria został zdemaskowany przez Komitet Centralny Partii wkrótce po śmierci Stalina. W wyniku szczegółowego przewodu sądowego ustalone zostały potworne zbrodnie Berii i Beria został rozstrzelany.

Nasuwa się pytanie, dlaczego Beria, który likwidował dziesiątki tysięcy działaczy partyjnych i radzieckich nie został zdemaskowany za życia Stalina? Nie został zdemaskowany wcześniej, ponieważ umiejętnie wykorzystywał słabe strony Stalina, podsycając w nim podejrzliwość, we wszystkim dogadzał Stalinowi, działał przy jego poparciu.

Towarzysze! Kult jednostki przybrał tak potworne rozmiary głównie dlatego, że sam Stalin wszelkimi sposobami popierał gloryfikację swej osoby. Świadczą o tym liczne fakty. Jednym z najbardziej charakterystycznych przykładów wychwalania samego siebie i braku elementarnej skromności u Stalina jest wydanie jego Krótkiego życiorysu, który ukazał się w 1948 r.

Książka ta jest wyrazem najbardziej wyuzdanego pochlebstwa, wzorem czynienia z człowieka bóstwa, przekształcania go w nieomylnego mędrca, „największego wodza”, „nieprześcignionego stratega wszystkich czasów i narodów”. Nie znajdowano już innych słów, aby jeszcze bardziej wynosić pod niebiosa Stalina.

Nie ma potrzeby cytować tutaj obrzydliwych pochlebstw, od których roi się ta książka. Trzeba tylko podkreślić, że wszystkie one były aprobowane i redagowane osobiście przez Stalina, a niektóre z nich własnoręcznie dopisane przez niego do makiety książki. […]

W makiecie książki było takie zdanie: „Stalin – to Lenin dnia dzisiejszego”. Zdanie to wydało się Stalinowi niewystarczające, toteż własnoręcznie przerobił je w następujący sposób: „Stalin – to godny kontynuator dzieła Lenina lub, jak mówią w naszej partii, Stalin – to Lenin dnia dzisiejszego” […].

Albo weźmy sprawę nagród stalinowskich. Nawet carowie nie fundowali nagród, które nazwaliby własnym imieniem.

Sam Stalin uznał za najlepszy taki tekst hymnu państwowego Związku Radzieckiego, w którym nie ma ani słowa o partii komunistycznej, jest natomiast następujące bezprzykładne wychwalanie Stalina:
„Wychował nas Stalin w wierności ludowi,
Do wielkich zapalił nas trudów i dzieł”. […]

Przy omawianiu wydarzeń związanych z Rewolucją Październikową i wojną domową w wielu wypadkach sprawę przedstawiano tak, jakoby główna rola wszędzie przypadała Stalinowi, jakoby wszędzie i zawsze Stalin podpowiadał Leninowi, jak i co trzeba robić. Ale przecież to oszczerstwo rzucone na Lenina!

Nie minę się chyba z prawdą, jeśli powiem, że 99% spośród osób tu obecnych mało wiedziało i słyszało o Stalinie przed 1924 rokiem, a Lenina znali w kraju wszyscy; znała go cała partia, cały naród, od dzieci do sędziwych starców […]

Towarzysze! Kult jednostki przyczynił się do rozpowszechnienia w budownictwie partyjnym i działalności gospodarczej wadliwych metod, powodował brutalne naruszenie demokracji wewnątrzpartyjnej i radzieckiej, jałowe administrowanie, różnego rodzaju wypaczenia, zamazywanie braków, lakierowanie rzeczywistości. Rozpleniło się u nas niemało pochlebców, specjalistów od hurraoptymizmu i mydlenia oczu.

Nie wolno nie widzieć również tego, że wskutek licznych aresztowań przeprowadzonych wśród działaczy partyjnych, radzieckich i gospodarczych wielu naszych pracowników zaczęło pracować nieśmiało, wykazywało nadmierną ostrożność, obawiało się wszystkiego co nowe, bało się własnego cienia, zaczęło wykazywać mniej inicjatywy w pracy.

A weźmy uchwały organów partyjnych i radzieckich. Zaczęto je sporządzać według szablonu, częstokroć bez uwzględnienia konkretnej sytuacji. Doszło do tego, że działacze partyjni i inni na najmniejszych nawet posiedzeniach, we wszystkich sprawach wygłaszali przemówienie z papierka. Wszystko to rodziło niebezpieczeństwo zurzędniczenia pracy partyjnej i radzieckiej, biurokratyzacji aparatu.

Oderwanie Stalina od życia, fakt, że nie znał on prawdziwego stanu rzeczy w terenie, można dobrze wykazać na przykładzie kierowania rolnictwem. Wszyscy, którzy choć trochę interesowali się sytuacją w kraju, widzieli ciężką sytuację w rolnictwie, a Stalin tego nie dostrzegał. Czy mówiliśmy o tym Stalinowi? Tak, mówiliśmy, ale on nas nie popierał. Dlaczego tak się stało? Dlatego, że Stalin nigdzie nie wyjeżdżał, nie spotykał się z robotnikami i kołchoźnikami i nie znał rzeczywistej sytuacji w terenie.

Kraj i rolnictwo poznawał tylko z filmów. A filmy upiększały, lakierowały istniejący stan rzeczy w rolnictwie. […]

W.I. Lenin inaczej patrzył na życie, był zawsze ściśle związany z ludem; przyjmował u siebie delegatów chłopskich, często przemawiał na zebraniach w fabrykach, jeździł na wieś, rozmawiał z chłopami.

