Artykuły

Kim pan jest kapitanie Tom? cz. 1

.

Dr Mirosław Małecki

.

Było kwietniowe popołudnie 1943 roku. Przed okazały budynek apteki w Przysusze  ( Krais Tomaszów Mazowiecki  Dystrykt Radom ) zajechał samochód osobowy na niemieckich numerach rejestracyjnych. Wysiadł z niego około trzydziestoletni mężczyzna o wysportowanej sylwetce. Dla mieszkańców miasteczka nie było tajemnicą, że ten gość był jakąś wysoką figurą w radomskiej konspiracji. Chociaż, z drugiej strony, wiedzą powszechną  był fakt jego dziwnych układów z Niemcami. Formalnie był zatrudniony w firmie „TERRAS”, która budowała strategiczną drogę z Piotrkowa Trybunalskiego do Radomia. Jeździł jednak niemieckim samochodem ,który tankował bez ograniczeń, mając specjalne talony niemieckiej żandarmerii. Podczas kontroli drogowych przedstawiał  papiery, które powodowały respekt kontrolujących.

Przysuskiego aptekarza – Stanisława Pawelskiego pseudonim „Roch”- odwiedzał średnio co tydzień. Spotykał się także z granatowym policjantem – Szczepanem Smerdzyńskim.  Ci znani i szanowani obywatele Przysuchy byli czołowymi konspiratorami Narodowej Organizacji Wojskowej, a następnie Narodowych Sił Zbrojnych w miasteczku. Współpracowali  z owianym legendą – pochodzącym z nieodległej wsi Zygmuntów – zawodowym bosmanmatem służącym niegdyś na ORP „ Burza”, Józefem Woźniakiem. Po zakończeniu walk, w czasie  kampanii wrześniowej znalazł się w Oddziale Wydzielonym Wojska Polskiego majora Dobrzańskiego ps. Hubal.  Następnie podjął nieudaną przedostania się do armii tworzonej przez gen. Władysława Sikorskiego we Francji. Po tych niepowodzeniach powrócił w rodzinne strony i szybko nawiązał kontakt z tworzącą się na terenie dawnego powiatu opoczyńskiego konspiracją narodową. Szybko stał się postrachem wszelkiego autoramentu bandytów, kolaborantów, donosicieli i zdrajców. Za przestępstwa można było otrzymać karę chłosty lub kulę w łeb. Sam też wsławił się kilkoma brawurowymi akcjami na okupantów niemieckich.

Przysuszanie  wiedzieli, że przyjezdny posługiwał się  nazwiskami: Jerzy Tom, Herbert Jung,  Tomasz Zan. Przez wiele powojennych lat, nawet Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego nie było w stanie ustalić kim był. Obecnie wiemy, że nazywał się Hubert(Herbert) Jura. Urodził się 2 lipca 1916 roku w  miejscowości Lindenrode (  Lipinkach Łużyckich )  w polsko – niemieckiej rodzinie. Jego ojciec, już w wolnej Polsce , był kierownikiem kilku urzędów pocztowych. W związku z tym młody Hubert uczęszczał do kilku gimnazjów.

W roku 1939 walczył na Wschodzie RP i tam dostał się do niewoli radzieckiej. Zarejestrował się jako szeregowiec i w ten sposób ocalił swoje życie. Na mocy porozumień Hitler – Stalin został wydany, jako obywatel urodzony na terenie państwa niemieckiego, Niemcom. Tam trafił do oflagu z którego został zwolniony. Następnie wyjechał do Biłgoraja i  nawiązał kontakt ze Związkiem Walki Zbrojnej. Przyjął pseudonim „Bob”. Po przekształceniu  w 1942 roku ZWZ w Armię Krajową , został mianowany oficerem dywersji  obwodu Biłgoraj. W wyniku wsypy obwód ZWZ -AK Biłgoraj został rozbity. Hubert Jura przenosi się do Radomia i tu nawiązuje kontakt z Narodową Organizacją Wojskową. Już wkrótce otrzymał rozkaz zorganizowania pierwszego oddziału partyzanckiego. W tym celu od lata 1942  zaczął regularnie przyjeżdżać do Przysuchy.

