Artykuły

Garibaldi na Sycylii. List z Milazzo do przyjaciela

   .

W cyklu dokumenty historyczne, prezentujemy list Aleksandra Dumas, który był naocznym świadkiem walk o twierdzę w Milazzo stoczonej przez oddziały Garibaldiego z wojskami Królestwa Obojga Sycylii.

Aleksander Dumas

.

W 1860 roku G. Garibaldi wylądował wraz ze swoim, liczącym 1000 ludzi oddziałem na Sycylii, jego celem było zniszczenie Królestwa Obojga Sycylii i zajęcie Państwa Papieskiego, doprowadzając w konsekwencji do Zjednoczenia Italli.

Jedną z niezwykle krwawych i zaciętych bitew tej kampanii był szturm twierdzy w Milazzo, na północno-zachodnim wybrzeżu Sycylii.

Prezentujemy list znanego francuskiego pisarza Aleksandra Dumasa – syna, który był świadkiem tych wydarzeń.

 

List ten datowany jest z Milazzo pod datą 21 lipca. [1]

Wielka bitwa, wielkie zwycięstwo; 7000 neapolitańczyków pierzchło przed 2500 Włochami.  [2]    Sądziłem, że ta wiadomość będzie dobrem lekarstwem na twoja ranę i dlatego pisze do ciebie pod ogniem dział, które rzucają kule ( muszę im oddać tą sprawiedliwość, że bardzo niezręcznie ) na statek  „Ville d’Edymburg” i na twojego sługę. Podczas gdy Bosco marnuje proch, mamy czas pogawędzić, gawędzimy zatem:

      Byłem wczoraj w Katanii i dowiedziałem się, że z Messyny wysłano kolumnę, która się ma spotkać z naszym Medici, wiadomość otrzymana od konsula francuskiego w Messynie potwierdziła tę pogłoskę. Natychmiast podnieśliśmy kotwicę w nadziei, że przybędziemy na czas do Milazzo, aby zobaczyć bitwę i istotnie, na trzeci dzień, w chwili kiedyśmy wchodzili w zatokę wschodnią bój się rozpoczął. Możesz wierzyć prawdziwości faktów, bo sam patrzyłem na nie.

      Jenerał Garibaldi odpłynął dnia 18 z Palermo, a 19 przybył do obozu  Meri, gdzie od dwóch dni były cząstkowe bójki, zaledwie stanąwszy na lądzie odbył przegląd wojsk generała Medici, gdzie żołnierze przyjęli go z entuzjazmem. Nazajutrz o świcie całe wojsko wyruszyło dla atakowania Neapolitańczyków, którzy wyszli z miasta i twierdzy Milazzo.

      Malenchini dowodził prawem skrzydłem, jenerałowie Medici i Cosenz środkiem, lewe skrzydło złożone z kilku tylko kompanii  weszło na linię jedynie, aby zasłaniać środek i prawą stronę od niespodziewanych napaści. Jenerał Garibaldi zajął miejsce w środku, to jest w miejscu, gdzie spodziewał się, że walka będzie najsilniejsza. Ogień rozpoczął się na linii Meri i Milazzo.  Przednia straż neapolitańska została ukryta w zaroślach, w których znajdowała się jakby w bezpiecznym miejscu.

      Po kwadransie ognia karabinowego, na prawem skrzydle, znaleźliśmy się przed linią neapolitańską z pierwszej pozycji. Tymczasem pierwszy oddział wypędzał nieprzyjaciół z domów, w których się rozsiedli. Trudność gruntu nie dopuściła  posiłkom zdążyć na czas. Bosco miał 6000 ludzi przeciw pięciu czy sześciu set oblegających, którzy zmusili go do cofnięcia, ale później musieli się także cofnąć przed przemagającą liczbą. Jenerał posłał natychmiast po posiłki, jak tylko przybyły uderzono zaraz na nieprzyjaciela ukrywającego się w trzcinach i zaroślach figowych, co było wielką niekorzyścią dla Włochów, którzy chcieli uderzyć z bagnetem w ręku. Medici postępujący na czele swoich żołnierzy miał konia zabitego pod sobą. Cosenz został postrzelony w szyję kulą już osłabłą i upadł. Sądzono, że jest śmiertelnie raniony, ale wnet podniósł się wołając: < Niech żyją Włochy >. Rana jego jest bardzo lekka.