Stalin odgrodził się od ludu, nigdzie nie wyjeżdżał. I to trwało dziesiątki lat. Ostatni raz wyjechał na wieś w styczniu 1928 r., kiedy udał się na Syberię w sprawie dostaw zboża. Skądże mógł znać sytuację na wsi? […]

Niektórzy towarzysze mogą zapytać: gdzie byli członkowie Biura Politycznego KC, dlaczego w porę nie wystąpili przeciwko kultowi jednostki i robią to dopiero w ostatnich czasach?

Przede wszystkim trzeba uwzględnić fakt, że członkowie Biura Politycznego zapatrywali się na te sprawy w różny sposób w rozmaitych okresach. Początkowo wielu z nich aktywnie popierało Stalina, gdyż Stalin jest jednym z najmocniejszych marksistów, a jego logika, siła i wola wywierały wielki wpływ na kadry, na pracę partii.

Wiadomo, że Stalin po śmierci Lenina, zwłaszcza w pierwszych latach czynnie walczył o leninizm przeciwko wrogom nauki leninowskiej i tym, którzy ją wypaczali. Biorąc za punkt wyjścia naukę leninowską, partia ze swym Komitetem Centralnym na czele rozwinęła na wielką skalę pracę nad socjalistyczną industrializacją kraju, kolektywizacją rolnictwa, urzeczywistnieniem rewolucji kulturalnej. W owym czasie Stalin zdobył popularność, sympatię i poparcie. […]

Jak już stwierdziliśmy, wiele decyzji podejmowano jednoosobowo lub obiegiem, bez kolektywnego omówienia. […]

Poważnie obniżano rolę Biura Politycznego KC, dezorganizowano jego pracę przez tworzenie wewnątrz Biura Politycznego rozmaitych komisji – tzw. „piątek”, „szóstek”, „siódemek”, „dziewiątek” […].

Stalin miał widocznie swoje plany rozprawiania się ze starymi członkami Biura Politycznego. Nieraz mówił, że trzeba zmieniać członków Biura Politycznego. Jego wniosek po XIX Zjeździe o wybraniu 25 osób do Prezydium Komitetu Centralnego miał na celu usunięcie starych członków Biura Politycznego i wprowadzenie mniej doświadczonych, aby ci wychwalali go na wszelkie sposoby. […]

Towarzysze! Musimy zdecydowanie raz na zawsze obalić kult jednostki, wysnuć odpowiednie wnioski w dziedzinie pracy zarówno ideologiczno-teoretycznej, jak i praktycznej […].

W związku z tym będziemy musieli dokonać wielkiej pracy, aby z pozycji marksizmu-leninizmu krytycznie rozpatrzyć i skorygować szeroko rozpowszechnione błędne poglądy związane z kultem jednostki w dziedzinie historii, filozofii, ekonomii i innych nauk, jak również w dziedzinie literatury i sztuki. Należy w szczególności w najbliższym czasie opracować pełnowartościowy, zredagowany z naukowym obiektywizmem marksistowski podręcznik historii naszej partii, podręczniki historii społeczeństwa radzieckiego, książki dotyczące dziejów wojny domowej i Wielkiej Wojny Narodowej.

Po drugie, konsekwentnie i wytrwale kontynuować prowadzoną w ostatnich latach przez Komitet Centralny Partii pracę nad jak najściślejszym przestrzeganiem we wszystkich organizacjach partyjnych od góry do dołu leninowskich zasad kierownictwa partyjnego, a przede wszystkim naczelnej zasady kolegialności kierownictwa, nad przestrzeganiem norm życia partyjnego, zawartych w statucie naszej partii, nad rozwojem krytyki i samokrytyki.

Po trzecie, w pełni przywrócić leninowskie zasady radzieckiego demokratyzmu socjalistycznego, wyrażone w Konstytucji Związku Radzieckiego, zwalczać samowolę osób nadużywających władzy. Należy do końca naprawiać zło, spowodowane aktami gwałcenia rewolucyjnej praworządności socjalistycznej, jakie nagromadziły się przez dłuższy czas wskutek ujemnych następstw kultu jednostki.

.

Kominform powstał w Szklarskiej Porębie

Inne z sekcji 

Fraszki Jana Zacharskiego: „Druga tura”

. Jan Zacharski .   Przysłowie Wyborco, pamiętać chciej, Baba z wozu, koniom lżej, Jest tego przysłowia wynikiem, Że Bodnar przegrała z Sutrykiem. Moment W radosnym się znalazł Sutryk momencie, Jest druga kadencja, panie prezydencie. Cele Wyborcze sobie postawili cele Jacka Sutryka współobywatele, Dla jego wrogów to chwila ponura, Bowiem zwycięska była druga tura. Odpowiednia […]

Berlinerschloss – dawnych Prus chwała. Historia na nowo odczytana

Wojciech W. Zaborowski   Betonowy kloc nad Szprewą w centrum Berlina w niczym jeszcze nie przypomina ani dawnej stylowej bryły cesarsko-królewskiego zamku zaprojektowanego przez mistrza barokowej architektury berlińskiej Andreasa Schlütera (1659–1714), ani wizji współczesnych architektów, którzy podjęli się rekonstrukcji obiektu (Biuro Architektoniczne Franco Stella z Vicenzy we Włoszech). Rzadko też któremu z przechodniów ów surowy […]