Tam od lat przedwojennych, prężnie rozwijał się ruch narodowy. Dominował on na terenie całego powiatu opoczyńskiego, w którym działał Władysław Pacholczyk. Ten urodzony w 1903 roku w Jeżowie powiat Końskie, działacz Stronnictwa Narodowego i Obozu Wielkiej Polski, od 1931 roku do 1939 był członkiem Rady Naczelnej Stronnictwa Narodowego. Za swą działalność był wielokrotnie zsyłany, decyzją wojewody kieleckiego, do obozu  w Berezie Kartuskiej. Po kampanii wrześniowej,  przystąpił do zorganizowania Komendy Powiatowej NOW w Opocznie i stanął na jej czele. W lutym 1942 roku został przeniesiony do sztabu Komendy Okręgu  w Radomiu. W tym też roku znalazł się w grupie przeciwników podporządkowaniu NOW Armii Krajowej. Wówczas poznał także Huberta Jurę. W latach 1943 do 1944 był członkiem Zarządu Głównego SN, gdzie pełnił funkcję kierownika Wydziału Organizacyjnego. Był  organizatorem i członkiem Komendy   Głównej NSZ. W pracy organizowania siatki konspiracyjnej na terenie powiatu opoczyńskiego,  po jego awansie, zastąpił go, urodzony w Opocznie w 1907 roku,  zaufany działacz przedwojennego Stronnictwa Narodowego  oraz Obozu Wielkiej Polski, ppor. Marian Suskiewicz. To z jego inicjatywy w roku 1942  struktury powiatowe NOW nie podporządkowały się AK i przystąpiły do tworzonych m.in. przez Pacholczyka (pseudonim Adam) Narodowych Sił Zbrojnych. 22 stycznia 1943 roku stracił trzech braci i kilku przyjaciół – członków NSZ – zabitych przez oddział Gwardii Ludowej „Lwy” w Drzewicy. Sam por. Suskiewicz zginął zastrzelony przez granatowych policjantów lub niemieckich żandarmów 28.07.1943 r. w Białaczowie. Został pochowany na cmentarzu „cholerycznym” w Opocznie . W grudniu 1942 roku KG NSZ wydał rozkaz bezwzględnej walki z bandytyzmem.

Głośnym echem, w stosunkach między NOW / NSZ a Gwardią Ludową i / PPR , odbiła się pacyfikacja Drzewicy przez oddział GL „Lwy” Izraela Ajzenmana vel Kaniewskiego „Julka”, „Lwa”, „Chytrego” nocą z 22 na 23 stycznia 1943 r. Było to dwa miesiące po śmierci ,zrzuconego ze spadochronem z radzieckiego samolotu, wytypowanego przez Stalina na przywódcę polskich komunisty, Pawła Findera i miesiąc po zastrzeleniu jego towarzysza Bolesława Mołojca przez Janka Krasickiego i Mordkę Hejmana, a przed zamachem na Zygmunta Mołojca. Dowódcą III Obwodu Radomskiego GL był Antoni Grabowski „Czarny Antek”, sekretarzem radomskiego PPR Ludwik Krasiński „Roman”, a tutejszym rezydentem NKWD Jacek Gruszczyński „Jacem”.

Oddział GL powstał w Radomiu z inicjatywy Zygmunta Banasiaka wczesną jesienią 1942 r. , a Ajzenman był jego zastępcą, ale nie prowadził akcji, tylko razem z „dowódcą”, tak jak przed wojną, zajmował się rozbojami. Na rozkaz dowództwa III Obwodu GL A. Grabowski „Czarny Antek” zastrzelił Banasiaka, a Ajzenmana „Julka”, do którego nie miało zaufania, skierowało wraz z 25 Żydami do oddziału GL Józefa Rogulskiego „Wilka”. „Wilk” operował od sierpnia w rejonie Drzewicy. 15 października zaatakował posterunek Luftwaffe w Goździkowie i bez strat własnych zdobył broń, przy czym śmierć poniosło 3 lotników. Następnie napadał na urzędy gminne i niszczył spisy kontyngentowe. Zebrała się grupa uciekinierów z rozbitego 12 grudnia w Iłży oddziału Chyli Brawermana „Bacy” i uciekinierów z przysuskiego getta, na których czele stanął nieznany z nazwiska „Siemion”. Izrael Ajzenman „Lew” objął przy nim funkcję oficera politycznego i nadał oddziałowi nazwę „Lwy”. „Lew” w Wigilię 1942 r. dokonał napadu rabunkowego na rodzinę Dąbrowskich w Rusinowie – Emilia Dąbrowska była córką stryja dyrektora Fabryki Narzędzi Ostrych w Drzewicy Augusta Kobylańskiego. W tym okresie „Lew” już miał kontakt z sekretarzem radomskiego PPR Krasińskim, od którego otrzymał rozkaz pacyfikacji NSZ w Drzewicy.