       Garibaldi stanął na czele karabinierów genueńskich z kilku gidami dla uderzenia na Neapolitańczyków z boku, odcinając tym sposobem odwrót niezmiernej liczbie, ale trafił na działa, które przeszkodziły temu manewrowi.

      Wtedy Nissori i kapitan Statella rzucili się z oddziałem 50 ludzi. Jenerał Garibaldi stanął na czele i kierował atakiem. Działa sypały kartaczami o dwadzieścia kroków. Skutek był straszny, ledwie sześciu ludzi pozostała na miejscu. Jenerał Garibaldi miał podeszwę u buta i strzemię oderwane kulą działową. Koń jego ranny nie dał sobą kierować, musiał on porzucić go i swój rewolwer. Major Breda i jego trębacz ponieśli rany, obok nich padł Nissori z koniem ranionym. Statella stał niezachwiany wśród huraganu kul, wszyscy inni polegli lub odnieśli rany.

        Jenerał widząc niepodobieństwo dostania z frontu działa, które takie zrządziło szkody, rozkazał pułkownikowi Dunne, aby oddzielił kilka kompanii i rzucił się przez zarośla trzcinowe, zarazem polecono Nissoriemu i Statelli, aby jak tylko tam przejdą przez zarośla, wskoczyli na mur naprzeciwko się znajdujący i stamtąd rzucali się na działa, które zapewne będą niedaleko.

        Poruszenie to zostało wykonane przez dwóch oficerów i 50 żołnierzy, którzy z nimi pospieszyli z zapałem, ale pierwszą osobą, którą postrzegli przybywszy na miejsce był jenerał Garibaldi stojący ze szpada w ręku.

       W tej chwili działo brzmi i zabija kilku ludzi, ale inni rzucają się na działo i uprowadzają ku swoim.

       Piechota neapolitańska rozsunęła się, przepuszczając oddział jazdy, który chciał odebrać uprowadzone działo. Ludzie pułkownika Dunne,nie nawykli do ognia, rozdzielili się na dwie strony drogi, zamiast wytrzymać szarżę i przyjąć ja bagnetami. Po jednej stronie zatrzymał ich lasek figowy, po drugiej mur. Jazda przebiegła jak wicher, a Sycylijczycy dają ognia z obu stron, ochłonąwszy z chwilowego wahania. Na huk karabinów z jednej i drugiej strony oficer neapolitański zatrzymuje się i chce się cofnąć, ale znajduje się zamkniętym między Garibaldim, Nissorim, Satellą i pięciu lub sześciu  żołnierzami. Jenerał skoczył do cugli konia wołając; Poddaj się! W odpowiedzi oficer zadaje raz, który jenerał paruje i cięciem rani go w szyję. Oficer pada. Kilka pałaszy wznosi się nad jenerałem, który rani jednego z atakujących, Nissori trzema strzałami zabija dwóch innych, a trzeciemu konia. Statella nie próżnuje i też jednego sprząta. Żołnierz jeden straciwszy konia rzuca się do szyi Nissoriego, który strzałem z rewolweru trupem go kładzie.

       Podczas tej walki olbrzymów, jenerał Garibaldi zgromadza swoich rozproszonych ludzi, szarżuje z niemi, mordując lub biorąc w niewole wszystkich jeźdźców, przy pomocy reszty głównego oddziału razi bagnetem Neapolitańczyków, Bawarów i Szwajcarów. Neapolitańczycy pierzchają, Bawarowie i Szwajcarzy trzymają się chwilę, ale także w końcu zmykają. Walka skończona, ale zwycięstwo jeszcze nie jest; jednak bohater Włoch tego dopełni.

