Opowieści Wojtka Macha

Opowieści Wojciecha Macha. Bieg z obłędem w oczach

Wojciech Mach

W przaśnych, kryzysowych latach 80., gdy brakowało wszystkiego poza nachalną ideologią socjalistyczną, znękane społeczeństwo z konieczności urządzało maratony kolejkowo-sklepowe. Dopingiem była perspektywa zdobycia jakiegokolwiek towaru.
Schorowane babcie, ze składanymi taboretami w garści, okupowały teren przed sklepem, do którego o niewiadomej godzinie prawdopodobnie „miało być coś rzucone”. Jako podmianka pojawiali się dzielni dziadkowie z laskami. We właściwej chwili otwarcia sklepu staruszkowie biegali jak na paraolimpiadzie! Wystarczy przypomnieć chociażby słynne sceny przy podnoszących się kratach przed wejściem do pedetu i wyścigi tłumu na piętra do stoisk… Istniały również „zawody” w wytrzymałości na całonocne – ba, nawet kilkudobowe – czuwanie przed sklepami w oczekiwaniu na dostawę jakiegokolwiek dobra do kupienia.
Utworzyła się nowa profesja: stacz kolejkowicz, czyli osoba wynajmująca się za opłatą do cierpliwego wystawania w różnych kolejkach i wpisywania się na listy obecności. Również malutkie dzieci pracowały na swych rodziców: były wypożyczane na ręce lub z wózeczkiem, aby wynajmująca, przyszywana mamusia mogła mieć – czasem tylko teoretyczny – przywilej kupowania w pierwszej kolejności. A propos: po grudniowym, przedświątecznym tłoczeniu się w kolejkach i w zimnie, nawiązywaniu nowych znajomości, potem, we wrześniu i październiku rodziło się nadzwyczaj więcej dzieci. Ciekawe zjawisko, prawda?…
Dzisiaj bez problemu kupimy wszelkie dobra doczesne – wystarczy tylko mieć pieniądze. Lecz zawsze może pojawić się syndrom „wyzyskania sił wodnych”. Polega on na tym, iż żona tak długo płacze aż dostanie od męża np. nową sukienkę!
W aktualnej rzeczywistości zachęcani jesteśmy do relaksowego biegania po zdrowie. Wciąż i wszędzie organizowane i reklamowane są modne i potrzebne maratony biegowe, zarówno czysto sportowe jak i rozrywkowe, typu bieg kelnerów z tacą z kieliszkami po Rynku. Natomiast Chuck Norris swobodnie biega między kroplami deszczu.
Na początku lat 90., w nowych, pseudorynkowych realiach, rozpoczął się bieg po posady, synekury i władzę. Potem w firmach słynne biegi – wyścigi szczurów, których początki zaczynają się już wśród uczniów szkół podstawowych. Nawet rodzice niemowląt odczuwają presję rywalizacji o najlepszą przyszłość swego dziecka – przedwczesne szukanie dojść i chodów do szansy zapisu potomka do najlepszego żłobka, przedszkola i renomowanych szkół…
Teraz tyle mówi się i dyskutuje o gender, o mniejszościach seksualnych i ich prawach. Zatem czy nie byłoby prościej i lepiej dla wyżycia i określenia się zorganizować masowe Biegi Na Orientację Seksualną? Już 10 lat temu proponował to niezawodny Andrzej Mleczko w swym prześmiesznym rysunku. Dodał przy tym, że seksplozja to dobry symbol naszych czasów… A propos: pierwsza chirurgiczna zmiana płci przeprowadzona została w 1952 roku w Kopenhadze i George Jorgensen zamienił się w Christin Jorgensen. Natomiast jego dzieci, a potem wnuki „pozostały” mu z jego poprzedniej osobowości… A czy pamiętamy, że na olimpiadzie w Montrealu w 1976 roku jedna zawodniczka została zwolniona z badania ustalającego płeć sportowca? Była nią księżniczka Anna.
Dwadzieścia kilka lat temu światowe statystyki podawały z 84% prawdopodobieństwem, że zamężna kobieta nie będzie miała na boku romansu. Lecz tak było ongiś. A dzisiaj? Przecież nastąpił niezwykle gwałtowny „postęp” w tych sprawach… Należy mieć dwie kochanki i w krótkich wolnych chwilach między pracą a odwiedzinami właściwego małżeńskiego domu biega się od jednej do drugiej. Jest to bieg z przeszkodami, wymagający bardzo dużej kondycji fizycznej i finansowej. Jednak życie brutalnie pokazuje, iż nie wszyscy zdołają go ukończyć bez życiowej kontuzji… Z kolei w cudzym życiu seksualnym wszystko wydaje się błahe – a we własnym jest ważne.
W naszym zabieganym żywocie codziennym, przytłaczającym obowiązkami i wszelkimi bodźcami, warto byłoby przygotować BIEG PO SZCZĘŚCIE. Chętnych uczestników na pewno nie zabraknie, lecz gdzie zdobyć sercowo-satelitarny aparat GPS naprowadzający na najwłaściwszą ukochana osobę?
PS. Pszczelarze sprzedający miody na popularnym targowisku przy ul. Niedźwiedziej róg Legnickiej we Wrocławiu, doświadczeni w obcowaniu nie tylko z pszczółkami, uzupełniają porady z moich poprzednich artykułów o zdarzeniach męsko-damskich. Zakochanym parom proponują wzajemne, dokładne wysmarowanie się miodem i bardzo mocne, czułe przytulenie się na dłużej. Po skrystalizowaniu miód jeszcze bardziej zwiąże ich razem. Będzie to rodzaj wspólnej, słodkiej kąpieli, po której skóra stanie się aksamitna i długo nic nie zwiotczeje… Równocześnie owa kuracja to zapowiedź wielu dobrych, słodkich lat w takim nowym związku. Szczegółowe instrukcje wraz z praktycznymi pokazami można uzyskać, odwiedzając targowisko „Niedźwiedzia” i podając hasło „miodek”…

Odrodzone Słowo Polskie nr 7 ( 35 ) z 2016

Inne z sekcji 

Opowieści Wojciecha Macha. Tragedie we wrocławskim ogrodzie zoologicznym

. Wojciech Mach . W ostatnim okresie oblężenia Festung Breslau (marzec 1945) dowództwo twierdzy wydało rozkaz wystrzelania groźnych zwierząt w obawie przed ich wydostaniem się na wolność. Uczynił to specjalny oddział Wehrmachtu. Zwierzęta, spragnione ludzkiej opieki i jedzenia, ufnie podchodziły jak najbliżej ludzi, żebrząc o karmę i przysmaki… W dniu bezwarunkowej kapitulacji garnizonu niemieckiego (6 […]

Opowieści Wojciecha Macha. Dzieje kabaretu

Wojciech Mach   Historia kabaretów jest równie długa jak dzieje ludzkości. Zaczęło się to już przed epoką kamienną, gdy małpy na walnym zebraniu ustaliły, że od następnego roku staną się ludźmi. Zlazły więc z drzew i zorganizowały pierwszy kabaret pod nazwą CZŁOWIEK – TO BRZMI DUMNIE. W efekcie do dziś wielu z nas w przeróżnych […]