Dokument akcji „Antyk” opisuje akcję „Lwów” na Drzewicę następująco:

„Część bandy wtargnęła do Fabryki Noży Kobylański. Jej właściciela Augusta Kobylańskiego zaprowadzono do fabryki, kazano otworzyć kasę z pieniędzmi, poczem zamordowano go, po nim zamordowano 4 urzędników i 3 robotników fabrycznych, aptekarza, razem 11 osób z najbliższego otoczenia fabryki. Mieszkanie Kobylańskiego plądrowano przez kilka godzin i obrabowano doszczętnie. Banda (…) silnie uzbrojonych z pistoletami maszynowymi i granatami dowodzona była przez Żydówkę…”.

Świadkowie historii z Drzewicy opisali ją nieco inaczej. Dowodził I. Ajzenman, który podzielił grupę na dwie części: 7-osobową szturmową na czele z rzezakiem z Przysuchy, Zofią Jamajką „Zosią” z KG GL i „Bacą” oraz na 6-osobową ubezpieczającą napad. O dziewiątej wieczorem grupa szturmowa wdarła się do mieszkania współwłaściciela Fabryki Kazimierza Kobylańskiego członka SN i NOW, ale go nie zastała, więc poprzestała na rabunku. Następnie udała się do domu drugiego z współwłaścicieli Augusta Kobylańskiego członka AK – obrabowała go i zmusiła do udania się do kantoru fabrycznego. Tam GL-owcy po opróżnieniu kasy fabrycznej bili go, rozpruli brzuch bagnetem i w końcu zastrzelili. Jamajka „Zosia” z towarzyszami nie zastała nikogo w mieszkaniu Tadeusza Kobylańskiego, ale w kolejnych domach znalazła członków NSZ: Stanisława, Józefa i Edwarda Suskiewiczów i Zdzisława Pierścińskiego, których po torturach zastrzeliła. W aptece inni GL-owcy pastwili się nad członkiem AK Stanisławem Makomaskim, a w pobliskim mieszkaniu – nad Józefem Staszewskim z NSZ. Odwiedzili też dom Jana Klaty, ale na szczęście nie zastali go, tak jak i ks. proboszcza Józefa Pawlika, Mariana Suskiewicza i in. Spłoszeni przez przejeżdżającą ciężarówkę spakowali niektóre zrabowane przedmioty, pieniądze i biżuterię, wręczyli worek z nimi stróżom fabrycznym i kazali zanieść i porzucić na mostku na drodze do Zychorzyna ( chcieli w ten sposób rzucić podejrzenie na tamtejszą placówkę NSZ ). Część łupu została doręczona sekretarzowi radomskiego PPR.

17.06.2020 r.

.

Kim pan jest kapitanie Tom? – cz.2

Kim pan jest kapitanie „Tom”? cz.3

Narodowa Organizacja Wojskowa i Narodowe Siły Zbrojne w Przysusze

Początki konspiracji narodowej w powiecie opoczyńskim

Pacyfikacja w Drzewicy

STAN WOJENNY WE WROCŁAWIU – ( cz. 1 – WSTĘP )

Inne z sekcji 

Tylko TAK znaczy TAK – Podpisz petycję w sprawie nowej definicji gwałtu

. Wujek zgwałcił 14-letnią dziewczynkę. Sąd oczyścił go z zarzutu gwałtu, bo… nie krzyczała. Na takie wyroki pozwala polskie prawo, bo zawiera definicję gwałtu sprzed II wojny światowej. Do Sejmu trafił projekt zmiany prawa, ale może napotkać opór konserwatywnych posłów oraz prezydenta. Dlatego zażądajmy głośno, by państwo przestało chronić gwałcicieli! Podpisz apel, a my dostarczymy […]

Z KRONIKI PAN…IG. nr 62

. Małgorzata Garbacz . Kolory jaj . Jaja mamy swojskie. Koloryt – też. Przykład: Rozpoczęła się procedura postawienia prezesa NBP przed Trybunałem Stanu. Kpiarze już dawno nazwali go ministrem dobrobytu. Chociaż, zapowiadany przez niego duży zysk roczny, nagle stopniał do wielomilionowej straty, gdy do władzy doszła koalicja 15 października. Dziennikarz TVN 24 zapytał prof. Przemysława […]