       Cała armia neapolitańska idzie ku Milazzo, Sycylijczycy ścigają za nią, aż do pierwszych domów miasta. Działa okrętowe zaczynają się mieszać do walki. Milazzo zbudowane jest na dwóch półwyspach. Walka rozpoczęta przy wschodniej stronie zatoki z wolna przenosi się na zachodnią. Stała tam dawna fregata < Veloce >. jenerał Garibaldi przypomina sobie, iż niegdyś był marynarzem, rzuca się na pokład fregaty, i stamtąd dominuje nad bitwą. Oddział piechoty i jazdy neapolitańskiej wyszedł z twierdzy nieść pomoc wojsku królewskiemu; Garibaldi sypnął na nich kartaczami z jednego działa, neapolitańczycy umknęli nie czekając drugiego strzału. Rozpoczyna się walka pomiędzy cytadelą i fregatą. Garibaldi widzi, że mu się udało zwrócić na siebie ogień twierdzy, rzuca się w szalupę z dwudziestu ludźmi, wysiada na ląd i miesza się do lądowej bitwy.

     Ogień karabinowy trwa jeszcze godzinę i na koniec Neapolitańczycy z domu do domu cofają się do zamku.

     Patrzałem na to wszystko z pokładu statku, niecierpliwie czekając, żeby zobaczyć jenerała. Noc zapadła, wysiadłem na ląd i przy ostatnim odgłosie strzału karabinowego weszliśmy do Milazzo.

     Nie podobna wyobrazić sobie nieporządku i popłochu panującego w mieście. Trupy zalegały ulice, dom konsula francuskiego zapełniony był rannymi i umierającymi, jenerał Cosenz był w liczbie rannych. Od nikogo nie mogłem się dowiedzieć, gdzie jest Medici i Garibaldi, nareszcie major cenni ofiarował się zaprowadzić mnie do jenerała. Znaleźliśmy go pod wystawą jednego kościoła, otoczonego swoim sztabem. Leżał w przedsionku, oparty głową o próg i spał znużony. Przy nim stała wieczerza, kawał chleba i dzbanek wody [3]

[1]Cytat według wersji zamieszczonej w „Gazecie Warszawskiej” nr 201 z 1860 r..

[2] Jest to parafraza depeszy cesarza Napoleona, a dotyczącej zwycięstwa w bitwie pod Solferino w roku 1859. Dumas myli się i podaje nieprawdziwe dane dotyczące ilości żołnierzy biorących udział w bitwie. Ówczesna prasa podawała, iż   wojsko sycylijskie liczyło około 8000 ludzi, Neapolitańczycy zaś wystawili do walki 6000 żołnierzy. Dane te były jednak znacznie zawyżone, przyjmuje się, że Sycylijczyków było około 6000, a  Neapolitańczyków 3400.

A. Dumas, List z Milazzo do przyjaciela, „Gazeta Warszawska” nr 201 z 1860 r. Porównaj też „Czas” nr 176 z 1860 r.

.

Opowieści Grzegorza Wojciechowskiego: Sycylijskie wędrówki. Noto – jedno z najpiękniejszych miast Sycylii

Opowieści Grzegorza Wojciechowskiego: Bitwa morska pod Navarino 1827

Wiosna Ludów na Sycylii. Zdobycie Mesyny przez gen. Filangieri

Opowieści Grzegorza Wojciechowskiego: Lipara – miejsce politycznego zasłania

Opowieści Grzegorza Wojciechowskiego: Mity sycylijskie. O Dedalu oraz królach Minosie i Kokalosie

Opowieści Grzegorza Wojciechowskiego: Taormina sycylijska perła położona w cieniu Etny

Inne z sekcji 

Wybory 2024: Dolnośląska dogrywka

. Grzegorz Wojciechowski .   Już w niedzielę 21 kwietnia zostaną wybrani prezydenci i burmistrzowie wielu miast oraz wójtowie gmin. W ten sposób zakończy się kolejny etap maratonu wyborczego; ostatni – wybory do Parlamentu Europejskiego odbędzie się już za siedem tygodni. We Wrocławiu wina Tuska. Tak. Platforma Obywatelska w wyborach do Rady Miasta uzyskała 42,13 […]

Bohater getta – kawaler Virtuti Militari

. Lucjan Blit . „Wódz Naczelny nadał 18 lutego 1944 roku pośmiertnie srebrny Krzyż Virtuti Militari inż. Michałowi Klepfiszowi z Warszawy”. Ten krzyż nie zawiśnie na jego grobie. Grób ten pozostanie nieznany, jak prawie wszystkie groby żołnierzy wielkiej Armii Podziemnej w Kraju. Dziwnie, jak sława szła za młodym Michałem. A on sam był zaprzeczeniem wszelkiej za nią pogoni. […]